Dwójka uprowadzonych zaczęła podążać, nie wiedząc w jakim kierunku, dokąd. Po prostu szli przed siebie, nic nie mówiąc. Brunetka trzymała się wyższego chłopaka, by nie upaść. Jej organizm był wycieńczony.
To samo z Luke'iem. Jednak nie mogą się zatrzymać. Muszą się stąd wydostać jak najprędzej.W pewnym momencie Katherine ponownie spotkała się z podłożem. Nogi odmawiały jej posłuszeństwa. Syknęła z bólu, dotykając świeżo rozciętej rany na nodze.
Luke podniósł dziewczynę, coraz bardziej się o nią martwiąc.
– Zatrzymajmy się, nie dasz rady dalej iść, jesteś wycieńczona. – spojrzał w jej brązowe, pełne cierpienia oczy.
– N-nie ma t-takiej potrzeby, po prostu ch-chodźmy. – powiedziała drżącym głosem, łapiąc blondyna za rękę, przerywając przy tym kontakt wzrokowy. Przeszedł ją dreszcz, a po poliku spłynęła łza. Dziewczyna pragnęła jak najszybciej się stąd wydostać, znów poczuć się bezpiecznie.
Zaczęli w końcu iść przed siebie. Nogi brunetki tak drżały, że nie mogła poruszać się dość szybko. Luke'a zaczęło to irytować, więc żeby było szybciej - wziął ją na ręce.
– Proszę, puść mnie... Jesteś zbyt zmęczony, by... Mnie nieść. – rzekła błagalnym tonem.
– Mam jeszcze na tyle siły. – mruknął. Dziewczyna położyła ręce na jego ramionach. Luke spojrzał na nią chłodno. Jednak spojrzenie złagodniało, gdy ujrzał, że Kath zamknęła oczy. Uśmiechnął się w duchu, ciesząc się, że jego towarzyszka w końcu regeneruje siły. Zaczął iść przed siebie.