- Zostaw ją. - z twarzy Lokiego od razu zniknął uśmiech.
- Bo co mi zrobisz? - zakpił.
Kopnęłam go z całej siły w nogę. Zgiął się w pół i upuścił sztylet, który złapałam.
- To. - zmierzyłam go wzrokiem. - Kim jesteś?
Nieznajomy milczał. Loki stał w lekkim szoku. Po chwili przywrócił swoją maskę obojętności.
- Nie słyszałeś? - syknął - Kim jesteś?
Mężczyzna wyjął ze swojego buta kolejny, prawdopodobnie zapasowy sztylet. Gotowa do walki czekałam aż zaatakuje, a on tymczasem.. Wbił go sobie w pierś. Z niedowierzaniem patrzyłam na ostatnie chwile jego życia.
- Ale.. Dlaczego? - szepnęłam kręcąc głową.
- To nie wróży nic dobrego. - odparł Loki. - Musimy stąd iść.
Poszedł przodem. Zeszliśmy z głównej drogi na polanę, aby po chwili znaleźć się w lesie.
- Zaczekaj! - próbowałam zrównać z nim kroki. - Gdzie idziemy?
- Dzieje się coś dziwnego. - mruknął zamyślony. - Zazwyczaj nikt cię nie wita, próbując jednocześnie zabić.
- Zazwyczaj? - spytałam.
- Nie pytaj.
Nigdzie nie było żadnej ścieżki, więc zmuszona byłam przeskakiwać co raz to większe rośliny. Szłam za Lokim, chociaż nie wiedziałam, gdzie nas prowadzi i jaki ma w tym cel. Narazie przynajmniej nie uciekał. Nie znałam tak dobrze tego lasu jak on.
W końcu ustał i na coś spojrzał. Nic nie widziałam przez gęste krzaki. Podeszłam do niego, a moim oczom ukazał się drewniana, mała chatka. Zmrużyłam oczy. Loki w milczeniu ruszył. Pociągnął za klamkę, ale drzwi były zamknięte.
- Asbjorn! - krzyknął niespodziewanie. - To ja, Loki.
Zajrzał przez okno. Odsunął się i jednym szybkim ruchem wybił szkło.
- Oszalałeś?! - wrzasnęłam.
Podbiegłam do niego i wzięlam rękę. Była cała zakrwawiona, ale nie widziałam fragmentów szkła.
- Po co to zrobiłeś? - spojrzałam na niego zła.
Loki wziął rękę.
- Asbjorn to mag. Wielokrotnie mi pomagał. Mógłby nam pomóc, ale jak widzisz. - wskazał na dom. - Raczej go tu nie zastaniemy.
- Musimy dostać się do zamku. - powiedziałam. - Tam może być Thor.
- Przypuszczam, że to nie jest najlepszy pomysł. Zamek został napadnięty. Teraz jest najgorszym miejscem, w którym moglibyśmy się znaleźć.
- Napadnięty?
- Przez Muspelheim. To oni - popatrzył na sztylet, który zabrałam. - Robią taką broń.
Sytuacja zdecydowanie nie była ciekawa.