Rozdział 5

122 7 2
                                    

Hoseok

Przeraziłem się stanem Jungkook'a. On jest osobą, która zawsze emanuje dobrą energią. Musiało się stać coś złego skoro płakał.
Kiedy do niego jechałem złamałem chyba z 8 przepisów drogowych. Ale chuj z tym. Po 8 minutach dotarłem pod jego dom. Jak najszybciej podbiegłem do drzwi frontowych. Zapukałem 4 razy.
- Kooki to ja Hoseok otwórz!- podszedł do drzwi i lekko je uchylił. Gdy mnie zobaczył otworzył je całe i wpuścił mnie do środka. Wyglądał okropnie. Policzki mokre od łez, a oczy opuchnięte i całe czerwone od płaczu.- Jungkook'ie co się stało?- nie odpowiedział tylk wtulił się we mnie. Owinołem ramiona w okół jego talii.
- Hyung... To jest straszne... On mi opowiadał takie rzeczy...- wychlipał.
- Kto? Taehyung? Jeśli tak to go zniszczę.
- Nie to nie Tae... Ja tego kolesia nie znam...
- Chodźmy do salonu. Usiądziesz i na spokojnie mi wszystko wytłumaczysz.- poprowadziłem go do wcześniej wspomnianego pomieszczenia. Usiadł na kanapie i skulił się.-  To powiesz mi co takiego powiedział Ci ten koleś?- spytałem siadając obok niego. Podał mi telefon.
- Nagrałem całą naszą rozmowę.
- Okey.- włączyłem nagranie i przyłożyłem telefon do ucha. Jezus jak można być takim człowiekiem? Mówić takie rzeczy dziecku. Odłożyłe urządzenie na stolik i przytuliłem młodego.- Jungkook'ie musisz to zgłosić na policję.
- Nie... Nie... Jeszcze coś mi zrobi...
- Kook, ale on Cię po prostu nęka. Takie rzeczy trzeba zgłaszać.
- Hyu...- nie dokończył bo jego telefon zadzwonił. Zerknoł na ekran.- Hyung to znowu on.
- Odbierz i daj na głośno- mówiący.- zrobił tak jak powiedziałem.
- Słucham.
- Oj Jungkook'ie. Mam być zazdrosny o tego chłopaka?
- Jakiego chłopaka?
- Tego co jest u Ciebie w domu. Nie ładnie tak.
- Obserwujesz mnie?
- Ja wiem o Tobie wszystko.
- Zostaw mnie w spokoju.
- Mówiłem to wcześniej. Nie ma takiej opcji. Albo będziesz mój, albo niczyj. Jasne?- chłopak pokazał mi gestem, żeby wyjrzał przez okno. Podbiegłem do niego. Przed domem po drugiej stronie ulicy stał rudy facet, z maską na twarzy, a na głowie miał katur przez który wystawała mu grzywka. Zrobiłem szybko fotkę i wróciłem na swoje miejsce. Pokazałem fotografię młodszemu.
- Nie sądzisz, że Twój rudy kolor za bardzo wbija się w oczy?
- Wyjrzałeś przez okno? Nie zauważyłem Cię.
- I dobrze. A jeżeli nie dasz mi spokoju pójdę na policję i doniosę na Ciebie.
- Tylko sprubój mała szmato. Jeżeli to zrobisz to Cię wyrucham do tego stopnia, że nie usiądziesz przez miesiąc!
- Nie boję się Ciebie.
- Bo nie jesteś sam w domu. A gdyby nikogo z Tobą nie było już byś srał pod siebie.
- Odwal się ode mnie!- nie mogłem patrzeć jak Jungkook jest na skraju wytrzymałości. Musiałem się wtrącić.
- Słuchaj przydupasie! Odpierdol się od Jungkook'a! A jak nie to Ci nogi z dupy powyrywam!
- Nie gorączkuj się tak. Ty jesteś marnym tancerzem, ja wpływowym człowiekiem, a Jungkook dziwką, która tylko czeka, aż ktoś ją przerucha.- no nie wytrzymam zaraz. Dobra przyznam to. Jungkook bardzo mi się podoba i nie pozwolę by ktokolwiek mówił o nim takie rzeczy. Nie o nim. Zerknołem na niego. Płakał nie ukrywał tego.
- Słuchaj popierdoleńcu. Jeżeli Jungkook'owi coś się przez Ciebie stanie uwierz mi zajebie Cię jak psa.
- A ty co tak go bronisz? To Twój chłopak? Nie czekaj. Ty się w nim zakochałeś prawda?
- A nawet jeśli to nie jest Twój interes.
- Czyli jednak się w nim zakochałeś?
- Tak i nie ukrywam się z tym przed Tobą.
- W moim maluszku nikt nie może się zakochiwać. On jest mój i tylko mój.
- Daj mu spokój odrzutku społeczeństwa.- rozłączyłem się.
- Hyung ty tak na serio?
- Ale, że co?
- Że zakochałeś się we mnie?
- Musimy teraz o tym mówić?
- Tak musimy. Muszę wiedzieć na czym stoję.
- No dobrze. Tak zakochałem się w Tobie. I teraz pewnie mnie znienawidzisz.
- Niby czemu.
- Wiem, że czujesz coś do Tae.
- Jedyne co czuje to Tae to miłość, ale taka przyjacielska.
- To czemu z nim sypiasz?
- Zaspokajamy swoje potrzeby. Przez to, że nie mam faceta Tae mi w ten sposób pomaga. Ale zaczynam mieć wyrzuty sumienia.
- Dlaczego?
- On jest przecież z Jin'em.
- No tak.
- Muszę sobie kogoś znaleźć.
- Skoro tego chcesz... To ja już będę się zbierał.- wstałem z kanapy.
- Hoseok zostań ze mną. Zobaczymy może coś z tego będzie.
- Co masz na myśli?
- Zostań u mnie. Pogotujemy sobie obejrzymy film. To będzie taka jakby nasza pierwsza randka. Co ty na to?
- Jungkook sam nie wiem...- wstał ze swojego miejsca i podszedł do mnie złapał mnie za ręce, położył je na swoich biodrach i pocałował mnie zawieszając przy tym swoje rączki na moim karku. Na początku nie oddawałem go bo byłem bardzo zdziwiony, ale po chwili oddawałem każdy jego pocałunek.- Wooo Jungkook'ie... To było... Wow.
- Hoseok?
- Tak?
- Milcz.- powiedział i znów wpił się w moje usta. Przyciągnołem go bliżej siebie. Nie sądziłem, że taka chwila nadejdzie. Jungkook całuje mnie... Mnie... Zwykłego striptizera.- No i mam nadzieję, że nie będziesz się już sprzeciwiał hyung.
- Oczywiście. A ty mi obiecaj, że nie uronisz ani jednej łzy przy mnie.
- Dobrze.- otarłem dłonią jego mokry policzek. Wtulił go w moją dłoń.
- Poza pracą jesteś taki uroczy Kooki.- gdy to powiedziałem jego policzki zaróżowiły się, a on sam uciekał ode mnie wzrokiem.- Na scenie taki seksowny, wyzywający mlodzieniec, który doprowadza do orgazmu samym spojrzeniem, a teraz rumieni się i ucieka ode mnie wzrokiem. Jungkook'ie zaskakujesz mnie.
- Hyung przestań. Zawsydzasz mnie.
- Czym? Że mówię jak jest na prawdę?
- Tymi Twoimi komplementami. Zawstydzam się przez nie.
- I dobrze. Ty z rumieńcami na twarzy, wyglądasz tak słodziutko, że aż chciałoby się Cię schrupać.
- Hyung!~~~- wypiszczał i lekko uderzył mnie w klatkę piersiową. Zaśmiałem się z jego zacjowania.
- Chodź zrobimy sobie po kakao.- pociągnołem go w stronę jak dobrze mi się zdaje kuchni. Posadziłem go na blacie. Przeszukałem wszystkie półki, aż w końcu znalazłem to czego szukałem, przy okazji wziołem małe pianki. Zagrzałem mleko na palniku i po chwili zalałem nim słodki ciemny proszek wrzucając do niego małe pianki. Podałem jeden kubek Jungkook'owi, który dalej siedział na blacie i machał nóżkami jak małe dziecko. Kiedy napił się łyka na jego górnej wardze pozostało troche czekolady. Wszedłem pomiędzy jego nogi i zcałowałem napój z jego warg.
- Za co to?
- Miałeś tam kakao.- złapał mnie za pasek spodni i przyciągnął do dzikiego pocałunku.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Tatusiu ProszeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz