18+ 1/2

3.5K 87 19
                                    

Chcielibyście FF z Lokim?

~~~

- Pocałowałam cię, ponieważ gdyby Kapitan spostrzegł kim jesteś mój plan ległby w gruzach - powiedziałam odwróciwszy się od okna i ruszyłam w głąb pokoju.

     Usiadłam na dość wysokim biurku zakładając nogę na nogę. Przeszywał mnie swoim głębokim, niebieskim spojrzeniem idąc w moją stronę. Delikatnie przysunęłam się do krawędzi przewidując wszystkie scenariusze. Po raz pierwszy od bardzo dawno coś jednocześnie chciałam i jednocześnie nie chciałam. Gdyby potrzebował jeszcze dwóch kroków, ześlizgnęłabym się i zmieniłabym swoje miejsce w pokoju pod jakimś pretekstem. No właśnie - gdyby potrzebował. Oparł swoje ręce o blat w taki sposób, że byłam pomiędzy nimi. Mimo, że nie dotykał mnie żadnym - nawet najmniejszym skrawkiem ciała - czułam się niekomfortowo, ponieważ był pochylony w moją stronę. Błądził wzrokiem od moich oczy do ust. Jego twarz była na wysokości mojej.

- I tak legł w gruzach - odparł chrypiąc.

     Przeszły mnie dreszcze. Nie dlatego, że to prawda, tylko w jaki sposób on to powiedział. Ciepłe powietrze, które wydychał uderzało w moją twarz. Poczułam ten sam impuls towarzyszący mi podczas bankietu u Starka, lecz teraz nie był uwarunkowany paniką. Chyba to wyczuł, ponieważ jego prawy kącik ust prawie niezauważalnie powędrował ku górze. Aby zgrywać obrażoną przymrużyłam zielone oczy, wydęłam nieznacznie usta i nacisnęłam lewą dłonią na jego tors. Poczułam, że pod wpływem mojego dotyku spiął mięśnie. Albo nie rozumie, iż chcę, aby się odsunął, albo nie chce rozumieć. Obydwie możliwości niezbyt mnie cieszą. Rozpostarłam prawie zasłoniętą kurtynę rzęs wciąż go dotykając.

- Masz jakieś blizny? - Wypaliłam. Wiem z autopsji, jak bardzo nienawidzę ujawniać swojej, nie mówiąc już o jakimkolwiek kontakcie fizycznym. Chwilę się zawahał.

- Tak - nagle pochmurniał patrząc mi się na wargi. Czyli mam dobry pretekst, aby się ode mnie odsunął.

- Pokażesz? - Spojrzał mi w oczy mając wielki znak zapytania nad głową. Cień zdenerwowania wkradł się w jego spojrzenie. Zrobił dokładnie to na co liczyłam. Wyprostował się i skierował do wyjścia. Z satysfakcją stanęłam na nogi.

- Po co? - Wysyczał stanąwszy w miejscy.

     Jego bioniczna ręka cicho zazgrzytała. Jakaś wymówka na szybko?

- Zapewniłam ci opiekę medyczną. Mam prawo, aby mieć choć jedną prośbę! - Odpowiedziałam pretensjonalnym tonem robiąc krok w prawą stronę.

     Odwrócił się i szybkim tempem zbliżał się do mnie. Odruchowo zaczęłam się cofać, aż moje plecy dotknęły ściany. Biurko było praktycznie obok mnie. Stanął niepokojąco blisko. Gdyby coś postanowił zrobić, nie mogłabym nic wykonać - ani odskoczyć, ani po coś sięgnąć. Jego szerokie ramiona powinny mi dawać poczucie bezpieczeństwa, ale jego napięta postawa skutecznie mi to uniemożliwiała. Zadarłam głowę do góry, aby móc mu spojrzeć prosto w oczy.

- Prośbę? - Wyszeptał marszcząc brwi. Jego ciepły oddech owiał moją kamienną twarz. - Chciałaś, abym zostawił Lawrence'a, więc "oddałem" ci go. Co zrobiłaś? Spieprzyłaś po całości. Uwolniłem twoją osobę z więzienia, mało tego... Dostałem kulę oraz na dodatek Hydra mnie ściga za dezercję.

- Pocisk nie wbił ci się w ciało. Zresztą wcal...

- I to jest twoje wytłumaczenie?! - Przerwał mi niepokojąco drwiącym tonem głosu. Włosy okalały mu zirytowaną twarz. - Po co chcesz zobaczyć moje blizny? - Spytał opanowując złość.

- Za każdą szramą kryję się jakaś historia. Czy popełniam jakiś błąd chcąc poznać twoją? - Odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Nie wiem o nim dużo, lecz sprawia wrażenie pokrzywdzonego przez wszystko wokół. Chciałabym ująć jego twarz w swoje drobne dłonie, ale wiem, że nie powinnam. Ba, skąd mi to w ogóle przyszło do głowy? - Nie musisz mi opisywać skąd one są. Będę cały czas cicho. Jeśli powiem cokolwiek najzwyczajniej w świecie nie pozwolisz mi już ich zobaczyć - nie byłam pewna czy dobrze wyselekcjonowałam słowa.

Proditor | Bucky Barnes »PL« | 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz