50

2.7K 232 58
                                    

» one direction

W salonie zapadła grobowa cisza, która została przerwana przez głośne szlochanie April.

Chłopcy nie wiedzieli co mają zrobić. Czy jechać do szpitala, czy znaleźć Faith. W ich głowie kłębiły się setki pytań i myśli.

- Jaki kurwa wypadek? - wydukał Harry, łapiąc się za głowę.

- Proszę Was, zachowajmy spokój. Nie panikujmy póki nie wiemy nic więcej. - oznajmił Liam, starając się zapanować nad swoim roztrzęsionym głosem.

- April, znasz jakieś szczegóły? - zapytał Louis, podchodząc do kobiety. Położył dłoń na jej ramieniu, próbując w jakiś sposób ją uspokoić.

- Tylko tyle, że Faith z Nim nie było, a wypadek nie był z jego winy. - wyszlochała, ocierając dłonią swoje łzy.

Takim oto sposobem pojawiła się kolejna zagadka. Faith powinna być z Malikiem przez cały dzień. Przecież miała go zająć przez ten czas jak chłopcy organizowali przyjęcie. Więc skoro Carter nie było w samochodzie podczas wypadku, gdzie do cholery podziewała się teraz?

- Wiesz do jakiego szpitala został zabrany? - zapytał Liam, wyjmując z kieszeni telefon.

- T-tak. Szpital imienia Ronalda Reagan'a. - wydukała. - Jeśli chcecie tam jechać to zabierzcie mnie ze sobą. - poprosiła.

- Nie wiem czy to dobry pomysł, April... - westchnął Tommo.

- Zayn jest dla mnie jak syn. I nie zamierzam siedzieć tutaj bez jakiegokolwiek pojęcia co się z Nim do cholery dzieje! - podniosła głos, wyrywając ramię z uścisku Louisa.

- Okej, okej. Dzwonię po Paddy'ego. - oznajmił Payne i wyszedł z salonu.

Nagle do uszu wszystkich dotarło ciche pociąganie nosem. Jak się okazało, tym razem był to Niall, który siedział na kanapie, z twarzą schowaną w dłonie. Jego klatka piersiowa unosiła się nierównomiernie przy każdym wykonywanym oddechu, a jego jeansy były całe mokre od łez, które na nie spływały.

- Niall, wszystko będzie dobrze. - oznajmił Styles, zajmując miejsce obok Horana.

- Skąd Ty możesz to wiedzieć? - odparł Blondyn, nawet nie spoglądając na swojego młodszego przyjaciela.

- Bo to Zayn. Nie raz pokazywał Nam, że nic go nie pokona. Trzeba wierzyć, że wszystko będzie z Nim okej. Pamiętasz jak kiedyś złamał sobie rękę i przez dwa miesiące chodził w gipsie? Słyszałeś, żeby kiedykolwiek wtedy na to narzekał? - powiedział Styles.

- Bez urazy, Harry, ale nie powinieneś porównywać złamanej ręki do wypadku samochodowego. Sam słyszałeś, że Zayn jest w ciężkim stanie. To nie jest głupie zadrapanie na czole, tylko naprawdę coś poważnego. - zwrócił mu uwagę Louis.

- Wy nic nie rozumiecie... Zobaczcie ile czasu przepierdoliliśmy nie odzywając się do niego. A dlaczego? Bo od nas odszedł, a my nie potrafiliśmy tego zaakceptować i byliśmy zbyt dumni, żeby wykonać ten pierwszy krok w odnowieniu kontaktu. Kiedyś spędzaliśmy razem każdy dzień i mimo tego, że nie raz mieliśmy siebie po dziurki w nosie to i tak cieszyliśmy się swoim towarzystwem. Wiecie, że gdyby Zayn nie przyleciał na nasz ostatni koncert to do dzisiejszego dnia nie zamienilibyśmy z Nim słowa? Co jeśli on teraz umiera, a lekarze tracą nadzieję na odratowanie go? Aż mnie skręca jak sobie o tym pomyślę. - powiedział Niall, sprawiając tym krótkim monologiem, że nawet w oczach Harrego i Louisa błysnęły łzy.

reality || z.mOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz