4. Do galerii

64 8 1
                                    

~ dziewiętnaście dni później ~

Kasia POV

Obudziłam się o siódmej z minutami. Bardzo cieszyłam się, że już jutro będę na występie B.A.P. Dzisiaj muszę się jeszcze zrobić na bóstwo.
U kosmetyczki zrobię piękne paznokcie a fryzjerka obetnie mi końcówki. Mam nadzieję iż zdziała coś z moimi kłakami...
Całe szczęście nie muszę dziś iść do szkoły. W ciągu ostatnich kilkunastu dni udało mi się pogodzić z mamą i poprawić ocenę z matmy na mocne cztery. Ponieważ moja rodzicielka nie wie o układzie z ojcem postanowiła mi dać dzień wolnego. Taka nagroda. Na szczęście tata nic nie wie o tym iż ma mnie nie być dziś w szkole.

- Kasiu, na stole położyłam ci trzysta złotych. Pamietasz, że ja i tata wracamy za tydzień? - Niestety pamietam. Kolejny raz ich nie będzie... Szkoda. Ale przynajmniej nie umrę z głodu.

- Tak, pamieta. Dziękuję i, życzę wam miłego wyjazdu. - Odkryłam iż warto mieć dobry kontakt z rodzicami i od tygodnia staram się być miła. Najlepsze jest to iż udaje mi się to. Więc brawo ja.

- Papa córeczko. - Po chwili usłyszałam jak główne drzwi w naszym domu zamykają się.

~

Po kilkunastu minutach leżenia i wpatrywania się w sufit poszłam do łazienki aby wziąć prysznic. Oczywiście nie zapomniałam o telefonie.
W końcu muszę słuchać kpopu kiedy tylko się da. Znaczy nie muszę ale chcę. Po prostu bardzo lubię ten gatunek muzyki.

~

Po jakiejś godzinie wyszłam spod prysznica. Odświeżona i pełną pozytywnej energii. Niestey znowu zapomniałam ubrań... Szybko owinęłam się ręcznikiem i pognałam do pokoju.
Tam wyciągnęłam z szafy bordową bluzkę z krótkim rękawkiem i czarnym napisem "Original". Do tego białe spodnie z kilkoma dziurami i dwona kieszeniami. Bieliznę założyłam zwyczajną. Czarny biustonosz i jakieś majtki w tym samym kolorze.
Zobaczyłam, że jest to moja ostatnia para przyzwoitej bielizny i momentalnie zbladłam.

- Będę musiała zrobić... Pranie. - No super. Najlepsze jest to, że gdy ostatnio chciałam uprać moje ciuchy zepsułam pralkę. - Od czego jest telefon i mama. - Mam nadzieję iż moja rodzicielka wytłumaczy mi jak obsłużyć to szataństwo.

Nie chcę tracić więcej czasu zaczęłam się ubierać.
Gdy wszystko założyłam postanowiłam się lekko umalować. Podeszłam więc do mojej toaletki i wyjęłam z niej kilka rzeczy.
Był to między innymi eyeliner i tusz do rzęs.

- Lekki makijaż i wychodzę... - Nie chciałam nakładać tony tapety jak niektóre blachary z mojej klasy. Wolę być naturalna a nie sztuczna.

Jak postanowiłam tak zrobiłam. Zrobiłam cienkie kreski na powiekach i odrobinę wstytuszowałam rzęsy. Usta umalowałam wiśniową pomadką.

- I gotowe. - Przeczesałam jeszcze włosy i zaczęłam wybierać potrzebne mi na dzisiaj rzeczy.

W moim czarnym plecaku znalazł się czerwony, skórzany portfel które dostałam kiedyś od kolegi na urodziny. Power bank, kabelek i słuchawki. Zapas dla osoby której telefon rozładowywuje się po kilkunastu minutach użytkowania. Woda, mała Coca-Cola Zero i paczka pocków o smaku Oreo. Nie mogłam przecież chodzić głodna. W dodatku nie zjadłam śniadania. Do tego dorzuciłam jeszcze gumy do żucia i dokumenty (kartę miejską, dowód i legitymację). Do kieszeni włożyłam telefon a klucze wzięłam do reki.
Gdy wszystko spakowałam zarzuciłam sobie plecak na ramie i zeszłam na dół.
W holu założyłam nowe, czarne sandały na koturnie.
Aby upewnić się co do tego czy nie wyglądam ja typowa blachara spojrzałam w lustro.

- Nie jest źle... - Rzuciłam okiem na leżące na komodzie siateczkowe rękawiczki. Nie zastanawiając się chwyciłam je i założyłam. - Idealnie.

Po podsumowaniu mojego ubioru wyszłam z domu i zamknęłam drzwi.
Cieszyłam się, że przystanek autobusowy jest jedynie kilkanaście metrów od mojego domu i nie muszę iść kilometra aby dojść do jakiegoś środku komunikacji miejskiej.
Niestety zobaczyłam iż na światłach jakieś trzydzieści metrów od przystanku zatrzymał się autobus.

- No nie... - Mimo iż miałam dużo czasu nie chciałam czekać na kolejny. Zresztą on przyjechały za ponad pół godziny. - Trudno... - Szybko zaczęłam biec w stronę przystanku ponieważ światła zmieniły kolor na zielony.

Dobiegłem równo z moim nadjeżdżającym transportem.

- Jak ja nienawidzę biegać... - Poczekałam aż niektórzy pasażerowie wysiądą i weszłam do pojazdu.

Dziękowałam Bogu na to iż ludzie wymyślili coś takiego jak klimatyzacja. Tego upalnego dnia była ona wręcz zbawieniam.
Nie chcąc się nudzić wyjęłam z plecaka słuchawki i podłączyłam je do telefonu. Nastepnie weszłam na aplikację Spotify i kliknęłam losowo.

- Ciekawe co wybierze... - Po sekundzie usłyszałam Black Pink Bombayah.

"Kurwa" takie słowo momentalnie pojawiło się w mojej głowie.
Nie chodzio o to, że nie lubię tej piosenki. Wręcz przeciwnie, jest całkiem dobra. Ale ona mnie po prostu prześladuje. Codzienne puszczają ją na kpopwoej stacji radiowej. Codziennie mówią o niej w koreańskiej telewizji. I ponadto na występ mam się nauczyć układu do niej. Super... Przez to całe myślenie o tej piosence nie zauważyła, że zaczęła lecieć kolejna. B.A.P that's my jam. "No i to rozumiem", jako ich prawdziwy fan kocham wszystkie dzieła jakie stworzyli w swoim studiu.

~

Po kilkunastu minutach wysiadłam na upragnionej stacji. Znajdowała się ona tuż przed największą galerią w Warszawie. Świetne miejsce jeżeli szuka się czegośnowego a nie ma się pojęcia czego. Każdy styl znajdzie tu coś dla siebie.

Nie czekając na nic weszłam do budynku i zaczęłam zwiedzać każdy sklep który mnie zainteresował.

~

Ponad cztery godziny szukania i... Prawie nic. Znalazłam jedynie czarne spodnie z kilkona dziurami.

Takie zakupu mogą być bardziej męczące niż nie jeden trening

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Takie zakupu mogą być bardziej męczące niż nie jeden trening.

"Coca-Cola raczej mi nie da energii..." niestety taka była prawda. Poza smakiem nie ma ona, żadnych wartości odżywczych. Na szczęście jest tutaj moją ulubiona kawiarnia. Nie jest to, żaden Starbucks ani Costa Coffee. To tylko zwykła, mała kawiarenka.

Nie chcąc zemdleć z braku energii szybko weszłam do niej.
Tam zaczęłam iść w stronę kasy ale prawie się przewróciłam. I nie przez brak sił a osobę która tam zobaczyłam.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wiem, że dawno nie było rozdziału i przepraszam... Niestety ostatnio w moim życiu prywatnym wydarzyło się bardzo dużo złych i przytłaczających mnie rzeczy. Jedna z tych które nie są aż tak fatalne jest to iż razem z moim kolegą jestem teraz w szpitalu. Skoro to według mnie nie jest aż takie złe to możecie sobie wyobrazić jak fatalna jest najgorsza.
Wena już jest ale... Mimo iż są wakacje mam dużo mniej czasu niż w trakcie roku szkolnego. Staram się również poprawić styl pisania i dodawać rozdziały w których będzie conajmniej 1000 słów. Napiszcie mi czy ktoś jeszcze będzie chciała to czytać. (Tak czy inaczej będę dodawać bo to w końcu prezent urodzinowy dla mojej koleżanki) 😘😘😘

Zadzwoń do mnie BabyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz