Rozdział 3

15 1 6
                                    


          Wchodząc do hotelowego pokoju już od progu zaczęłam zrzucać z siebie ubrania. Rzucając zakrwawioną i podziurawioną bluzę obok komody uświadomiłam sobie jak bardzo się cieszę, że przebrałam wcześniej moją ukochaną sukienkę. Zapaliłam światło i podeszłam do ogromnego ciemnobrązowego łóżka, stojącego na środku pokoju. Dopiero teraz zauważam, że cały pokój jest w odcieniach brązu z beżowymi i białymi dodatkami. Całkiem uroczo i schludnie. Zrzucam z siebie resztę ubrań i wchodzę do łazienki, w końcu zasłużyłam na długą relaksującą kąpiel. Przecież nie tylko udało mi się znaleźć kolejny trop a w dodatku nikogo nie zabiłam! Zaczynam robić postępy.

          Po długiej, gorącej kąpieli wychodzę z wanny. Podchodzę do lustra żeby obejrzeć klatkę piersiową w której jeszcze godzinę temu była spora rana. Patrząc w swoje oczy wciąż nie dowierzam jak bardzo zmienił się mój wygląd, moje oczy są teraz ciemnoniebieskie widać w nich złość i chłód. Kiedyś słodka i urocza buzia z dołeczkami zmieniła się teraz w twarz prawdziwej bogini. Moje rysy twarzy są obecnie o wiele bardziej widoczne, usta pełniejsze, spojrzenie bardziej wrogie a cera filigranowa. Niegdyś okrągła buzia przybrała teraz kształt diamentu, moje policzki są szerokie i wyraźnie zaznaczone. Blond włosy sięgają mi aż do pośladków lekko się przy tym kręcąc. Nie muszę nakładać makijażu ponieważ cały czas wyglądam jakbym go miała na sobie.

          Z wieszaka wybieram największy, śnieżnobiały ręcznik i owijam go wokół siebie. Wychodząc z łazienki gaszę światło. Gdy tylko otwieram drzwi wyczuwam dobrze mi znany psi swąd. Niemożliwe żeby to moje ubrania tak cuchnęły. Rozglądam się i widzę czarną postać siedzącą na łóżku. Pstrykając palcami zapalam światło.

          - Fajna sztuczka, a umiesz tak wypstryknąć pizze lub burgera? - pyta z uśmiechem Liam.

          -Nie, ale umiem wypstryknąć nieproszonych gości. - odpowiadam z wymuszonym uśmiechem.

          Liam klepie łóżko obok siebie gestykulując abym się dosiadła.

         - Tyler się ocknął i zdradził mi gdzie możemy szukać Aarona Malarkeya który jest prawą ręką Morticio, choć nie był chętny do pomocy. - mówi poważniejąc.

         - Nie mogłeś napisać mi tego smsem? - pytam schylając się po czyste ubrania do walizki.

         - Wtedy straciłbym takie widoki. - odpowiada puszczając mi oczko.

         Czuje jak skroń zaczyna mi pulsować z nerwów. Lepiej żebym od niego odeszła, na razie jest mi potrzebny żywy.

          - Gdzie on teraz jest? - pytam wchodząc do łazienki.

           Ubieram na siebie ulubione ciemne jeansowe spodnie i czarną bluzkę z wyciętymi plecami. Świetnie będzie komponować się ze skórzanymi botkami na grubym obcasie.

            Odwracając się zauważam Liama stojącego w drzwiach do łazienki. Ten kundel zaczyna się robić bezczelny.

           - Mógłbyś mi odpowiedzieć zamiast stać i się gapić. - syczę.

           - Informacjami handluję wymiennie, coś za coś. - odpowiada.

           - Informacje w zamian za życie? - pytam z uśmiechem.

           - Informacje za informacje. - uśmiecha się zadziornie. Muszę przyznać, że momentami mi imponuję. Tylko jeszcze nie wiem czy to odwaga czy już głupota z jego strony.

           Wchodzę do pokoju i siadam na łóżku.

          - A więc jakich informacji potrzebujesz?- pytam, powstrzymując gniew.

KarmaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz