Prześladowca

254 20 1
                                    

Znowu mi się poszczęściło i uniknąłem kary. Lucy trafiła do szpitala, gdzie spędziła kilka dni, ale nic poważnego jej się nie stało. Nawet nie uszkodziła sobie wzroku! Wyjęli jej szkło z oka i po sprawie. Szczerze powiedziawszy nie cieszy mnie to, ale przeżyję. Przynajmniej nie musiałem oglądać Okularnicy przez pewien czas. Koniec końców wszyscy byli szczęśliwi.

Do czasu.

Kochany Tomie!

Przepraszam za moje zachowanie. Przez ostatnie tygodnie nie byłam sobą, ale to się już nigdy nie powtórzy. Obiecuję. Po prostu zakochałam się w Tobie. Ciężko mi to przyznać, ale taka jest prawda.

Uważaj na siebie.

Lucy

Taki uroczy liścik czekał na mnie gdy po obiedzie wróciłem do pokoju. Czekał na mnie razem z kartonem wypełnionym martwymi robakami. Ale to był dopiero początek.

Przez następne tygodnie co kilka dni dostawałem wiadomości podobne do powyższej a w raz z nimi różnego rodzaju zwierzaki. Martwe myszy, szczury, owady, pajęczaki, wrony, kruki... Nie było końca. Nie wiedziałem co bardziej mnie denerwowało: zaloty Lucy czy jej działania motywowane gniewem. Musiałem coś z tym zrobić, skończyć z Okularnicą raz na zawsze. Dlatego gdy następnego ranka dostałem poniższy list (a wraz z nim martwego szczeniaka) wiedziałem co robić.

Najdroższy Tomie!

Nie wiem już co mam robić. Ciągle o Tobie myślę. Pragnę Ciebie

zniewolić

pokonać

zniszczyć

(pozwólcie, że nie będę przytaczał wszystkiego)

Pragnę Twojego bólu, więc jeśli nie jesteś tchórzem spotkajmy się jeszcze dziś przed śniadaniem na dziedzińcu.

Z niecierpliwością czekam

Lucy

Oczywiście, że od razu pobiegłem na dziedziniec i gdy tylko spojrzałem w oczy Okularnicy zalała mnie jakże rozkoszna rządza mordu. Podszedłem do Lucy i stanęliśmy pod jednym drzewem. Tym samym przy którym uprzednio straciła przytomność.

- Jesteś gotowy, Tom?

Zanim zdążyłem odpowiedzieć gałąź nad moją głową oderwała się i ledwo zdążyłem się uchylić. Znowu usłyszałem trzask i drzewo zaczęło się przewracać. Odskoczyłem w stronę Lucy, która już dawno uciekła.

- Ty to robisz? Jesteś taka sama jak ja - byłem zaskoczony.

Magia Lucy mnie powaliła a ja pociągnołem za sobą dziewczynę. Okularnica upadła na mnie i oplotła ręce wokół mojego gardła. Zaczynało brakować mi tlenu. Gdy już myślałem, że nic mi nie pomoże spostrzegłem poruszający się w trawie kształt. Po chwili rozpoznałem co to za zwierze. Może pokąsa tą szumowinę - miałem nadzieję.

Z moich ust wydobył się syk i Lucy padła martwa na ziemię.

Nie uwierzycie. Znowu mi się poszczęściło i uniknąłem kary. Lucy trafiła do kostnicy, gdzie spędziła dzień, a potem ją pochowano. Nawet byłem na pogrzebie! Zakopali ją pod ziemią i po sprawie. Szczerze powiedziawszy cieszy mnie to nawet bardzo. Przynajmniej nie będę już nigdy musiał oglądać Okularnicy. Koniec końców wszyscy byli szczęśliwi.

Mroczny chłopiec. Historia VoldemortaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz