Czułam jak promienie słońca drżnią moje oczy przypominając mi, że już dawno powinnam być na nogach. Nie chciałam wstawać. Było mi zbyt przyjemnie. Czułam się jak w raju.
Po długiej walce otworzyłam jednak oczy i pierwsze co zobaczyłam to śpiąca twarz Edmunda. Przyglądałam mu się dłuższą chwilę. Wyglądał idealnie w lekko rozczochranych włosach i delikatnie rozchylonych ustach. Aż chciałoby się je pocałować.- Jak słodko - usłyszałam znajomy głos, który najerzył mi włosy nagłowie i przywołał do normalnego świata
Wstałam tak szybko jak mogłam bez budzenia Edmunda. Spojrzałam prosto w ciemne oczy Willa, który stał ze swoim cynicznym uśmiechem przy oknie. Jego białymi włosami bawił się wiatr
- Jak się tu dostałeś? - warknęłam rozglądając się za moim mieczem
Niestety Will trzymał go w rękach.
- Naprawdę myślałaś, że to mnie powstrzyma, że tu będziecie bezpieczni? Co za durnota - prychnął i uśmiechnął się złośliwie widocznie rozbawiony
- Chcesz czegoś - stwierdziłam
- Oczywiście, że tak. Ale tym razem odpuściłem sobie ciebie. Choć wizja nas znów razem napawa mnie ekstytacją - uśmiechnął się do mnie zalotnie - Chce abyś uwolniła moją matkę - wyjaśnił
- Ani mi się śni. Zadbam o to, aby nigdy nie wróciła i nic nie przekona mnie do zmiany zdania
- Nie bądź taka pewna siebie. Daję ci trzy dni na zastanowienie. Za równo 72 godziny spotkamy się na polanie przed twoim domem. Tylko my, sami - zbliżył się do mnie
- A jeśli nie przyjdę? - spytałam zakładając ręce na piersi
- Jeśli nie, zabiję całą czwórkę prawowitych władców, oraz każdego kto tego dnia wejdzie mi w drogę - obdarł z dumą - Zostawiam cię. Pamiętaj 72 godziny - powtórzył ostatni raz i wyszedł przez okno
Albo Król Kaspian ma beznadziejne straże, albo Will nabył umiejętności, których zawsze mu brakowało. Dlaczego gdy byliśmy po jednej stronie nie potrafił tak idealnie się skracać. Nie ważne ile by nie trenował zawsze coś szło nie tak. A teraz nie ma nawet śladu po jego przybyciu. Westchnęłam i spojrzałam na Edmunda. Pomału zaczął otwierać zasypane oczy i wybudzać się z miłego snu. Podeszłam do niego z uśmiechem i zmierzyłam jego rozczochrane włosy ręką
- Czas wstawać - stwierdziłam, ale on jedynie złapał mnie za rękę i wywalił na łóżko obok siebie
- Jeszcze wcześnie - stwierdził patrząc mi w oczy
Ja również patrzyłam w jego. Zdawało się, że teraz nawet Will mógł się pojawić ponownie, a miałabym to i tak gdzieś. Edmund niepewnie złapał mnie za ramię i przysunął się bliżej. Tak, że stykaliśmy się nosami. Czułam jego oddech na twarzy. W końcu zbliżył nasze usta łącząc je w delikatnym i czułym pocałunku. W tym momencie czułam jak stado motyli lata mi w brzuchu. Moje dłonie szybko zawędrowały do jego włosów. Zdawało się, że nic poza nami nie istnieje. Pocałunek stał się jeszcze bardziej namiętny, a Edmund nie przerywając ich zwisł nade mną.
Trzask
Spojrzeliśmy w miejsce skąd wydobywał się ten dźwięk. W otwartych drzwiach stała jakaś służąca zapewne ze śniadaniem, które z tacką wylądowało teraz na podłodze. Kobieta szybko uciekła nie sprzątając bałaganu, aby i nawet zamykając drzwi. Spojrzałam na Edmunda, który chciał wrócić do poprzedniej czynności. Jednak prostym ruchem zwaliłam go z powrotem na plecy i ruszyłam ogarnąć bałagan. Czułam na sobie wzrok króla, ale nie zwracałam na to uwagi. Tackę wraz z potłuczonymi naczyniami odstawiłam na komodę obok wyjścia, a wylaną herbatę wytarłam.
- Nie powinieneś wracać do siebie? - spytałam Edmunda, który leżał sobie na moim łóżku w moim pokoju i nie miał zamiaru wychodzić
- Powinienem, ale tu mi dobrze - stwierdził
Spojrzałam na niego surowo. Król w końcu wstał i ruszył w stronę drzwi. Pocałował mnie ostatni raz i wyszedł. Z uśmiechem patrzyłam na zamknięte drzwi. Szkoda, że służąca zniszczyła taką piękną atmosferę.
***
Nie sprawdzony rozdział i krótki, ale po długiej przerwie muszę się jeszcze rozkręcić. Mam nadzieję że się podobał
CZYTASZ
Anioł Narnii
FanfictionPrawowici władcy ponownie wracają do Narnii. Czyżby szykowało się kolejne niebezpieczeństwo?