Zawsze wydawało mi się, że tonę.
Przez całe życie miałem świadomość, że pogrążam się w samotności całym ciałem i umysłem. Szturmowała ona moje płuca, zalewała głowę. Dławiłem się nią, miałem dość. Starałem się tylko nie utopić. Czasem udawało mi się nawet wynurzyć na chwilę, na naprawdę krótki czas. Żałuję. Nie mogę powiedzieć, że te momenty nie były szczęśliwe, jednak dalej następowało coś gorszego niż samo tonięcie. Czułem dłonie ciągnące mnie ku dołowi za nogi, macki strachu oplatające moją krtań, zaraz po tym całą klatkę piersiową jak ośmiornica swoją ofiarę. Zbyt bardzo bałem się, że nie jestem wystarczający. Zbyt szybko wykiełkowała we mnie izolacja.
Więc powoli tonąłem, z każdym dniem coraz bardziej zanurzając się w głębiny samotności. Dookoła mnie zawsze było mnóstwo ludzi, świat mienił się dla nich feerią barw. Ja ten kalejdoskop mogłem wiedzieć tylko przez szybę brudnej, ciemnej wody. Bez światła był dla mnie całkowicie bezużyteczny i odpychający, a to docierało tu rzadko. Z resztą – nie było ono chciane, dopóki...
Ocknąłem się pod wpływem dotyku. W pierwszym momencie byłem tak oszołomiony, że nie wiedziałem, skąd nadszedł atak, a także do kogo należy głos i o czym mówi. Gdzie ja w ogóle jestem? Jest zbyt ciemno, żebym mógł coś zobaczyć. Nie mam okularów.
A może już... utonąłem?
Niemożliwe, nie czuję strachu. Biorę głęboki oddech, znów słyszę miękki głos nade mną, mam głowę na podwyższeniu, ale jestem zbyt rozespany, żeby wiedzieć, gdzie jest reszta mojego ciała.– Yuuri – powtórzył ciepło mężczyzna, a ja spojrzałem w górę. Właściciel głosu delikatnie pogłaskał mnie kciukiem po policzku. Zaraz dodał pogodnie jeszcze:
– Gdybym wiedział, że tak emocjonalnie reagujesz na surykatki, wybrałbym... inny program.
– Słucham? – mruknąłem, niespecjalnie rozumiejąc, o czym mówi. Rozejrzałem się przelotnie po pomieszczeniu, nie zmieniając pozycji. Mieszkanie Viktora, Sankt Petersburg, rok 2017; nie Hasetsu w 2015 – powoli zaczynałem wracać do rzeczywistości. Znów spojrzałem na niego, a przyzwyczajenie wzroku do ciemności pozwoliło mi zobaczyć ruch jego ust, kiedy mówił i lekko się do mnie uśmiechał.
– Zasnąłeś, kiedy oglądaliśmy film o surykatkach – zaczął. – Obudziłem cię, bo trząsłeś się i w ogóle.
– Miałem po prostu... zły sen. Dziękuję – oznajmiłem niepewnie i podniosłem się do siadu. Zdrętwiał mi kark, mimo że uda Viktora nie należały do niewygodnych. Musiałem leżeć tak już naprawdę długo.
– O surykatkach? – podjął znowu radośnie. Przez chwilę nie dotarło do mnie, o czym mówił, ale, widząc jego minę, nie mogłem się nie uśmiechnąć, mimo że serce wciąż biło mi z taką szybkością, że powodowało mdłości. Ostrożnie odgarnąłem mu grzywkę za ucho, kiedy przechylił głowę i włosy spadły mi na twarz.
– Nie, nie o surykatkach – oznajmiłem cicho, odwracając wzrok. – Ale to już nieważne, już nieważne...
Chwilę siedzieliśmy w ciszy, w tym czasie znowu uniosłem głowę i popatrzyłem na niego. Mimo powszechnego cienia jego oczy świeciły błękitem, jakby z wnętrza jego ciała wychodziło światło. Różniło się ono jednak od tego całego blasku, który znałem wcześniej. Wskazywał drogę, przebijał moje ciemności. Nie musiałem wyszarpywać się z macek swojego strachu. Same puszczały mnie, bojąc się jasności. Więc unosiłem się, powoli posuwałem w górę, łapiąc coraz więcej promieni. Sam zaczynałem świecić.
– Wiesz, że możesz zawsze mi powiedzieć, co leży ci na sercu, prawda? – zapytał mnie nagle zupełnie poważnie, stykając nasze czoła.
– Wiem – przytaknąłem tylko cicho z jakiegoś dziwnego wzruszenia, mimo że na usta cisnęło mi się też wiele innych słów.
Odkąd pamiętam, zawsze tonąłem.
Teraz tonę tylko w jego oczach.
//angielski tytuł (trochę przekorny) - Surykatki//
~~
Author's things:
Ta część jest jakby... zadośćuczynieniem za wczoraj, tak myślę? To znaczy – jest po prostu spokojniejsza, bardziej dopracowana i nie robi w głowie ????????? w trakcie i po przeczytaniu.
Muszę przyznać, że zaczyna mi się robić trochę smutno, że ten challenge powoooooli dobiega końca. Jakoś tak – jest tu zdecydowanie zbyt miło, a nie wiem czy byłabym w stanie pisać cokolwiek z YoI tak poza tym wyzwaniem, sama nie wiem.
Więc na razie zostaje cieszyć się tylko tymi... kilkoma pozostałymi tekstami.
Tymczasem – do jutra!
CZYTASZ
Tęczowy Challenge - Yuri on Ice
FanfictionZbiór miniaturek (mam nadzieję) zainspirowany wyzwaniem Dziabary i jednocześnie mój Jurkowy debiut; Głównie Viktuuri, ale pojawi się też rosyjsko-kazachskie trio. Trochę fluffu, trochę angstu, sama nie wiem - rzeczy.