18. Długo wyczekiwane spotkanie

73 11 15
                                    

Trzy miesiące.

Trzy długie miesiące żył, nie pamiętając, kim tak naprawdę jest.

Trzy długie miesiące, podczas których zapomniał o swym obowiązku.

O swym domu.

O swym partnerze.

Teraz jednak Hyorinmaru wzniósł się w powietrze, ciesząc się wolnością, rozkoszując się walką, wreszcie wyzwolony.

Czubek ostrza Zangetsu starł się z lodem Hyorinmaru, jedno Zanpakutou stanęło przeciw drugiemu. Zaraz jednak Ichigo cofnął broń, wiedząc, że nawet jeden z kapitanów Soul Society może mieć problemy, stając naprzeciw bankai z tylko shinkai, i to jeszcze posiadając ograniczenia nałożone na siebie.

- Czyś ty zgłupiał do cna, Kurasaki? - wysyczał Hitsugaya, gdy tylko Ichigo opuścił swą broń. - Co byś zrobił, gdybym nie zdążył wyzwolić shinkai?

- Shinkai? - Ichigo uniósł brew. - Na mózg ci padło, Toushiro? Chciałeś walczyć przeciwko Bankai z Shinkai?

- Spanikowałem, okej? - zirytował się Hitsugaya. - Jacyś ludzie ubzdurali sobie, że mnie znają, potem mnie stalkują, a taki Kurosaki zaczyna mnie atakować, wrzeszczeć coś o bankai, a potem wracają mi wspomnienia! Wtedy raczej nie mam czasu, by się zdecydować, co powinienen zrobić, chcę się tylko obronić!

Nad nimi wciąż wirowały ogniste pierścienie, wciąż tańczył Hyorinmaru, ale to już nie miało znaczenia.

- To się wyzwala bankai, nie shinkai! - upierał się Ichigo. - Ktoś twojego poziomu powinien o tym wiedzieć!

Hitsugaya zazrzytał zębami.

- Słuchaj, Kurosaki, to nie jest takie proste, jak ci się wydaje, że jest. Pomyślałem o tym, by wyzwolić Hyorinmaru. Następnym razem tobie odbierzemy wspomnienia i dowiemy się, jak ty zareagujesz, gdy zaatakuję cię bankai, co tym sądzisz?

Ichigo nie miał czasu, by odpowiedzieć. Matsumoto przypadła bowiem do swojego kapitana.

- Taichou! - wykrzyknęła, obejmując go mocno, a w jej oczach pojawiły się łzy szczęścia. - Już myślałam, że nigdy sobie o nas nie przypomnisz!

- Matsumoto! - białowłosy spróbował wydostać się z jej uścisku, ale nie dał rady. Z westchnieniem więc pozwolił Hyorinmaru wrócić do swej zwykłej formy. - Zaraz mi złamiesz żebra!

Dopiero to sprawiło, że blondynka cofnęła się lekko.

- Kapitanie..!

Ichigo uśmiechnął się sam do siebie.

- Moja pomoc zawsze się przydaje, co, Toushiro?

- Dla ciebie kapitan Hitsugaya - warknął chłopak. - Matsumoto, możesz już mnie puścić?

- Kiedy ja po prostu się cieszę, że tu jesteś, kapitanie - odparła kobieta.

Renji podszedł do nich i położył dłoń na ramieniu niższego od siebie chłopaka.

- Dobrze cię mieć z powrotem, kapitanie Hitsugaya.

Białowłosy uśmiechnął się delikatnie.

- Co ty tu robisz, Abarai? - spytał. - Skąd właściwie wytrzasnęła was Matsumoto?

Tamten wyszczerzył się tylko.

- Posłyszało się co nieco.

- Tak naprawdę po prostu przebywał w moim domu, gdy przyszła do mnie Rangiku-san - odparł z niemałą satysfakcją Ichigo, z lekkim żalem wracając do swego normalnego ciała. Przez chwilę liczył, że powalczy z kapitanem trochę dłużej i w końcu przekona się, który z nich jest lepszy - nawet, jeśli ten nie miał wszystkich wspomnień.

- Nie czepiaj się szczegółów, Ichigo! - wykrzyknął Renji, zawiedziony, że jego sposób na zdobycie szacunku właśnie upadł. - Właściwie, to to ma być za cholerstwo? - wskazał brodą na wciąż płonące obręcze.

Hitsugaya wyplątał się z uścisku swej porucznik, która cały czas trzymała jego ramiona, po czym z lekkim westchnieniem wrócił do swego zastępczego ciała. Wyciągnął jedno z pudełek, które miał przy nodze, a obręcze znikły od razu, wchłaniane przez niewidzialną siłę.

- Jedna z broni ze Świata przyszłości - rzucił. Uri, kot, który dotąd trzymał się w odpowiedniej odległości, teraz zbliżył się do niego i zaczął się łasić, ocierając się o nogę chłopaka. - W wielkim skrócie rzecz biorąc, uwalnia się je z pudełek za pomocą pierścieni, korzystając z energii życiowej. A ty Uri, czego chcesz? Teraz udajesz sojusznika? 

- Widzę, że nie próżnowałeś przez ten cały czas, co? - zaśmiał się Ichigo, wciąż nie mogąc uwierzyć w to, w jaki sposób wszystko się potoczyło. - Właśnie, co się w ogóle z tobą działo? Dlaczego straciłeś wspomnienia?

Kapitan 10tej Dywizji skrzywił się lekko zauważalnie.

- Przypuszczam, że to wina jednego z Pustych, zmodyfikowanych przez Aizena - mruknął po chwili, niezadowolony, że musi tłumaczyć swój błąd, którego nie powinien popełniać ktoś o jego poziomie i pozycji. - Zabiłem go wtedy, ale on i tak zdążył zainfekować mój umysł, sprawiając, że uwierzyłem w bajeczkę, którą wymyślił kapitan Ukitake. Przypuszczam, że gdyby nie wy - uniósł wzrok na zgromadzonych - to nigdy nie odzyskałbym wspomnień.

- Od kiedy istnieją tacy Puści? - zdumiała się na głos jedyna żywa osoba w tym towarzystwie.

- Aizen zaczął swój plan już wiele lat wcześniej - westchnęła Matsumoto, nie mogąc jednak ukryć uśmiechu na twarzy. - Nie zdziwiłabym się, gdyby jakimś cudem dowiedział się, gdzie zostanie wysłany kapitan Hitsugaya i postanowił się go pozbyć na swój sposób.

Słysząc to, Hitsugaya tylko schylił się i pogłaskał Uri za uszami.

- Możliwe - mruknął. - Tak czy siak póki co to nie jest ważne.

Jego dłoń zatrzymała się, gdy przypomniał sobie, z jaką misją został wysłany do Świata Żywych.

- Będą musiał wkrótce złożyć raport kapitanowi Ukitake - mruknął.  - Wprawdzie spóźniony o trzy miesiące, ale mniejsza o to.

Matsumoto zmarszczyła brwi. Niby odzyskała swego kapitana, ale coś było w nim innego. Zupełnie jakby te trzy miesiące miały na niego o wiele większy wpływ, niż pierwotnie przypuszczała.

Ale czy to było ważne?

Kobieta uśmiechnęła się, po czym raz jeszcze uściskała swego kapitana.

Wreszcie go odzyskała, a wszystko wracało do normy.

Lodowaty Strażnik Burzy (Bleach x Khr) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz