Jeden złoty

690 61 34
                                    

- Nie ma mowy! Nie kupię ci świecącej klawiatury, już jedną masz!

Spiąłem się na słowa matki. Po pracy była zdenerwowana, mogłem przyjść kiedy indziej. Nie przemyślałem tego. Ale mimo wszystko próbowałem jednak coś wywalczyć.

- Ta mi się zacina! - tak naprawdę to nie, ale tamta jest lepsza... bo świeci się większą ilością kolorów. - Mamo, przecież wiesz, że nie proszę cię często, żebyś mi coś kupiła.

- Słuchaj, ona kosztuje ponad tysiąc złotych. Tysiąc złotych, rozumiesz? Nie będę marnowała takiej sumy na coś, co aktualnie jest zupełnie zbędne.

- Ale... - spróbowałem jeszcze raz, ale niestety kobieta przerwała mi, kończąc rozmowę.

- Jak tak bardzo chcesz, to sam sobie uzbieraj!

I wyszła, trzaskając drzwiami. Cóż chyba mogłem to lepiej rozegrać. Muszę pamiętać na następny raz: nie przychodzić do mamy zaraz po tym, jak wróci z pracy.

Nerwowo zaszurałem butem. Kiedy ona kupuje sobie sukienkę, którą założy tylko raz, to jest okej, a kiedy ja chcę klawiaturę, której będę używał codziennie to nagle wszystkim odpierdala? Spoko! W takim razie sam sobie zarobię. Tak jak chciałaś. Ale jak zostanę męską dziwką to nie wiń mnie, bo robię, co mówiłaś.

Usiadłem przed komputerem i szybko wklepałem adres strony banku. Tak, używając tej starej klawiatury, która ma jakieś pięć kolorów. Żałosne. Postanowiłem sprawdzić swoje konto. Tak jak myślałem - posiadałem na nim marną sumę ledwo pięćdziesięciu złotych. Chyba mogłem odpuścić sobie ostatnie kupno okularów przeciwsłonecznych, przynajmniej miałbym trochę mniej do uzbierania. W sumie mam już jedne okulary, po co mi drugie, skoro tamte się jeszcze nie rozpadły?... Chwila, chyba mówię trochę jak hipokryta...

Dobra Hubert, myśl. Jak szybko i łatwo zdobyć pieniądze? No na YouTube oczywiście, ale to za mało, potrzebowałbym pięć razy więcej wyświetleń, żeby naprawdę coś osiągnąć. Odpada, nie uda mi się to. Mógłbym pracować dorywczo w sklepie, rozdawać ulotki, wyprowadzać psy... Może czegoś z tego spróbuję? To wszystko nie może być takie trudne!

Już teraz zacząłem przeglądać oferty pracy w okolicy. Czemu akurat jak ja czegoś szukam to nigdy tego nie ma? Tylko stałe oferty pracy. Szczerze wątpię, żeby zatrudnili ledwo osiemnastoletniego chłopaka w fabryce konserw na pozostały miesiąc wakacji. Znaczy, został miesiąc i dwa tygodnie, ale kto zatrudnia na miesiąc i dwa tygodnie? No właśnie, nikt.

Cóż, może do jutra coś nowego się pojawi. Ewentualnie będę musiał chodzić po sąsiadach i pytać, czy nie potrzebują, żeby im podlać kwiatki i skosić trawę... Kto to widział, żeby się tak płaszczyć przed ludźmi. Mam być jak ten Ukrainiec, któremu zapłacą mniej, bo chce pracować? Ja się tak nie dam. Rewolucja nadchodzi!

Skierowałem się w stronę łazienki, żeby wziąć szybki prysznic. Dzisiejszy dzień był naprawdę upalny, czuję, że jak tak dalej pójdzie, zacznę się myć co godzinę, bo we własnym smrodzie nie wytrzymam. Po kąpieli, z mokrymi włosami położyłem się na łóżku, mocząc całą poduszkę. Pieprzyć to. Byłem zbyt zmęczony, żeby się przejąć. Szybko zasnąłem, budząc się koło ósmej następnego dnia.

Lubię Pieniądze | Doknes FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz