2

26 1 7
                                    

Perspektywa Angeliki:

W poniedziałek zaczęłam się pakować. Szło mi sprawnie, gdyż nie miałam dużo pierdół do popakowania. Zaledwie ubrania, pamiątki, kosmetyki i inne rzeczy do życia potrzebne.

O siódmej nad ranem, w jakże urokliwą środę, kiedy to cudowne ptaki darły mordę od piątej, postanowiłam wstać. Z powodu jakiejś kontroli od środy do piątku mieliśmy wolne, za co dziękowałam w duchu wszystkim świętym.

Wstałam, ogarnęłam się w łazience, ubrałam krótkie spodenki, czarny top, trampki, a włosy związałam w niechlujnego koka. Usiadłam na łóżku i zalogowałam się na Facebook'a i napisałam post na grupie:

Cześć! Jeżeli wiecie lub nie, to w piątek się przeprowadzam, więc postanowiłam to dzisiaj opić. Spotykamy się w „chatce puchatka" o 20.00. Jeżeli chcecie, przynoście alkohol i inne przyjemności. Czekam o 20! Nie spóźnić się;)

Wyłączyłam laptopa i zeszłam na śniadanie. Zrobiłam sobie tosta i poszłam do pokoju. Na schodach spotkałam mojego ojca. Miał podkrążone oczy i pogniecioną koszulkę.

- Czyli nie tylko ja miałam zamiar opić wyjazd?- powiedziałam donośnym głosem, gdyż widziałam, że ma kaca i lubiłam się z nim droczyć.

- Zamknij się pyskata smarkulo!

- Dzisiaj, a raczej jutro wrócę około piątej rano!

- I co mnie to obchodzi?! Pewnie znowu się schlejesz i ledwo wejdziesz do domu!

Miałam coś odpowiedzieć, ale nie chciałam przesadzać. Nagle poczułam ucisk na nadgarstku i usłyszałam- Marsz do pokoju!

W tym momencie zjadłam ostatni kawałek tosta i pobiegłam do swojego pokoju. Włączyłam jakiś nudny film i leżałam na łóżku wpatrując się w małe okienko.

                          ••••••••

Około osiemnastej zaczęłam się ubierać. Wybrałam bardzo krótkie czarne spodenki, czarny top na ramiączka kończący się nad pępkiem i czarne koturny. Usta podkreśliłam krwiście czerwoną pomadką, a na oczy nałożyłam dużo eyelinera i czarnego cienia do powiek.

Po półgodzinie wyszłam z domu i zadzwoniłam do Jack'a.

A: Przyjedziesz po mnie? Stoję pod domem
J: Jasne, będę za pięć minut.
A: Ok, czekam.
J: To pa

W tym czasie włączyłam telefon i sprawdziłam portale społecznościowe. Wszyscy pisali coś w stylu Szkoda, że wyjeżdżasz! Będziemy tęsknić! Płaczemy! itp.
Większości nawet na mnie nie zależało lub po prostu mnie nienawidziła. Poczułam złość przez tych kłamców, więc nerwowo wrzuciłam urządzenie do torebki.

W tym czasie przyjechał Jack, a ja wsiadłam do jego samochodu.

- Najpierw Nick, a potem „chatka puchatka" - powiedziałam szybko.

- Szykuje się niezły melanż, co?

- Mam zamiar opić moją przeprowadzkę.

- Słyszałem. Gdzie cię ponosi?

- W sumie to nie wiem, zapomniałam zapytać - moja skleroza nie zna granic...

- No to gratuluje- w tym momencie uderzyłam go pięścią w ramię.

Potem zaczęliśmy śpiewać do jakiejś piosenki, która leciała w radiu. Było zabawnie, bo chłopak nie potrafi śpiewać za grosz, a ja starałam się fałszować, by nie wysłuchiwać jaki to mam piękny głos. Niestety, i tak to usłyszałam po ukończeniu piosenki.

ZAWIESZONA!!!!To nie moja siostraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz