|2|

28 4 1
                                    

Nikole
-Śniadanie! -dobiegł mnie krzyk jednej z naszych opiekunek, która szła korytarzem obwieszczając wszystkim, że pora na śniadanie.

-nie, chce pospać dłużej -jęknęłam przeciągając się na łóżku

-Yhm - mruknęła Marie, blondynka średniego wzrostu, która trafiła do sierocińca po tym jak jej rodzina się jej wyparła. Zaraz obok jej łóżka, czyli naprzeciw mnie śpi jeszcze Klaudia, nastolatka, która uciekła od rodziny, po tym jak została uderzona przez ojca. Przy samych drzwiach rozciąga się brązowo włosa piękność, Alex, którą matka wydziedziczyła i wyrzuciła z domu, gdy dziewczyna chciała zapisać się na balet, ale nie miała zgody rodziców.
Każda z nas ma inną historię, inne przeżycia,inne życie, które skończyło się tutaj, w sierocińcu, gdzie poznałam Karola.
-Czy dla panienki Nicole trzeba specjalne zaproszenie? - wyrwała mnie z przemyśleń opiekunka.
-Co? -zapytałam i zdałam sobie sprawę, że to było dość niegrzeczne. -To znaczy, słucham! -krzyknęłam, by poprawić swoje zachowanie.
-Następnym razem wyślę cię do przełożonej -powiedziała i wyszła. Nie wiedziałam co powiedzieć. Zazwyczaj lądowałam u siostry przełożonej za próbę ucieczki. I zawsze z Karolem.
Spojrzałam na zegarek. Jeśli w ciągu trzech minut nie znajdę się w stołówce to kolejny raz, już nie wiem który, wyląduję na dywaniku. Nie wiele myśląc podeszłam do swojej torby i wyciągnęłam z niej kremową bluzę z czarnym serduszkiem, tego samego koloru rurki oraz skarpetki. Spojrzałam na buty.
-Kij z nimi! -krzyknęłam sama do siebie i zamykając pokój na klucz wybiegłam na korytarz, i pognałam do stołówki.
-O! -usłyszałam. -Ej! Nicole!
-Och!- odetchnęłam, gdy się odwróciłam i zobaczyłam rozpromienioną twarz Karola. -To tylko ty!
-Tylko ja? -zapytał z uśmiechem.
-Nie wiem jak ty, ale ja spieszę się na śniadanie. -mruknęłam i pobiegłam schodami w dół.
-Poczekaj! -usłyszałam.-Ja też idę na śniadanie!
-Pośpiesz się! -krzyknęłam za chłopakiem. -Bo inaczej wylądujęmy u siostry przełożonej!
-Cii- zaczął. -Spokojnie. Zostało nam jeszcze kilka minut. Poza tym przyjdź potem do mnie do pokoju. Ok?
-Ok- mruknęłam i poszłam za Karolem.
Zeszliśmy ze schodów i skręciliśmy do stołówki. Po całym pomieszczeniu roznosił się zapach mleka.
-Bleeee -skrzywiłam się. -Przejadło mi się mleko - powiedziałam i zachęciłam lekką nie chęcią skierowałam się do stoliku, gdzie zawsze siadałam z Karolem.
-Dziękuję -powiedział chłopak zabierając swoją tacę z jedzeniem.
-Smacznego -powiedziałam patrząc spode byka na płatki czekoladowe.
-Nie jesz? -zapytał zdziwiony.
-Nie chce -mówię. -Ja chce już stąd uciec!
 -Cii- uciszył mnie.-Wcielimy ten plan co ostatnio ci mówiłem.
-Liczę, że nam się uda -mruknęła i poszłam odnieść tacę z nietkniętym jedzeniem.

~*~

-Jesteś pewien , że się uda?
-Wątpisz we mnie?

-Nie -przyznaje mu się i kieruję się ku schodom na strych. Z nudów zaczynam liczyć stopnie. Dwadzieścia- dziewięć, trzydzieści. Jestem! Teraz idę ku wejściu na dach. Wychodzę, a za mną Karol.
-Jeszcze chwilę -mówi zjeżdżając po rynnie,  a ja zaczynam się śmiać. -To wcale nie jest śmieszne!

-No nie -żartuję sobie. -Pośpiesz się! Zaraz będą nas wołać na obiad, a ja nie chcę jeść kaszy i ryżu!

-Nicole?-słyszę głos Marie, która razem z koleżaneczkami stwierdziła, że akurat teraz będą czytać książki na tarasie. -Znikamy!-krzyknęłam do Karola i zeskoczyłam z dachu, z drugiego piętra. Kiedy moje nogi dotknęły gruntu ucieszona podskoczyłam i szybko schowałam się wśród krzewów.

-Karol-szepnęła, a koło mnie pojawił się chłopak.-Marie nas prawie wydała. Na stówę poszła do siostry przełożonej! -poskarżyłam się na niezbyt lubianą koleżankę z pokoju.

-Nie panikuj -zaśmiał się. -Zanim przyprowadzi siostrę to nas już tu nie będzie!

-Nicole!-usłyszałam głos Marie. -Nicole , gdzie jesteś?

-O nie!- jęknęłam. -Co teraz?

-Teraz uciekamy -powiedział chłopak i zaczął się czołgać po trawie.

-Ej, a gdzie nasze rzeczy? -zapytałam.

-Są w ciężarówce -poinformował mnie Karol.

-Jakiej ciężarówce? -pytam. Nic mi nie wiadomo o żadnej ciężarówce!

-Lepiej wyłącz telefon -proponuje chłopak.

-Dlaczego? -pytam zdezorientowana.

-Jeśli Marie będzie dzwonić to nas wyda i będziesz musiała jeść ryż i kaszę.

-Nigdy -powiedziałam i zaczęłam się szybciej czołgać.

Karol
Liczę, że w końcu uda nam się uciec. Zaplanowałem to idealnie! Dopracowałem wszystkie szczegóły!

-Ej, Nicole, a jak już uciekniemy to co robimy?-zapytałem w końcu.

-Myślę, że będziemy musieli gdzieś spać.

-Masz racje. -przytakuję. -Zawsze chciałem spać na jakimś wygodnym łóżku . Ale nie na takim jak w sierocińcu, tylko wygodniejszym, bo ten jest twardszy od podłogi . Rozumiesz?

-Tak to nie jest wygodne- dziewczyna skrzywiła się .

-Karol! -słyszę głos siostry przełożonej.

-Jesteśmy zgubieni -zaczyna panikować Nicole.

-Teraz w tą dziurę -wskazuje na dziurę w ogrodzeniu, przez którą przechodzimy. Zaczyna się jakaś dzielnica Filadelfii, w której stoi ciężarówka. Mam nadzieję tylko że tam nas nie nakryją właściciele ciężarówki .
Mam was! -Krzyknął strażnik. Po czym się zamachnął aby po nas sięgnąć. Na szczęście  Nicole zna techniki karate i zapasów , więc zrobiła na nim dźwignie a następnie wywaliła go na ziemię. Po czym poszliśmy do ciężarówki.

-  dziękuję gdyby nie ty strażnik by nas złapał. Powiedziałem po czym przytuliłem Nicole

Spełniaj MarzeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz