#5

112 20 2
                                    

~~Karasu~~

Zza drzew wyłoniło się sześciu ninja. Było widać, że to ludzie tego gada - Oroczimaru. Specjalnie bystrym nie trzeba było być, aby wiedzieć, że każda z nas będzie miała po 3 przeciwników. Popleczników wężowatego pod żadnym pozorem nie można lekceważyć. Każda osoba od niego ma jakąś wyjątkową umiejętność, bo tylko takich werbował. Najczęściej byli to członkowie klanów o specyficznych kekkei genkai.

-Przyszliście w jakimś konkretnym celu, czy tylko spacerujecie i napadacie niewinne kobiety? - zapytałam z dozą kpiny i powagi w głosie

-Naszym celem jesteś ty, jednak nasz pan nie obrazi się, jeżeli przyprowadzimy mu jeszcze kogoś. Najwyżej ją zabije, gdy stwierdzi jej bezużyteczność. - machnął ręką

-Zaraz ja zabiję ciebie za takie brednie. - warknęłam zła – Nikt nie ma prawa pozbawić jej życia. Jeśli już się na to porwie, to będzie miał do czynienia ze mną w pierwszej kolejności. Mimo to i tak wiem, że poradziłaby sobie bez czyjejś pomocy.

-Przekonamy się o tym podczas walki. - uśmiechnął się kpiąco

-W takim razie walczmy. Życzę wam powodzenia w przeżyciu. - zaśmiałam się głośno

Porozumiałyśmy się z Neiną i odskoczyłyśmy od siebie na bezpieczną odległość, aby uniknąć przeszkadzania sobie nawzajem w walce. Najważniejsze jest nasze bezpieczeństwo. Wiadome jest, że trudno jest wykonać technikę zadającą krytyczne obrażenia, jeżeli w polu rażenia znajduje się sprzymierzeniec. Obie przygotowałyśmy się do stoczenia łatwej walki. Automatycznie ruszyło na nią trzech mężczyzn. Mi pozostała trójka.

Spojrzałam w stronę Neiny. Zdziwiłam się, gdyż moja towarzyszka polegała tylko na swoim taijutsu. Wiedziałam, że to na niewiele się zda, w końcu to podopieczni Orochimaru. Oni na taijutsu nie polegają praktycznie wcale. Jeszcze gorzej jak trafi się przeciwnik absorbujący czakrę. On takich ludzi posiada. Wykonywała mnóstwo szybkich i dokładnych ciosów. Gdyby walka miała polegać na samych atakach wręcz na pewno by ją wygrała, jednakże w tej walce nie panują żadne reguły i zasady. Tutaj liczy się tylko siła i spryt. Zwłaszcza, że oni nie walczą fair, a w taki sposób, aby wyjść z tego cało i na tarczy. Nie wiem co chciała tym wskórać, jednak musiała się w końcu zorientować, że samym tajutsu nie zdoła ich pokonać, ponieważ wokół jej ciała zaczęła unosić się gęsta czarna aura. Mogłabym przysiąc, że to co widzę to właśnie jej chakra, ale czy ona nie jest przypadkiem niebieska? Wspominała mi coś o swojej demonicznej naturze. Może to czakra tego demona? W sumie pokazywała mi tę czakrę podczas naszego pierwszego spotkania. Tak to z pewnością ta. Czarna mgła zaczęła unosić się nad wrogimi shinobi wężowatego. Neina opanowana stała w miejscu obserwując całą sytuację jak gdyby w ogóle jej nie dotyczyła. Trzech ninja, którzy dotychczas atakowali moją przyjaciółkę w tej chwili nie mogli się ruszać. Nieznana mi moc pozbawiła ich możliwości jakiegokolwiek ruchu. Gdy mroczna aura pokryła całkowicie ich ciała, usłyszałam głośny krzyk Neiny.

- Jigoku no shin'en ! - po tym jutsu mgła rozpłynęła się w powietrzu jak gdyby w ogóle nigdy jej tam nie było, a po trójce ninja nie było ani śladu.

Zwróciłam się w stronę ninja z naprzeciwka. Uderzył mnie fakt, że spokojnie czekali, aż zdecyduję się walczyć i nie atakowali mnie pierwsi.Miło z ich strony. Jednak teraz czas na mała zabawę. Tak dawno walczyłam na poważnie. Ustawiłam nogi w delikatnym rozkroku, aby móc dobrze balansować ciałem. Po moim ciele rozeszła się fala ekscytacji. Byłam niesamowicie podekscytowana. To był mój żywioł– walka. Czułam się niczym ryba w wodzie. Uśmiechnęłam się od ucha do ucha. Walka jest jak uzależnienie. Jak ją odstawisz, to wracasz do niej z dwukrotną przyjemnością i chęcią. Wyjęłam dwa kunai'e i ruszyłam na przeciwników. Wyskoczyłam w górę, aby znaleźć się tuż nad ich głowami. Sklonowałam kunai'e i rzuciłam po kilka w stronę każdego z nich. Zręcznie je ominęli, nie spodziewając się tego co miało nastąpić. A myślałam, że jego,że tak powiem, poddani chociaż trochę myślą. Trzeba być ślepym,aby nie zauważyć złotej poświaty na ostrzach. Teleportowałam się za ich plecy. Spodziewałam się tego, że uniknął moich ostrzy.Jednak oni nie przewidzieli faktu, że one są pokryte parzącą powłoczką z mojej czakry, którą mogę manipulować i przenosić,nawet jak jest w dużej odległości ode mnie. Czakra zaczęła unosić się i formować się w kilka kulek. Ruszyły one, za cel obierając właśnie popleczników Oroczimaru. Każda z nich uderzyła prosto w karki mężczyzn. Wniknęła ona do ciał przeciwników. W celu unicestwienia wszystkich ich komórek, powodując natychmiastową śmierć mężczyzn, musiałam się bardzo skupić. Zabieg ten był niebezpieczny w sytuacji, gdy nikt mnie nie krył, ponieważ wtedy stawałam się łatwym celem dla osoby trzeciej. Neina prowadziła własną bitwę i nie mogła zawiesić na mnie swojego wzroku chociażby na chwilę. Byłam tego w pełni świadoma i nawet nie zawracałam jej dupy taką pierdołą, jak przypilnowania mi pleców.Musiałam zaryzykować. Ułożyłam sekwencję pieczęci i rozpoczęłam proces niszczenia tkanek. Byłam już blisko końca,gdy poczułam jak senbon gładko wbija się w moją szyję. Mimo to dokończyłam swoją technikę i dopiero wtedy odwróciłam się w stronę, z której nadleciała igła. Musiała być zatruta, bo wszystko zaczęło mnie palić. Ogień w moich żyłach zaczął rozchodzić się z zawrotną prędkością. Z każdą sekundą zajmował coraz większą ilość komórek. One automatycznie się leczyły, jednak była to syzyfowa praca, ponieważ ponownie były uszkadzane. mój wzrok stał się zamglony, widziałam tylko rozmazane obrazy. Pomimo okropnego bólu, ruszyłam w stronę atakującego z wcześniej wyjętym senbon z karku. Poruszałam się trochę wolniej ze względu na mój niemiły stan. Znajdując się tuż przed nim, teleportowałam się za jego plecy. Wbiłam mu igłę w bok szyi i przesunęłam w bok rozcinając mu krtań i tętnicę. Z powstałej linii zaczęła cieknąć krew. Martwy już mężczyzna osunął się na ziemię a ja skierowałam swoje nogi w stronę Neiny.

Nagle moje powieki stały się niesamowicie ciężkie a ja upadłam z głośnym jękiem na trawę. Zwróciłam tym uwagę przyjaciółki.Ostatnim obrazem jaki zobaczyłam, była jej twarz wyrażająca złość, zdziwienie oraz troskę. Zobaczyłam jeszcze kątem oka kolejnych przybyłych wrogów. Zamknęłam oczy. Nie poddam się teraz, obiecałam jej coś. Ja słowa dotrzymuję i nie zmienię tego teraz. Zmusiłam swoje powieki do uniesienia się. Czując rozrywający ból w płucach i wszystkich mięśniach, podniosłam się do siadu. Wstałam z trudem, nie zwracając uwagi na ból roznoszący się w moim ciele. Wokół mnie zaczęła unosić się czakra, powietrze zaczęło drgać. Bardzo szybko zaczęłam się leczyć. Poczułam się pełna sił, jednak wiedziałam, że ten stan długo nie potrwa. Trucizna ponownie zajmie wszystkie moje komórki. A wtedy moje życie się zakończy. Nie mogłam pozwolić na to, aby coś jej się stało. Wykonałam niedbały ruch dłonią a powietrze w okół nadciągającego wroga,zaczęło gęstnieć. Zacisnęłam dłoń a powietrze okalające ich ciała zaczęło płonąć. Słychać było tylko ich wrzask, który rozniósł się po lesie. Kosztowało mnie to mnóstwo czakry, więc poczułam jak opadam z sił. Ruszyłam na chwiejnych nogach w kierunku Neiny, gdyż widziałam jak kątem oka spogląda na mnie. Nie chciałam, aby rozproszyła się przeze mnie, wiec chciałam być jak najbliżej przyjaciółki. Jednak coś nie wyszło,potknęłam się o wystający korzeń. Przygotowałam się na bolesny upadek, gdy poczułam oplatające się wokół mojej talii ramiona.Przez myśl przeleciało mi, że to człowiek Oroczimaru, który ma mnie ze sobą zabrać. Jednak czułam się w tych ramionach bezpiecznie, w moim ciele nie było nawet śladu poczucia zagrożenia.Właśnie w tych ramionach czułam, że mogę umrzeć. Zaczęłam tracić przytomność. Odchodziłam już na drugą stronę. Zrobiło mi się żal, że zostawiam Neinę samą. Nagle zobaczyłam ciemność na końcu której znajdowała się mała plamka jasności.

Dziś taka krótka część <3 Co za dużo to nie zdrowo, czyż nie?

Odmienić swój los [Kisame x OC, Itachi x OC]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz