11.

109 13 2
                                    

  Yuuri przez jakiś czas histeryzował po tym wywiadzie. Martwił się przyszłością Victora, lecz ani przez chwilę nie pomyślał o swojej. Victor zaprzeczał tym faktom, ale to nic nie dało. Starał się, jak tylko mógł, uspokoić go. Był zmuszony zmienić temat. - To gdzie pojedziemy? - spytał Victor.

- Nie wiem, myślałem, że już wiesz, skoro takie coś mi zaproponowałeś.

- Hmm wiesz, może do Meksyku! - wykrzyknął radośnie.

- Meksyk? - spytał z niedowierzaniem, nigdy by mu to nie przyszło do głowy.

- Mhm. - Uśmiechał się sam do siebie.

- Czemu nie? A gdzie dokładnie?

- Nie- spo- dzian- ka!

Miał już w planie miejsce, które według niego jest idealne do nich. Gdy o tym myślał, to uśmiechał się jak głupi do sera.
Yuuri popatrzył na niego jak na głupka. Mógł powiedzieć to normalnie, a ten podzielił wyraz na sylaby jak dziecko z przedszkola. Jednak teraz nie miał czasu zawracać sobie nim głowy. Przecież obiecał po wywiadach porozmawiać z Phichitem. Teraz nie wiedział, czy dojdzie to do skutku, ponieważ on i Victor są pod ścisłym nadzorem ochroniarzy. Musi ta cala sytuacja uspokoić się, by mogli wyjść. Na zewnątrz było zbyt duże ryzyko, by opuścić pokój, pomimo posiadających tak dobrych i wyszkolonych ochroniarzy. Postanowił, że zadzwoni do swojego przyjaciela. W chwili, gdy czekał, aż odbierze, spojrzał na Victora. Był w każdym calu skupiony na swojej komórce. Co chwilę przychodziły do niego nowe powiadomienia, a on w mig na nie odpisywał. Zainteresowało go to, miał zamiar później spytać go, co robi.

- Halo, jesteś tam? - zapytał Phichit z komórki. Już kilka razy do niego mówił, jednak dopiero teraz go usłyszał.

- Oh, wybacz - zrobił pauze - zamyśliłem się.

- Nic się nie zmieniło. Co chciałeś?

- No ja dzwonię w sprawie naszej rozmowy, bo aktualnie nie mogę wyjść z pokoju, a mieliśmy porozmawiać od razu po wywiadach.

- No faktycznie, to zadzwoń, jak będziesz już mógł wyjść z pokoju. Dzisiaj mam cały dzień wolny.

- Dzięki.

- Jak się czujesz? - zapytał łagodnym tonem.

- Znośnie, że tak powiem.

- Okej, nie przejmuj się tym.

- Taa- powiedział od niechcenia - Dobra, ja muszę kończyć, na razie.

Od razu po tym rozłączył się, nie dał dojść już do słowa Phichitowi. Pomyślał sobie, że na pewno miał wyrzuty sumienia i kryje to za swoją maskę. Wiedział, że w tej chwili i tak mu nie pomoże. Był smutny z tego powodu. Zapewne tak szybko skończył rozmowę, ponieważ nie chciał drążyć tematu.

Po rozłączeniu Japończyk spojrzał na Victora, który zazwyczaj od razu spoglądał na niego i pytał się, czy wszystko w porządku. Dziś było inaczej. Rusek jak zahipnotyzowany ciągle spoglądał w komórkę, co już trochę wkurzało Yuuriego. Czuł się przez niego zignorowany.

- Victor!

Dalej spoglądał w ten sam punkt.

- Victor! - wykrzyczał z całych sił.

Teraz spojrzał na niego, jednak on nie rozumiał, po co tak krzyknął.

- Co się stało? - zapytał z troską, ponieważ dalej nie wiedział, o co chodzi.

Przez chwilę spoglądali na siebie w milczeniu, oceniając nawzajem swoje mimiki twarzy. Brunet miał ściśnięte usta oraz źrenice oczu powiększyły się ze złości. Victor im dłużej się mu przyglądał, tym bardziej był zdziwiony i zdezorientowany.

W pogoni za szczęściem || Yuri on Ice Where stories live. Discover now