Leciałam już naprawdę długo ,gdy w końcu dotarłam do odpowiedniego portu zapełnionego dużą ilością ludzi..Niektórzy z nich wyglądali na przyjaźnie nastawionych a inni wyglądali jakby chcieli cię zabić na miejscu....Nie wierzę ,że oni wszyscy mają jakieś moce...Powoli zniżyłam lot lądując gdzieś pomiędzy nimi, nie za bardzo interesowali się moją osobą więc postanowiłam nie marnować czasu...Więc co ja zrobiłam? Uniosłam się w powietrze i patrzyłam w jakże piękne gwiazdy. Zawsze tak robię każdej nocy....Po prostu się patrzę bez większego sensu...dopiero teraz zauważyłam ,że księżyc jeszcze się nie pojawił
-Cholera-zaklęłam na tyle cicho by nikt mnie nie usłyszał
Podniosłam ręce do góry a te zaświeciły jasną poświatą, podniosłam je wyżej a wraz z moimi ruchami księżyc podnosił się wyżej i wyżej. Gdy skończyłam uśmiechnęłam się sama do siebie i po chwili spostrzegłam ,że stoją pode mną Ninja. Jak ja mogłam zapomnieć o tym ,że oni też władają żywiołami?! Głupia ja. Walnęłam Facepalma i odwróciłam się twarzą do nich.
-Wy też wpadliście w to samo bagno co ja?
-Tak ,ale zapewne z innego powodu
-Możliwe-I zakończyłam rozmowę widząc na horyzoncie prom. Gdy ten przypłynął wyszedł z niego jakiś mężczyzna każąc nam wejść na pokład. Jak się później okazało Ninja przynieśli broń i musieli ją wyrzucić do wody. Moich strzał nie odnaleźli więc o tyle dobrze, Ja miałam wejść na pokład ostatnia ,ale przeszkodził mi Ojciec Lloyda. Służący Chena nie chciał go zabrać pod przykrywką braku miejsca ,ale on łatwo rozwiązał ten problem wyrzucając jednego z sługusów z burtę. Było to co najmniej śmieszne, jednak zachowałam powagę. Wylądowałam na ziemi z gracją i weszłam na statek obdarzając wszystkim surowym wzrokiem. Nie przyszłam tutaj szukać nowych przyjaciół,lub wygrać ten turniej...Jestem ciekawa co Chen może wiedzieć o moim braciszku....
Po chwili ruszyliśmy na wyspę na której miał się odbyć Turniej. Ja usiadłam na barierce patrząc się w nocne niebo. Przez takie Chwile czuję jak gwiazdy migoczą...czuję to w duszy....Jednak rzadko..najczęściej wtedy gdy dzieje się coś niebezpiecznego....Wkopałam się w bagno i brnę w nie dalej.....jakby nie wystarczył mi fakt ,że będę musiała walczyć...Ktoś dotknął mojego ramienia, niemal natychmiastowo odwróciłam się i uderzyłam go. Kimś okazał się być Kai i reszta jego przyjaciół wraz z Garmadonem....uuu zapowiada się ciekawe kilka tygodni.
-Czego chcecie?-zapytałam znudzona zeskakując na pokład
-Dowiedzieć się czegoś o tobie ,nie chcemy tutaj mieć wrogów
-Jakbym była waszym wrogiem to już dawno by was nie było
-Jesteś tego taka pewna?-Zapytał Cole-Ja tam się nie boję
Uśmiechnęłam się podejrzanie i zniknęłam w ciemnościach nocy a wszystkie lampy zgasły, Po chwili pojawiłam się za nim i powiedziałam cicho
-Bu
Ten odskoczył i upadł na podłogę z światła zabłysły
-Mhm właśnie widzę....więc czym rozmawialiśmy?-zapytałam jak gdyby cała sytuacja nie miała miejsca
-Będziesz naszym sojusznikiem?-zapytał Lloyd
-W pewnym sensie tak ,ale nie pracuję z nikim ,jestem samotnikiem...jeśli będziecie potrzebować pomocy oferuję ją wam, ale nic więcej
-Dobre i to-Mruknął Jay a zaraz po nim do rozmowy wtrącił się Garmadon
-Kto jest twoja matką?-Zapytał-Zignorowałam go i zniknęłam w czarnym pyle po chwili pojawiając się na drugim końcu statku na jego dachu.
YOU ARE READING
Niezdolna?....Może utalentowana?! -Ninjago
FanfictionNiezdolna? -może Zwykła? -Może strachliwa? -może Smutna? -Może szczęśliwa? -Może Przeciętna? -Może Zła? -Może Dobra? -Może Zakochana? -Może . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Ninja? -100% Moc? -.... Rodzina? -.... Szczęśliwe życie? -.... . . . . ...