Rozdział 14

130 17 6
                                    



TOP:

Leżał, palcami rytmicznie uderzając o pościel. Patrzył, jak Jiyong wsuwa na swoje nogi bokserki, a następnie uśmiechnął się łagodnie na jego słowa. Nie mógł nic na to poradzić. Jego tatuaże zaczęły go zastanawiać chyba już od dnia, kiedy je zobaczył. Co prawda wcześniej był w stanie dostrzec ich zarysy, gdy przyglądał mu się w barze, ale nigdy wystarczająco wyraźnie. Ponadto, nie spodziewał się, że pod ubraniami kryje ich jeszcze więcej. To zaskakujące... i godne podziwu jednocześnie. Nigdy nie miał robionego tatuażu, ale domyśla się, że to nie jest zbyt łagodna sprawa. Bolało go to? Mocno? Płakał, gdy przykładano igłę do jego skóry? Ktoś przy nim wtedy był?

Spojrzał na tatuaż, na który wskazał i zaczął go uważnie słuchać. Odsunął się nieco do tyłu, by zrobić chłopakowi więcej miejsca, kiedy zaczął wchodzić na łóżko. Wsunął się również pod kołdrę, po tym ponownie skupiając się na tym, co mówi. Nie spojrzał na to, jak splata ich dłonie, zbyt zaabsorbowany jego opowieścią, ale lekko zacisnął swoje palce. Przytaknął, opuszkami wolnej ręki przejeżdżając po tatuażu na jego najbliższej ręce. 

— Lubisz włoski? — spytał, wzrok zaczepiając na jego wytatuowanej skórze. — Kiedy go zrobiłeś? — dopytał, zastanawiając się, w jakim wieku zaczął już bawić się w tatuaże. 

Gdy stwierdził, że to na dzisiaj koniec, podniósł na niego wzrok i zamrugał kilka razy. Już? Po jednym tatuażu? Zrozumiawszy jednak, że jest widocznie śpiący, nie zadawał więcej pytań, tylko również go objął. Też splótł ich nogi, nos chowając w kosmykach jego włosów. Uwielbia jego zapach.

Spojrzał na niego, kiedy złapał go za policzek, a na wspomnienie o malince podniósł jedną brew do góry. Po chwili uśmiechnął się, nieznacznie odwracając twarz w bok. Doprawdy... Myślał o tym przez cały czas? Przeniósł na niego wzrok z powrotem, rozbawiony i rozczulony jednocześnie. 

— Chcesz, żebym zrobił ją teraz? — spytał całkowicie poważnie, kładąc głowę na poduszkę i przyglądając się jego twarzy z łagodnym wyrazem. Patrzył na niego jakby nieobecny, w rzeczywistości po prostu rozkoszując się jego obecnością. Chce dobrze zapamiętać tę chwilę – chwilę przy osobie, która sprawia, że może czuć się tak swobodnie, tak zrelaksowany. W jego przypadku to nie byle co.

Ocknął się, gdy ten zabrał rękę i ponownie zaczął mówić. Podłożył sobie ramię pod głowę, skupiając się na jego słowach po raz kolejny, jednocześnie też nie odrywając wzroku od jego twarzy. Nie może się na niego napatrzeć.

Uniósł lekko brwi, zaskoczony nagłym tematem randki. Podniósł głowę nieco wyżej, słuchając go z jeszcze większą uwagą i jakby niedowierzającym uśmiechem na twarzy. Niedowierzającym, ponieważ nie spodziewał się po nim, że zacznie domagać się tego typu rzeczy. Nie żeby mu to nie odpowiadało. To... bardzo mu odpowiada. Niech tylko mu powie, czego chce, a Seunghyun to spełni. 

— Kwon Jiyong-ssi... — zaczął nieco formalnie, dłonią unosząc jego brodę lekko ku górze. — Czy zrobiłbyś mi tę przyjemność i zgodził się na to, bym gdzieś jutro cię zabrał? Oczywiście wszystko w ramach tego, by poznać się lepiej. — Uśmiechał się lekko, spokojnie obserwując jego twarz. — Zobowiążę się do tego, by odstawić cię do domu punktualnie o osiemnastej, nim zajdzie słońce. Oraz do tego, by zrobić z tego dnia jeden z twoich najlepszych — dodał jeszcze, kciukiem głaszcząc jego policzek. Patrzył na niego przez chwilę, po czym przybliżył się i delikatnie ucałował go w usta. Następnie zjechał wargami niżej, na jego szyję. Składał wzdłuż niej pocałunki, aż przyssał się do jednego miejsca, dłonią trzymając go za ramię. Potrwało to, nim zdecydował się od niego odsunąć, dlatego ślad był nieco czerwieńszy niż poprzednim razem. 

Destiny? Who Knows? | GTOPOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz