ROZDZIAŁ 4
Obudziłem się w środku nocy opleciony ramionami Amandy, która cicho pochrapywała. Nie mogąc zasnąć wstałem z łóżka i założyłem spodnie starając się nie narobić za dużego hałasu, żeby jej nie obudzić. Z papierosem w ustach wyszedłem na mały balkonik. Powoli się zaciągając obserwowałem gwieździste niebo z pięknym księżycem w pełni, który coś mi przypominał a bardziej kogoś… Oczy Bogini Eris. Zaraz wyrzuciłem z głowy jej przerażający obraz i skupiłem się na papierosie. Kiedy w końcu go wypaliłem nie wiedząc co ze sobą zrobić zszedłem do kuchni się napić, a następnie do salonu. Włączyłem telewizor, który natychmiastowo przyciszyłem, żeby nie przeszkadzać nim dziewczynie. Rozsiadłem się na kanapie szukając jakiegoś ciekawego programu. Na chwilę się zatrzymałem na dokumencie, który przedstawiał ludzi, którzy zbyt długo nadużywają narkotyków. Kiedy zaczęli się wgłębiać informacje na ten temat szybko przełączyłem. W sumie nie wiem czemu przeskoczyłem ten kanał. Może się bałem ? A może już mnie nie interesowało moje życie? Nie ważne.
Zerknąłem na zegarek, który pokazywał godzinę 3 w nocy. Zrezygnowany wróciłem do przeszukiwania telewizora. Chyba po dziesiątym przeleceniu wszystkich kanałów w końcu zasnąłem.
Stałem oko w oko z moim rozwścieczonym ojcem. W jego oczach widziałem tylko nienawiść i pogardę, której wcale nie krył.
- Jesteś nic nie wartym bachorem! – Wrzeszczał, a ja stałem i tylko słuchałem. – Nienawidzę cię, to wszystko twoja wina ! Mogłeś zginąć razem z matką. – To był cios po niżej pasa.
- Ja jestem nic nie warty ale przynajmniej nie jestem taki skurwysynem jak ty ! – Krzyknąłem mu prostu w twarz. Nie mogłem już znieść takiego traktowania. Nie pozwolę na to, żeby ktoś mną tak gardził.
- Co powiedziałeś ? – Patrzał na mnie z niedowierzaniem, a ja się uśmiechnąłem.
- Że jesteś skurwysynem i wcale się nie przesłyszałeś. Nigdy nie będę taki jak ty. Gardzę tobą. – Mówiłem pewny głosem i nawet nie drgnąłem gdy ojciec z całej siły mnie spoliczkował.
- Żałuję, że w ogóle się urodziłeś. – Jego morderczy wzrok mówił wszystko. Gdyby mógł na pewno w tej chwili chciał mnie zabić.
- Ja też. – Warknąłem. Naglę z całej siły mnie popchnął i głową uderzyłem o kant stołu. Z krzykiem bólu wstałem trzymając się za krwawiącą ranę.
- Wynoś się stąd. – Rozkazał beznamiętnym tonem.
- A co jak nie wyjdę? – Droczyłem się, żeby jeszcze bardziej go zdenerwować.
- To pożałujesz tego. – Jego głos zabrzmiał bardzo groźnie i ostrzegawczo ale to zignorowałem.
- No dawaj ! – Prowokowałem go, a on nawet nie zawahał się mnie uderzyć. Z hukiem poleciałem na szklany stół, który rozprysł się na milion kawałków. Ostre kawałki porozrzucanego szkła wbiły mi się w skórę. Ojciec podszedł do mnie i ogromny butem przycisnął mnie do podłogi przez co szkło wbijało mi się w plecy.
- I co !? Myślisz, że jak zakatujesz syna to ci ulży! – Krzyczałem, a on coraz mocniej dociskał mnie do ziemi. – Jesteś żałosny. – Plunąłem na niego on się na mnie rzucił okładając moją twarz pięściami. Starałem się jakoś obronić ale 35 latek bijący 15 letniego chłopaka to wcale nie jest tak prosto. Niespodziewanie do pokoju wpadł przestraszony Olivier.
![](https://img.wattpad.com/cover/13953104-288-k490505.jpg)
CZYTASZ
Przeznaczenie. Demony przeszłości.
AcakUWAGA W KSIĄŻCE SĄ ZAWARTE WULGARNE SCENY, DOŚĆ DUŻA ILIOŚĆ PRZEKLEŃSTW, ALKOHOLU I NARKOTYKÓW WIĘC CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ. KSIĄŻKA JEST OBJĘTA PRAWAMI AUTORSTKIMI WIĘC BARDZO PROSZĘ O NIE KOPIOWANIE JEJ. DZIĘKUJĘ ZA UWAGĘ. „Przeznacz...