Rozdział 1

367 12 5
                                    

Jungkook

Siedziałem przed komputerem. Co ja w sumie mogę robić w dni kiedy mam wolne od szkoły?
Jest sobota a dopiero o 20 zaczynam pracę. A gdzie ja tak w ogóle mogę pracować? W klubie... Ze striptizem... Dla geji... Kurwa praca życia, dla 18 latka.
Godzina 18. Fuck. Muszę zacząć się ogarniać. Zamknąłem laptopa i ruszyłem do łazienki, żeby wziąć prysznic. Po skończonym prysznicu wytarłem włosy ręcznikiem i obwiązałem drugim biodra. Wyszedłem do swojego pokoju, żeby wybrać ciuchy. Kiedy stałem przed szafą dostałem wiadomość. Podszedłem do łóżka i wziołem uządzenie do rąk. Odblokowałem ekran i zerknołem kto do mnie napisał.
Od Nieznany: Ładne masz plecki maluszku.
Że jak? Skąd on... Co? Rozejrzałem się do okoła. Nic. Zajrzałem przez okno. Nikogo tam nie ma.
Do Nieznany: Chyba pomyliłeś numery.
Od Nieznany: Oczywiście, że nie... Jungkook. Widzę Cię. I na następny raz nie ukrywaj swojego pięknego ciałka pod ręcznikiem.
Do Nieznany: Kim ty do cholery jesteś?
Od Nieznany: Twoim największym fanem i przyszłym Tatusiem. 👉👌
Do Nieznany: Chyba Bóg Cię opiścił koleś.
Od Nieznany: Już dawno. To do zobaczenia na występie... Ubierz te czanre skurzane spodnie. Dobrze Ci w nich tyłeczek lerzy. Aż chciałoby się macać.
D

o Nieznany: Pierdol się.
Zakończyłem tą konwersację. Jakiś napalony koleś. Odrzuciłem telefon na pościel i wróciłem do mojego poprzedniego zajęcia. Tym razem ktoś do mnie zadzwonił. Postanowiłem odebrać. Może dowiem się kim jest ten ktoś.
- Jeon przy telefonie.
- Wiem. Maluszku dlaczego tak brzydko do mnie powiedziałeś?
- Ponieważ Cię nie znam, jesteś nachalny i najwidoczniej mnie podglądasz.
- Oj przestań. Nie jesteś taką cnotką, żebyś się wstydził czyjegoś wzroku na Twoim nagim ciele.
- Skoro jesteś moim wielkim fanem powinieneś wiedzieć, że podczas występów nie byłem nagi.
- A czy ja powiedziałem, że widziałem Cię takiego podczas występu?
- Nie.
- No właśnie. Ten blondasek nie może zabierać mi mojego maluszka. Tylko ja mogę robić z Tobą takie rzeczy.
- Czy ty chcesz mi powiedzieć, że podglądałeś mnie podczas stosunku?
- Bingo.
- Pierdolony zobaczeniec.- rozłączyłem się. Nie mineło kilka sekund i znów zadzwonił.- Czego ty ode mnie chcesz?
- Ja?
- Nie, a kto? Kto inny nie daje mi spokoju?
- Nie bądź taki niemiły dla hyunga.
- Gadaj czego chcesz.
- Ja chcę Ciebie Jungkook.
- Przepraszam, ale jestem nieosiągalny.- zaśmiał się. Usłyszałem, że mam przychodzące drugie połączenie.- Tak mamo?
- Jungkookie przyjedziemy jutro do Ciębie z Junghyun'em.
- No dobrze. A coś się stało?
- Nie, ale chcemy zobaczyć jak Ci się powodzi odkąd mieszkasz sam.
- No dobrze do zobaczenia mamuś. Pozdrów tatę.
- Dobrze. To do jutra.- rozłączyła się.
- Dlaczego mnie zablokowałeś?
- Gadałem z mamą, a teraz wybacz. Śpieszę.- zakończyłem połączenie i położyłem użądzenie na biurko. Kiedy tylko odszedłem od biurka dwa kroki on znowu wydał z siebie dźwięk przychodzącego połączenia. Odebrałem nieco wnerwiony.- Czego ty kurwa chcesz.
- Milej. Jak ty się odzywasz do hyunga.
- Pierdol się.- nie miałem ochoty z nim gadać więc nacisnołem czerwoną słuchawkę. Kiedy znów ktoś dzwonił nie wytrzymałem.- Jeśli jeszcze raz zadzwonisz, albo wyślesz wiadoność to wiedz, że kiedy Cię spotkam to Ci jajca urwe!
- Kookie co ja takiego zrobiłem, żebyś chciał mi taką krzywdę zrobić?
- Tae to ty?
- A kto niby?
- Jezus przepraszam. Myślałem, że to kto inny.
- Spokojnie nie gniewam się, ale jak po Ciebie przyjadę odwdzięczysz mi się.
- Znowu?
- Tak.
- A tak w ogóle to gdzie ty jesteś?
- Za jakieś pięć minutek będę młody.
- Oki.- zakończył naszą rozmowę. I znów ten wnerwiający dźwięk. Odsbrałem bo czemu nie.- Znowu ty?
- Tak. Nie dam Ci spokoju.
- Dlaczego? Nie mogłeś znaleźć sobie innej osoby do nękania?
- Ty wydałeś mi się najbardziej uroczy.
- Przestań.
- Dlaczego?
- Daj mi spokój.
- Dlaczego?
- Rozłączam się.
- Tylko sprubój! Wiesz, że mogę wejść do Twojego domu kiedy tylko chce! Wiem gdzie trzymasz zapasowe klucze!
- Daj. Mi. Święty. Spokój.
- Niedoczekasz się tego.- gadałem tak z nim przez pięć minut. Na szczęście telefon mi sie rozładował. Co za tym idzie? Koniec tej bezsensownej konwersacji. Powiedział, że w każdej chwili może wejść do mojego domu. Nagle usłyszałem otwierane drzwi. Myśląc, że to ten zbok moje oczy automatycznie zaszły łzami. Usłyszałem kroki na schodach. Coraz bliżej. Coraz bliżej. Ręka na klamce. Uchyla drzwi. Miałem ochotę krzyknąć, ale to na szczęście Tae. Jak to dobrze, że to tylko Tae. Od razu podbiegłem do niego i rzuciłem mu się na szyję przy okazji całując go w usta. Nie to, że jesteśmy parą. Taehyung to mój najlepszy przyjaciel. A to, że czasem zdarzy nam się pocałować, pomacać, pomiziać... Przespać to nic nie znaczy. Nadal to tylko przyjaźń. Ale przy mojej matce to już co innego. Kiedy tylko przyjeżdża Taeś jest u mnie w domu i udaje przed nią mojego chłopaka. Poniewarz ona na siłę prubóje mi znaleźć dziewczynę. Ale ze mną nie ma to tamto.
- Wow Kook. Nie spodziewałem się, że od razu spełnisz swoje zadanie.
- Widzisz cały czas Cię zaskakuję.
- Masz rację... A ty jeszcze nie gotowy?
- Jak widać... Pomożesz mi?
- Oczywiście.- odkleił mnie od siebie i podszedł do mojej szafy. Za czasu kiedy wybierał mi ubrabia podpiołem telefon do ładowarki, ale go nie załączałem. Dla bezpieczeństwa gdyby ten koleś miał kaprys zadzwonienia do mnie. Po kilku minutach wyjął z niej czarne skurzane spodnie, biały T- Shirt i szary sweterek. Wszedł do łazienki i przyniósł wszystkie moje kosmetyki wraz oczywiście Chokerem, którego dostałem od niego. Zawsze go noszę do pracy. Ma taki ładny dzwoneczek. Ubrałem się w wybrane przez niego ciuchy i usiadłem z powrotem na łóżko. Zrobił mi makijaż, zapiął choker i klepnął w tyłek.
- A to ostatnie za co było?
- Tak dla zachęty.
- Aha okey.- zerknołem na zegar na ścianie. 19:30. Aż tyle nam to zajeło? Odpiołem telefon od ładowarki i ładowarke od prądu. Złapałem Taehyung'a za rękę i pociągnołem za sobą w dół po schodach. W przedpokoju wsunołem na stopy buty, wziołem z komody portfel i klucze z domu i wyszedłem uprzednio zamykając drzwi. Poszedłem za nim do jego samochodu. Wsiadłem na miejsce pasarzera, a on zrobił to sano tylko, na miejsce kierowcy. Odpalił silnik i ruszył. Po kilkunastu minutach byliśmy na miejscu.
- To, o której mam po Ciebie przyjechać młody?
- Kończę o 2.30.
- Będę.- cmoknoł mnie w policzek. Wysiadłem z auta i wszedł wejściem dla pracowników do miejsca mojej pracy...


~

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

ZA POMOC DZIĘKUJE dwutlenek_zycia
Ona jest najlepsza.

Tatusiu ProszeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz