0.036

938 62 0
                                    

"Elouise! Lou!" mamrotał ojciec El, gdy przemierzał swoją drogę przez dom. El leżała na swoim łóżku słuchając muzyki oraz malując wzroki na rękach, gdy przyglądała się bliznom, nowemu ciału.

"Elouise!" znowu krzyknął ale wciaż brak odpowiedzi od niej. Rzucił się w stronę schodów naruszając kilka ramek. Otworzył drzwi do jej sypialni sprawiając, że El się rozglądnęła. Widok, który stał przed nią przerażał ją bardziej niż nie jeden prześladowca.

Ojciec Elouise stał w drzwiach z gniewnym wyrazem twarzy i roztrzaskaną butelką piwa. El pisnęła ze strachu, gdy ściągała słuchawki z uszu. Przeniosła się na ziemię bliżej okna, aby znaleźć jakąś drogę ucieczki.

W momencie, gdy jej ojciec zbliżył się przeciągając jej ciało przez podłogę, El próbowała się wyślizgnąć ale była to słaba próba ucieczki. Cisnął butelką w stronę El ale nie trafił z powodu swojego pijackiego stanu. Elouise zwinęła się, aby chronić siebie jak najlepiej może.

Jej ojciec chwycił jej włosy i podniósł do góry zmuszając ją, aby spojrzała swoją zapłakaną twarzą w jego.

"Kiedy cię wołam to oczekuje, abyś odpowiedziała!" prychnął szarpiąc mocniej jej włosy sprawiając, że chlipała pod jego dotykiem.

"J-J-Ja prze-epraszam, ojcze. To-" jej zdanie zostało przerwane przez uderzenie w policzek. Natychmiast przyłożyła ręce do twarzy dotykając miejsca w które ją uderzył. Czuła jak robi się czerwone.

"Przepraszam nie jest wystarczające, bachorze! Dostałem telefon z twojej szkoły z pytaniem gdzie byłaś tamtego dnia. W jej dzień! Więc El, gdzie byłaś?!" jego głos stawał się coraz bardziej agresywny z każdą mijająca sekundą. Do tego czasu buł czerwony ze złości, gdy pomyślał, że El była na grobie jego żony.

"B-B-Byłam na c-cmentarzu." wyszeptała ale wszystko co jej ojciec zrobił to szarpnięcie mocniej z jej włosy zanim powiedział.

"Odezwij się, ropucho! Czy poszłaś na grób mojej żony?" łzy płynęły po twarzy El, gdy szybko przytaknęła zanim zaniosła się płacze. "Dlaczego ty mała-"

Zanim mógł dokończyć swoje zdanie to podniósł dłoń i uderzył pięścią prosto w tarz El sprawiając, że pisnęła z bólu. Ból był znajomy ale nie mniej bolesny.

Wielokrotnie uderzał i kopał jej ciało aż nie mogła już czuć. Była odrętwiała. W końcu zostawił ją mamrotając pod nosem przeklęstwa, gdy opuszczał pokój.

El po prostu tam leżała i szlochała. Szlochała aż jej wiotkie ciało nie mogło więcej znieść. Leżała tam mówiąc sobie, że to była jej wina, że wszystko było jej winą.

Thank You Mr Bully // tłumaczenie.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz