подсолнечники [Yuuri - Yurio - Otabek]

389 36 44
                                    

– Jak się czujesz? ­­– zapytał ciepło Katsuki, patrząc na część twarzy Yuriego widoczną na ekranie laptopa. Rosjanin tylko przetarł oczy i westchnął. Nie było jeszcze bardzo późno, jednak stres minionych dni wyraźnie dawał się mu we znaki. Powodował czasowe napady narkolepsji na zmianę z dojmującą bezsennością – zwłaszcza nocą, kiedy wszyscy na oddziale powinni już spać. Rosjanin też chciał, ale nie potrafiąc, zajmował sobie czas rozmowami z japońskim Yuurim. Wbrew pozorom jego „obecność" nie była taka nieprzyjemna, kiedy w grę wchodził brak Viktora. Japończyk miał łagodne i przyjemne w kontaktach uosobienie na tyle, że młodszemu ostatecznie udało się do niego przekonać, a nawet przywiązać. Więc aktualnie starszy kolega po fachu był jednocześnie najbardziej poinformowaną osobą o jego stanie zdrowia, samopoczuciu i niespełnionych nadziejach.

– Boli jak jasny chuj, ale Yakov już za dwa dni zabiera mnie znowu do Rosji. My mamy chociaż kompetentnych ortopedów – prychnął pogardliwie, spoglądając w stronę drzwi sali. Coś musiało być na rzeczy. – Nie jest złamane. Na szczęście.

Japończyk uśmiechnął się z wyraźnym współczuciem.

– Kto w ogóle wygrał? Staruch? – zapytał nagle młodszy, padając ciężko na łóżko, a jego włosy jak aureola rozsypały się po poduszce. Jakoś nie pomyślał wcześniej o tym, żeby sprawdzić to w internecie, mimo że z pewnością nie musiałby długo szukać. Mistrzostwa Świata to nie jakieś swojskie zawody w „kto szybciej przejedzie dwa kółka na butach".

Yuuri pokręcił powoli głową. Drugi ożywił się nagle.

– Nie staruch?! Nie wierzę! – niemal krzyknął, co poskutkowało kilkoma zaciekawionymi parami oczu wlepionymi w młodego. Co prawda – prawie nikt z obecnych tam nie znał angielskiego, co nie zmienia faktu, że nagły ruch na oddziale był jakąś nowością. – Dobrze mu tak – dodał jeszcze, całkiem zapominając, że kieruje to do narzeczonego opisywanego łyżwiarza.

– Wyparł się tego, ale wydaje mi się, że po prostu martwił się o ciebie i nie mógł się skupić – oznajmił nieśmiało Katsuki, upewniając się wcześniej, że jego ukochany na pewno śpi, i wzruszył lekko ramionami. – Sam byłem przerażony. Myśleliśmy, że złamałeś kręgosłup.

Rosjanin machnął tylko ręką. Widział zdjęcia całego zajścia i wciąż nie miał pojęcia, jak to się stało, że jego ciało pod tak nienaturalnym kątem zawisło na bandzie. Nie mógł sobie nawet przypomnieć, co w tamtej chwili robił – może był to poczwórny Salchov albo wyjątkowo nieudany piruet z odchyleniem tułowia? Nie chciał tego pamiętać. Nieszczególnie był też dumny z tego, jak w szoku zasunął Viktorowi, który próbował ściągnąć go z podwyższenia, łokciem w twarz. Chociaż w normalnych warunkach uznałby to za słodką zemstę. Było to całkiem mocne uderzenie, dlatego zdziwił go brak reakcji mediów albo chociaż Yuuriego na – prawdopodobnie – jego złamany nos.

– Brzmisz, jakbyś był moim ojcem – mruknął Yurio, sam nie będąc pewien czy powiedział to do siebie, czy jednak chciałby, żeby usłyszał to jego rozmówca. – To co z tymi wynikami? Może ty wygrałeś, dlatego tak się czaisz?

– Nie, nie, nie! – podniósł głos nagle, wyciągając przed siebie dłonie jakby w obronnym geście i znów obejrzał się, żeby upewnić się, że nie obudził Nikiforova. Ostatecznie wziął laptop w ręce i udał się z nim do kuchni. Rosjanin dopiero zauważył, że nie widział za Yuurim wnętrza hotelowego pokoju, tylko mieszkanie Viktora w Petersburgu. – To był... Chris.

Teraz Plisetsky był w szoku.

– Chris? Christophe?! Ten kurwa zbok jebany Giacometti?! – wrzeszczał jeszcze dłużej, na co tym razem zwróciła uwagę pielęgniarka. Ona tym razem z pewnością nie znała ani angielskiego, ani rosyjskiego, sądząc po epitetach wymierzonych w jej kierunku, na które nie zareagowała. Zdenerwowany chłopak trzymał telefon wycelowany w ścianę tak, żeby Japończyk nie widział całego zajścia. Yuuriemu jednak rzuciła się w oczy pewna rzecz - słoneczniki w szklance z wodą oparte o ścianę. Stały na szafce Plisetskiego. Pomyślał, że może przyniósł mu je Yakov, jednak przypomniał sobie jego oszczędne w uczucia usposobienie i szybko odrzucił tę myśl.

„Może jakaś fanka? Albo miły chłopiec?", pomyślał ciepło Katsuki z uśmiechem i poczuł się staro. I ojcowsko.

Rosjanin w końcu uporał się z fińską pielęgniarką i wrócił na widok kamerki.

– Yuri? – Odpowiedział mu przeciągły pomruk. Chłopak rozciągnął się na łóżku, ustawiając wcześniej opuchniętą w biodrze nogę w umiarkowanie, ale na tę chwilę najbardziej, komfortowej pozycji i zamknął oczy. – Nie wiesz, co z Otabekiem?

– Co co z nim? – Plisetsky spojrzał w ekran telefonu jednym okiem. Zanim Japończyk mu odpowiedział, sam się zdążył domyśleć. – Był tu jakąś godzinę temu. Powiedział, że lecą z wiedźmą do Petersburga, chciał zobaczyć coś w Rosji, ale nie mówił co. Ma zajechać do mnie, jak już będę w Moskwie.

Między Helsinkami a Sankt Petersburgiem nagle zapadła cisza. Japończyk już chciał się odezwać, jednak Rosjanin dopiero dokończył swoją myśl.

– Ten dureń chyba nie wie, że do Moskwy jedzie się jakieś dziesięć godzin.

Yuuri z rozczuleniem spojrzał na maślany wzrok Plisetskiego i już wiedział, od kogo chłopak dostał słoneczniki.


//rosyjski tytuł - Słoneczniki//

~~

Author's things:

Muszę przyznać, że stan szpitali (w tym ortopedów) w Helsinkach jest mi nieznany, aczkolwiek uznałam, że Rosjanin z osobowością Yuria prawdopodobnie miałby coś do wszystkiego, co nie jest rosyjskie – nawet jeżeli byłoby lepsze :")

Jeżeli akcja działaby się w Polsce, miałabym dużo do powiedzenia – tutejsze, w dużej mierze niekompetentne i nieludzkie pielęgniarki zbyt wiele razy zalazły mi za skórę (nie mówię, że wszystkie takie są, no offence, po prostu szpital w moim mieście to żart; na szczęście okna miały zamki)

Powiem także, że ta część miała wyglądać zupełnie inaczej (akcja w czasie wypadku, chwila szpitala, w którym Beka opowiada mu, co się stało, a potem Yuuri czekający na Yuriego w Petersburgu), ale zbyt dużo rzeczy mi się nie kleiło i zbyt dużo słów by mi wyszło (a i jeszcze by zabrakło), więc chyba cieszę się, że wyszło jak wyszło.

A, no i miał być też poturbowany Viktor X"D

(Chociaż chyba jeszcze się pojawi; sama zgubiłam się w swoich liniach czasowych, więc nie jestem pewna)

Do jutra!

Tęczowy Challenge - Yuri on IceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz