7

1.4K 114 9
                                    

 Siedziałam w swojej nowej komnacie i rozmyślałam. Kto by pomyślał, że w tak krótkim czasie moje życie, aż tak się zmieni. Mimo wszystko w mojej głowie cały czas jest to samo. Aslan mówi, że to nie moja wina. Powtarza to zawsze. Z jednej strony mu wierze, ale z drugiej męczy mnie świadomość, że mogło być inaczej. Jedna decyzja tyle nas kosztowała. Dlaczego wtedy tak chciałam postawić na swoim? Pokłóciłyśmy się. Nie zwracałam uwagi na jej krzyki. Na to co mówiła. Byłam święcie przekonana, że to ja mam rację. Dotarło to do mnie dopiero, gdy uciekła. Gdy w jej oczach zalśniły łzy, a jej słowa dobitnie uświadomiły mi mój błąd

- Jako moja przyjaciółka powinnaś mi zawsze wierzyć i być po mojej stronie!

Pamiętam tak dobrze ten krzyk. To jedno zdanie, zabolało mnie jak najgorsze tortury. Gdybym jej uwierzyła, gdyby nie uciekła. Może nie zawładnęło by to końca jej umysłem. Walczyła z tym. Przyszła do mnie prosić o pomoc, ale ja to zignorowałam. Twierdziłam, że jej się wydaje, że próbuje zwrócić na siebie uwagę. Tak bardzo się myliłam. W końcu zawładnęło nią szaleństwo. Chciała obudzić pradawne zło. Ono ją kusiło. Szeptało jej do ucha przez sen. Może i mną zawładnęło i kazało mi jej nie wierzyć. Odwrócić się, aby straciła wszystko. Musiałam ją powstrzymać,a raczej ten głos, więc to zrobiłam. Bestia nie obudziła się, ale jej nie mogłam już ocalić. Patrzyła na mnie wściekła, gdy stałyśmy nad klifem. Same... wciąż chciałam naprawić swój błąd.

- Przepraszam. Nie zauważyłam tego. Powinnam była ci wierzyć. Przepraszam. Wróć do domu. Proszę. Chcę, aby było jak kiedyś. Ty i ja. Najlepsze przyjaciółki

- Czy najlepsze przyjaciółki odwracają się od siebie, gdy najbardziej siebie potrzebują?! Czy nie wierzą sobie jak ty mi?! - wrzeszczała, a jej każde słowo bolało mnie coraz mocniej

- Wiem. Zawaliłam na całej linii. Nie pomogłam ci

- Spójrz na mnie! Jak ja wyglądam?! To twoja wina! Zostałaś potraktowana jak bohaterka. Pokonałaś zło. Zostałaś obrończynią jak chciałaś. Ja byłam tylko twoim pionkiem!

- Wiesz, że to nie tak! Chciałam, abyśmy byli nimi obie. Żyły wiecznie, razem.

- Tak właśnie mówiłaś, ale to były kłamstwa! - wrzasnęła i rzuciła się na mnie

Walczyłam z nią, mimo iż nie chciałam. Nagle upadłam. Już miała mnie zabić, ale podcięłam jej nogi. Upadła prosto na końcówkę klifu, która się załamała. Chciałam ją złapać, ale nie mogłam. Nie panowałam nad skrzydłami. Były za małe i słabe, aby unieść mnie, a co dopiero i ją. Spadła, a ja słyszałam tylko jej krzyk. Płakałam. To ja powinnam tam wpaść. Zginąć. Miała racje. To ja byłam tą złą. Tą, która spowodowała to wszystko.

Nie mogłam powstrzymać płaczu na te wspomnienie. Przez tyle lat nie było dnia, abym o niej nie pamiętała. Najlepszej przyjaciółce, którą opuściłam. Nie chciałam jej słuchać, gdyż to nie było mi na rękę.

- Przepraszam - szepnęłam - Tak mi przykro... Nie powinnam była cię ignorować

- Angela, wszystko gra? - usłyszałam znajomy głos

Spojrzałam na drzwi zza, których wyłonił się Edmund. Widząc mnie natychmiast podbiegł i przytulił. Wtuliłam się w jego pierś wciąż płacząc. Czułam jak głaskał mnie po głowie uspokajał. Ja poczułam nagle senność. Ułożyłam się wygodniej i nim zasnęłam poczułam na swoich ustach delikatny pocałunek, który rozgrzał mnie i całkowicie uspokoił. Czułam przyjemne ciepło i piękny zapach. Nie chciałam nigdy opuszczać ramion, które mnie otoczyły. Czułam się... bezpiecznie.

***

Tak, tak wiem. Krótki, a do tego dawno nie było rozdziału, ale powiem tylko jedno. Nie mam weny, ani czasu. Mam zarys, ale nie wiem jak do niego się zabrać. No oto historia Angeli, oraz słodkie zakończenie. 

Anioł NarniiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz