Perspektywa Alice:

We wtorek skończyłam się pakować, by resztę tygodnia mieć już wolną. Cieszyłam się z wyprowadzki. Zawsze jakieś nowe możliwości, otoczenie, ludzie. Choć z tym ostatnim to nie moje ulubione. Wolę naukę.

W środę obudziłam się o szóstej. Wzięłam szybki prysznic, i skierowałam się do szafy. Wybrałam miętową spódnicę za kolano (bo jakże inaczej) i półelegancką bluzkę z rękawem do łokcia. Przejechałam po rzęsach maskarą i zeszłam na dół.

W kuchni pachniało jajecznicą, z czego skrycie się cieszyłam. Przeszłam do jadalni, zjadłam i wyszłam do szkoły.

                          ••••••••

- I tym jakże pozytywnym akcentem, wszyscy dostaliście pały! Oczywiście pomijając niektóre osoby... Ale w gruncie rzeczy.... Nic się nie uczycie! Zapowiedziałam tę kartkówkę, a nawet podałam z czego będzie! A wy co? Czym ja sobie zasłużyłam, żeby musieć czytać wasze wypociny!- tak zaczęła się lekcja matematyki. Nie wierzę, że można nie umieć prostych równań!

Na szczęście się wyprowadzam!

Po ostatniej lekcji, wyjęłam książki z szafek, wpakowałam wszystko do torby i poszłam do domu. Dotarłam tam po kilkunastu minutach. Weszłam, zdjęłam buty równo je ustawiając, skierowałam się do salonu, gdzie siedziała moja rodzicielka.

- O, dobrze, że wróciłaś! Okazało się, że wyjeżdżamy jutro o 9.30.

- Dobrze, spakuję bagaż podręczny. A tak w ogóle gdzie jedziemy?

- Dowiesz się na lotnisku- ciekawe, no cóż, trudno

- Ok- powiedziałam i skierowałam się do lodówki. Wyjęłam z niej sałatę i pomidora. Szybko przyrządziłam kanapkę i poszłam do swojego pokoju.

Wyciągnęłam torbę- biała, brzoskwiniowymi elementami, półsportowa- zaczęłam. Wyjmowałam: kredki, zeszyty, książki, kosmetyki, biżuterię, pudełka, organizatory itp.

Zapomniałam o tych rzeczach. Podeszłam do pustej już szafy i złapałam obok stojącą małą, pstrokatą walizeczkę. Dostałam ją na czternaste urodziny wraz z biletami na podróż do Francji. Otworzyłam ją, a niej znajdowały się jeszcze moje rysunki wieży Eiffla. Eh, wspomnienia.. Przełożyłam je do mniejszej przegródki i rozpoczęłam pakowanie jej. Podeszłam do szafki i półki, na których stały pamiątki. Moje zdjęcie, gdy byłam na swoich czwartych urodzinach. Zdjęcie taty, którego nigdy nie widziałam. Zdjęcie z moją przyjaciółką- Tiną i inne zdjęcia oprawione w ramki. Figurka krzywej wieży w Pizie, Syrenki warszawskiej itp.

Pamiętam te wszystkie momenty mojego życia. Każdą podróż, z każdą wyjątkową chwilę.

Otworzyłam szufladę i wyjęłam stary album. Zaczęłam przekręcać kartki. Coraz szybciej moje oczy robiły się szklane. Gdy mam trzy miesiące, dwa lata, pięć, siedem, dwanaście, trzynaście, czternaście, szesnaście... żadnego zdjęcia z tego roku- wkleję zdjęcie mojego nowego domu, bo to przecież też ważna zmiana.

Przeglądając kartki usłyszałam zgrzyt- pakuje...- moja mama nie dokończyła, ale tylko spojrzała na mnie i przeleciała wzrokiem po pamiątkach, które teraz beztrosko leżały na łóżku.

- Pakujesz je?- zapytała wchodząc do pokoju i usiadła obok mnie.

- Tak, nie zostawię ich- powiedziałam, jakby to było oczywiste.

- Pokaż- rzuciła, a ja podałam jej album. Zaczęła dotykać jego okładki z pustym miejscem na zdjęcie.

Zawsze zastanawiało mnie, dlaczego jest puste. Miało też ciekawy kształt, gdyż było wielkości połowy poziomego zdjęcia. Nigdy o to nie pytałam, bo po co?

- Poczekaj- usłyszałam, a moja mama wstała. Powoli wyszła i wróciła po dziesięciu minutach. Trzymała w ręku drewniane pudełko z wypukłymi i wklęsłymi kwiatami, które były pomalowane wyblakłą już farbą- Czekałam tyle czasu, by to tobie dać i nastał ten moment...- wyglądała na zestresowaną.

Chwyciłam pudełko, przejechałam palcami po wzorkach i zatrzymałam je na pozłacanym zamknięciu.

- Otwórz- spojrzałam na rodzicielkę, która skinęła głową.

Ciekawe...

Niepewnie położyłam pudełeczko na kolanach i przekręciłam małe serduszko znajdujące się na środku.

Boże, strasznie się stresuję, w sumie musi być to coś ważnego. Ale co? Dobra nie stresuj się! Na trzy...

Raz, dwa , trzy!

Usłyszałam kliknięcie, a potem dźwięk otwieranego pudełka. Spojrzałam i dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że miałam zamknięte oczy. Zobaczyłam papier...

Rozchyliłam  go ujrzałam naszyjnik w kształcie małej połowy serduszka. Był wykonany ze złota i w sumie pasował mi do reszty biżuterii. Podniosłam go z fascynacją.

Ale piękny...

Pod nim leżało zdjęcie- moja mama trzymająca dziecko na rękach- zgaduję, że to ja. Było ucięte? Nie rozumiem...

                        •••••

Pochowałam wszystko do walizki, a najpotrzebniejsze rzeczy do torby. Zeszłam do jadalni, a tam zastałam mamę piszącą esemesy. Postanowiłam nie przeszkadzać i wycofałam się do swojego pokoju. Spojrzałam na godzinę.

21:36!

Tak długo się pakowałam! Nie wierzę!

Wzięłam do ręki komplet piżamy i skierowałam się do mojej prywatnej łazienki. Pod prysznicem myślałam o przeprowadzce.

W sumie dlaczego się wyprowadzamy? Nie wiem, nie jest mi to potrzebne do życia.

Po pół godzinie położyłam się spać i odpłynęłam w krainę Morfeusza.

/@/@/@/@/@/@/@/@/@/

Przepraszam za ten rozdział! Nie podoba mi się, ale muszę w końcu coś opublikować. Dawno nic nie było, bo byłam ( hehe powtórzenie, ale jestem buntownicza ;) za granicą i z netem było gorzej niż źle...

Teraz rozdziały będą we wtorki i soboty o godzinie 18, bo mam ich dużo na zapas.

Nie zapominamy o gwiazdeczkach 😂🌟🌟🌟

ZAWIESZONA!!!!To nie moja siostraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz