Rozdział 7

486 34 34
                                    

Po domu rozniosło się kilkukrotne pukanie w drewniane drzwi wejściowe. Z początku Stuart ignorował hałas, bardziej dociskając poduszkę w kotwicę do swojej głowy. Jednak gość nie poddawał się, próbując także dzwonienia na telefon domowy.

- Cholera otwórz te jebane drzwi, bo zaraz oszaleje! - krzyk Murdoca sprawił, że niebieskowłosy natychmiastowo wygramolił się z pod koca, kierując się w stronę drzwi.

Zaspanym wzrokiem spojrzał pierw na swoje odbicie w lustrze lekko się przy tym krzywiąc, kolorowe kosmyki sterczały na każdą z możliwych stron, a fioletowe sińce pod oczyma były wyjątkowo bardziej widocznie niż zwykle. Westchnął, tym razem zerkając przez wizjer. Musiał poczekać chwile, gdyż postać odwróciła się tyłem. Zniecierpliwiony nastolatek uchylił drzwi i postukał palcem po ramieniu porannego gościa.

- W końcu! Myślałam, że będę musiała czekać wieczność. - tak powitała Stuarta, Noodle i nie czekając sama wprosiła się do środka. - Gdzie Murdoc?

- Śpi w swoim pokoju.

- W sumie to mogę mu dziś odpuścić. - powiedziała, na chwile się nad czymś zamyślając. - Miałbyś ochotę na jogging?

- Słucham? - ledwo kontaktujący Stuart przekrzywił głowę, próbując przypomnieć sobie czy dzisiaj umawiał się z dziewczyną.

- No takie powolne bieganie. - wyjaśniła.

- Wiem co to jogging. - ponownie tego dnia westchnął, chcąc jedynie zostać sam w swoim łóżku ale jak na złość nie mógł, którego powodem był poranny gość i burczenie dochodzące z pustego żołądka.

- To dobrze w takim razie szykuj się, ja w między czasie zrobię Ci śniadanie i możemy iść biegać. - odparła wesoło, ręką czochrając niebieskie włosy kolegi. - Jestem taka podekscytowana, w końcu nie będę musiała słuchać marudzenia, jak to było z Nicallsem.

- Taa, jasna sprawa.

Widząc iskierki w skośnych oczach, nie był w stanie odmówić. Skierował się ku łazience, po drodze zbierając znalezione ciuchy. Samo ogarnięcie nie zajęło mu długo, przeczesał włosy, a gdy to nie pomogło stwierdził, że dobrym wyjściem jest założenie czapki. Umył zęby przyglądając się po tym na swoje popękane usta, w planach miał wstąpić do pobliskiego sklepiku kupić jakąś pomadkę gdyż ta nie przyjemna szorstkość nie dawała mu spokoju.

Ubrany w czarną koszulkę bez rękawów, szare spodenki dresowe oraz czapkę z daszkiem pod kolor jego włosów, wyszedł i otumaniony przyjemnym zapachem kawy, ruszył do salonu.

- Zrobiłam kanapki z pomidorem, sałatą i serem mam nadzieję, że lubisz - powiedziała, uśmiechając się szeroko - Jak się czujesz?

- Jest okej. - stwierdził krótko, biorąc pierwszy kęs.

- Wyglądasz jakbyś miał ciężką noc.

- Naprawdę wszystko w porządku. - zapewnił Stuart, patrząc na Azjatkę w miedzy czasie delektując się kawą. - Wyglądam aż tak źle?

- Wyglądasz jakbyś nie sypiał, twoja skóra jest chorobliwie blada, popatrz. - przyłożyła swoja rękę, do ręki Stuarta. - Przy tobie wyglądam jak mulatka.

- Nie przesadzaj. - zaśmiał się z tej uwagi, wiedząc że Noodle wyolbrzymia. - Do mulatki ci jeszcze daleko. - stwierdził, mierząc kelnerkę wzrokiem.

- Na pewno nie dalej niż tobie Toochi. - pstryknęła go palcem w nos, lekko przy tym chichocząc.

- Toochi?

- Jak Murdoc, to ja też chyba mam prawo nadawać ksywki.

Obydwoje zaśmiali się, ciemnowłosa widząc, że śniadanie zniknęło z talerza tak samo jak kawa z kubka kolegi, pociągnęła za rąbek koszuli chłopaka, który automatycznie dał się poprowadzić.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 11, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Współlokator | 2docOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz