2.0

377 32 15
                                    


Nieprzerywanie, od kilku godzin, oglądali telewizję, rozłożeni na kanapie. Za oknami zrobiło się już ciemno, a oni nic sobie z tego nie robiąc, przerzucali kanały i śmiali się z głupich programów. Lanišek powiedział już mnóstwo, idiotycznych żartów, ciesząc się jak dziecko gdy na twarzy Brytyjki zagościł choćby cień uśmiechu, wtedy już wiedział, że udało mu się ją rozbawić. W końcu Kathie ziewnęła przeciągle. 

- Pójdę wziąć prysznic, już prawie zasypiam - powiedziała, a on pokiwał tylko głową, nie ruszając się z kanapy - Mogę zostać na noc, prawda? - zapytała, chciała się upewnić, że nie będzie mu przeszkadzać. To oczywiście, nie byłby pierwszy raz, kiedy spałaby w mieszkaniu chłopaków, ale z reguły nocowała tu po jakiś imprezach, a nie tak po prostu. 

- Chyba na to się umawialiśmy - zaśmiał się Anže - Pamiętasz, pisaliśmy coś o żabach i omdleniach - pokiwała rozbawiona głową - Całe szczęście, bo ja naprawdę boję się spać sam, bez Cene - zrobił minę przerażonego dziecka, a Kathie wybuchnęła śmiechem. 

- Co ty byś zrobił bez tego Prevca? 

- I bez ciebie Branson! - dodał, a ona poczuła się dziwnie doceniona. Chyba to znaczyło, że Lanišek uważał ją za kogoś ważnego. Miała taką nadzieję, bo lubiła jego towarzystwo. Czuła się przy nim zupełnie swobodnie. 

- Pożyczysz mi jakiś t-shirt? I krótkie spodenki? 

- I jeszcze może frytki do tego?! - rzucił, ale mimo to wstał z kanapy i poszedł po ubrania dla dziewczyny. Cieszył się, że właśnie dostał paczkę od Adidasa, bo za czystość ubrań w swojej szafie nie mógłby ręczyć. Wybrał dla nie długi, biały t-shirt z napisem "Ski Jumping" i krótkie, treningowe spodenki. 

- Dziękuję - uśmiechnęła się do niego ciepło. 

- Świeże ręczniki znajdziesz w łazience, o ile Cene je wyprał. - To Prevc był od takich rzeczy w ich domu. 

- Okej - odpowiedziała i zniknęła w łazience. Anže za wszelką cenę, starał się nie myśleć o tym, że Kathie właśnie bierze prysznic, naga, kilka metrów od niego. Zupełnie nie rozumiał, co się z nim dzisiaj działo. To przecież była tylko, Branson! Jego przyjaciółka. Dlaczego on w ogóle myślał o nie w taki sposób? Wrócił na kanapę i starał się skupić na programie w telewizji. Jednak kolejne, nudne talent show, wcale mu w tym nie pomagało. Kathie była ładna. Bardzo ładna. Anže nie chciał dopuścić, jednak do siebie myśli, że mogłaby mu się podobać w ten sposób. Pomijając fakt, że on nie miał u niej żadnych szans, to przecież nie chciał zniszczyć ich pięknej przyjaźni. 

Po kilku minutach dziewczyna wyszła z łazienki. Biała bluzka nieco przebijała i Anže od razu zauważył, że nic pod nią nie ma. Zarys jej biustu był wyraźnie widoczny. Krótkie spodenki odsłoniły też dużą część jej nóg. Nie mógł już okłamywać samego siebie. Podobała mu się. 

- Chcesz, żebym spała z tobą w jednym łóżku? - O tak! To dokładnie to czego pragnął. 

- Jeśli chcesz, nie wiem gdzie jest świeża pościel, więc tak chyba będzie łatwiej. - Łatwiej i Przyjemniej. 

- Okej - odpowiedziała tylko z lekkim uśmiechem na ustach. Anže wyłączył telewizor i zgasił lampkę, po czym razem udali się do jego sypialni, które składało się głównie z wielkiego łóżka. 

- Za chwilę wracam, rozgość się - powiedział, po czym wyszedł z pokoju. Od razu wskoczyła pod kołdrę, bo zawsze po prysznicu było jej tak bardzo zimno. Czuła się nieco dziwnie, leżąc w jego łóżku. Nigdy jeszcze nie byli całkiem sami. Zawsze kiedy zostawała na noc, był w mieszkaniu chociażby Cene. Po chwili Lanišek wrócił, zdjął z siebie t-shirt, zostając jedynie w krótkich spodenkach. Nie wiedziała jak się zachować, ale nie chciała odwracać wzroku. Miał świetne ciało. Położył się obok niej, pachniał pastą do mycia zębów. Zgasił ostatnią świecącą się lampkę obok łóżka. Oboje leżeli na plecach, beznamiętnie wpatrując się w sufit. Ciemność sprawiła, że poczuli się jeszcze bardziej niezręcznie. W końcu Kathie przysunęła się bliżej niego i wtuliła się w jego bok, objmując go ramieniem. Serce zaczęło mu bić znacznie szybciej niż jeszcze kilka sekund temu. 

- Żebyś się nie bał w nocy - wyjaśniła, a on tylko pokiwał głową, choć i tak nie mogła tego zobaczyć w ciemności, jednak nie ufał swojemu głosowi na tyle, żeby się teraz odezwać. Wyciągnął rękę i objął ją w tali, mocniej do siebie przyciągając. Wyraźnie czuł jej piersi przylegające do jego boku, oddzielone od niego tylko cienkim materiałem jej t-shirtu. Jej ręka znalazła się na jego nagim brzuchu. Kathie rysowała palcami finezyjne wzroki. Czuł, że z minuty na minutę, jego bokserki robią się ciaśniejsze. Próbował myśleć o czymś innym, ale jej obecność, zapach, dotyk sprawiały, że nie potrafił się wyłączyć. Błagał, żeby niczego nie zauważyła. Ona jednak przesunęła nogę na jego biodro, po czym zamarła. Wiedział, że co odkryła i czuł, że pieką go policzki. Szybko się od niego odsunęła. 

- Kathie, ja... - Nie wiedział nawet co mógłby powiedzieć. Już tęsknił za jej bliskością.

- Przepraszam, nie powinnam była... - Nie mogła uwierzyć w to co właśnie poczuła. Anže jej pragnął. Czy ona pragnęła jego? Chyba tak. Tak. Zdecydowanie tak. Dlatego właśnie się odsunęła. Nie mogłaby. Nie chciała niszczyć ich przyjaźni. Wiedziała, że się rumieni i cieszyła się, że w  pokoju jest ciemno i nie może zobaczyć jej zawstydzenia. Co ona sobie w ogóle myślała, kiedy się do niego przytuliła i zaczęła go dotykać? 

- Zapomnijmy o tym - poprosił nieśmiało. 

- Pewnie - odpowiedziała nieco zawiedziona. Mimo wszystko liczyła na to, że on zrobi jakiś krok, albo chociaż będzie próbował. Kathie była przecież typową kobietą. Kiedy się odsuwała, tak naprawdę chciała aby mężczyzna przyciągnął ją bliżej. Wiedziała jednak, że Anže ma rację, powinni o tym zapomnieć. Nie mogli niszczyć swojej relacji czymś tak niedorzecznym. 

- Dobranoc, Branson - powiedział nieco niewyraźnie.

- Dobranoc, Żabo - odpowiedziała, na co uśmiechnął się z ulgą. Skoro używała tego przezwiska to nie mogła być zła. 

Próbował zasnąć, ale kompletnie mu to nie wychodziło. Wciąż czuł się zażenowany i podniecony jednocześnie. Kathie spała. Słyszał jej miarowy oddech. Chciał już wstać, pójść po szklankę wody, albo wziąć chłodny prysznic, ale w tym momencie objęła go ramieniem i wtuliła się w jego plecy przez sen. Przylegała do niego całym ciałem. Jej gorący oddech, rozgrzewał jego szyję. Było mu zaskakująco przyjemnie. Przymknął oczy i tym razem udało mu się zasnąć. Na jego ustach przez całą noc gościł Laniškowy uśmiech. 

***

Hej Kochani!

Chyba nie potrafię zbyt dobrze opisywać takich scen. W każdym razie mam nadzieję, że nie jest aż tak źle. Napiszcie co myślicie!

Co sądzicie o nowej okładce? 

Dziękuję bardzo za wszystkie gwiazdki i komentarze. 

Buziaki!


Accidentally in Love - Anže LanišekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz