SCENA II
Sala pyszna w zamku Kirkora.
Balladyna wchodzi zamyślona w bogatej szacie — z wstążką czarną na czole.
BALLADYNA
sama
Więc mam już wszystko... wszystko... teraz trzeba
Używać... pańskich uczyć się uśmiechów,
I być jak ludzie, którym spadło z nieba
Ogromne szczęście... Wszakże tylu ludzi
Większych się nad mój dopuścili grzechów
I żyją. — Rankiem głos sumnienia nudzi,
Nad wieczorami dręczy i przeraża,
A nocą ze snu okropnego budzi...
O! gdyby nie to!... Cicho. — Mur powtarza:
„O! gdyby nie to..."
Wchodzi Kirkor zbrojny z rycerstwem.
KIRKOR
Moja młoda żono!
Jakże ci w moim zamczysku?...
BALLADYNA
Spokojnie.
Wchodzi Fon Kostryn.
KOSTRYN
Rycerze zbrojni czekają przed broną.
BALLADYNA
Grabio! dlaczego tak rano i zbrojnie?
KIRKOR
Kochanie moje, odjeżdżam...
BALLADYNA
Gdzie?
KIRKOR
Droga!
Przysiągłem święcie taić cel wyprawy.
BALLADYNA
Odjeżdżasz! ach, ja nieszczęsna!
KIRKOR
Na Boga!
Nie płacz, najmilsza... bo ci będzie łzawy
Głos odpowiadał nierycerskim echem...
Ani mię trzymaj przymileń uśmiechem,
Bo moje oczy olśnione po słońcu
Drogi nie znajdą... Niech pierś uniesiona
Ciężkim westchnieniem z krągłego robrońcu
Czarów nie rzuca, niech twoje ramiona
Wiszą ku ziemi jak uwiędłe bluszcze.
BALLADYNA
rzucając się na szyję
Gdzie jedziesz? Mężu... ja ciebie nie puszczę!
Dlaczego jedziesz? czyś poprzysiągł komu?
KIRKOR
Sobie przysiągłem.
BALLADYNA
CZYTASZ
„Balladyna" J. Słowackiego
Klassiker„Matko, w lesie są maliny, Niechaj idą w las dziewczyny, Która więcej malin zbierze, Tę za żonę pan wybierze."