-To zły pomysł, mówiłam jej... Debilka...- Szeptała do siebie El przeszukując kolejne pomieszczenia.
Elizabeth będąc pod wpływem wilkołaczej krwi miała nadzieję wyczuć swoją siostrę, ale cały budynek przesiąknięty był dziwnym zapachem, który tuszował inne.
Gdy skręciła w następny korytarz napotkała kolejnych kotołaków.
-Ostatnio było was w całej okolicy tylko pięcioro..- Powiedziała przygotowując swoją broń.
-Przybyliśmy na imprezę, nie często zdarza się, że nasza rasa się odradza a jeden z nas staje się bogiem.- Powiedział jeden z nich. Ślina wylewała mu się z przemienionego pyska. Pazury nerwowo chował i wysuwał przygotowując się do rychłego starcia.
-Nie dopuszcze do tego- Powiedziała Łowczyni a jej ostrza zaświeciły mocniej.- Zniszcze waszą parszywą rasę, choćbym sama miała zginąć!
El rzuciła się do walki. W powietrzu rozległ się świst jej miecza którym obracała to w jedną to w drugą stronę.Szybkim cięciem w brzuch powaliła jednego z przeciwników, a drugiego dobiła wbijając jedno z ostrzy w plecy oponenta podczas wykonywania uniku przed jego pazurami.
By uniknąć następnego ataku wyskoczyła saltem w tył lądując na parapecie okna.
-Została was tylko trójka może poddacie się, a ja załatwię to szybko.
Wtedy to poczuła. Siła wilkołaka zaczęła słabnąć. Wiedziała, że musi się spieszyć. Tą trójkę może pokona jako łowca, ale z Kanem będzie ciężko, a nie mogła ryzykować, że tym razem jej się wymknie.
Z przemyśleń wyrwał ją atak kotołaków szybko wyskoczyła w powietrze obracając się i lądując tuż za atakującą ją dwójką. Podcięła ostrzem nogi jednego z nich, prawie równocześnie odbijając atak drugiego. Trzeci z nich zaatakował od tyłu. El nie mogła odeprzeć jego ataku, ani uciec, gdyż jej ostrze jak i ona zostało zablokowane. Gdy już myślała, że walka skończy się jej śmiercią, powietrze przecięła strzała z bordowymi lotkami. Trafiła prosto w czoło kotołaka atakującego od tyłu. El korzystając z elementu zaskoczenia uwolniła swoje ostrze i wbiła je w serce ostatniego z kotołaków.
-W samą porę.- Powiedziała wycierając krew z twarzy.- Dzięki.
-Co tu się dzieję?-zapytał Jace- Z twojej notki niewiele mogliśmy zrozumieć.
-Od czego by tu zacząć.- Odpowiedziała El chowając swoje ostrza.
-Od tego czy wszystko z tobą w porządku.- Powiedział Alec podchodząc do niej.
Podniósł jej twarz, tak by móc spojrzeć jej prosto w oczy po czym objął ja ramieneiem i przyprowadził ją do reszty.
- Ze mną wszystko w porządku, to o Sam się martwię.
-Właśnie gdzie ona jest?- Zapytała Isabell
-Gdzieś w tym budynku. Kanan ją zabrał, a to nie wróży nic dobrego. Idę jej szukać.
-Co? Czekaj!- Zawołał Alec zatrzymując ją.- Jaki Kanan? El o co tak naprawdę chodzi?
-Nie mam czasu teraz tego tłumaczyć.-Odpowiedziała rozgryzając czerwoną pastylkę.- Muszę ją uratować!
Po tych słowach uaktywniła swoje ostrze i rzucił się biegiem
-Chyba nie zostawimy jej z tym samej?- Zapytała Clary biegnąc za nią.
Elizabeth szybko zniknęła im z oczu w labiryncie korytarzy. Dzięki krwii strzygi była o wile szybsza i bez trudu pokonała w biegu dwójkę kotołaków skręcając im karki.
Czuła swoją siostrę przez więź parabatai. Bała się, że już jest za późno. Nie mogła pozwolić na to by kolejna bliska jej osoba ucierpiała.Gdy w końcu wpadła do ciemnego pokoju zobaczyła swoją siostrę. Klęczała związana
w kręgu czarnych świec. El zauważyła że posadzka wymalowana jest dziwną kombinacją hieroglifów i run.
- W końcu nas znalazłaś! Myślałem, że zajmie ci to więcej czasu, ale cóż....- Powiedział Kanan dając znak jednemu ze swoich pomagierów.- Zawsze możemy cię jeszcze chwilkę czymś zająć.
El tym razem nie wyciągnęła swojego ostrza. Za to jej oczy zmieniły kolor na czerń. Usta wykrzywił się w przerażający uśmiech, odsłaniając wydłużone zęby. Gdy podbiegł do niej pierwszy kotołak bez zastanowienia wbiła mu szpony w szyje. Krew pokryła ściany i twarz dziewczyny. Część kotołaków odsunęła się na ten widok.
-Czyżbyście się bali małej Strzygi.- Krzyknęła Sam, która obserwowała swoją siostrę ciągle próbując się oswobodzić.- Dajesz mała.
El pokrzepiona słowami siostry zaczęła atakować. Do walki rzuciła się dwójka kotołaków, która wybudziła się z osłupienia. Zablokawali uderzenie El, ale nie byli w stanie wyprowadzić odpowiedniego ataku, gdyż szpony łowczyni już gnały w stronę ich twarzy. Szybki unik uratował jednego z nich, ale drugi nie miał tyle szczęścia. Jego twarz pokrywały teraz głębokie krwawe szramy. Jego krew tylko pobudziła Eldo działania. Korzystając z zaskoczenia zakrwawionego kotołaka szybkim ruchem nogi powaliła go na ziemię, po czym wbiła mu w głowę swój miecz, który pojawił się w jej dłoniach szybciej niż ktokolwiek zdążyłby mrugnąć powiekami. Ostrza mieczy stały się czarne. Kanan spojrzał pytająco na wciąż uwięzioną Sam, podczas gdy El zabrała się do walki z pozostałą grupą kotołaków.
-Ostrze łowcy dalej ja akceptuje, ale tak reaguje demoniczną siłę w ciele swojej właścicielki.- wyjaśniła Sam.- Myślałam, że przygotowałeś się na nasz temat, a tu proszę...
Zirytowany Kanan popchnął ją na środek okręgu.
W tym samym momencie do środka wpadła pozostała grupa łowców, wciąż walcząc z kotołakami spotkanymi na korytarzu.
-Wszyscy już dotarli. W końcu możemy zaczynać.- Powiedział Kanan przecinając swoją dłoń, tak by jego krew skapnęła na jedną z run.
-Co ty tak właściwie chcesz osiągnąć?- Zapytała Sam.
-Chce twojej zdolności, to chyba oczywiste.- Powiedział chwytając jej twarz.- Czyż to nie będzie wspaniałe! Nieśmiertelność, należy się mnie! Przecież to dzięki mnie masz tą zdolność prawda...
Sam wyrwała swoją twarz z jego uścisku i odwróciła głowę. Kanan tylko roześmiał się głośno, po czym zaczął recytować zaklęcie.Wtedy Sam dostrzegła swoją siostrę nad ciałami kotołaków. El przegryzła kolejną pastylkę i ruszyła w stronę Kanana.
Symbole na podłodze zaczęły świecić a Sam krzyknęła. Elizabeth wiedziała, że zaklęcie właśnie się uaktywnia musiała działać szybko. Jednym ruchem ręki posłała wszystkie kotołaki znajdujące się w pomieszczeniu na ściany.
-Lepiej się odsuńcie.- Powiedziała El do łowców, którzy ruszyli w stronę kręgu.- To zaklęcie was nie przepuści. Gdy skończę lepiej zajmijcie się Sam.
Dziewczyna przeszła przez granice kręgu. Kolejnym ruchem ręki wyrwała księgę z zaklęciami z rąk Kanana.
-No proszę, opanowałaś też zdolności czarowników? Może twoją moc też powinienem zabrać.
Łowczyni ruszyła w jego stronę. Runy pokrywające jej ciało zalśniły czerwonym blaskiem gdy zaczęła kumulować swoją moc. Jej przeciwnik przemienił się. Był znacznie większy niż kotołaki z jakimi walczyła wcześniej. Kły wystawały z jego pyska a oczy miał przekrwione. Pazury były czarne i poszarpane na bokach. Zaatakował tnąc pazurami na wysokości jej brzucha. El zablokowała jego atak rękojeścią miecza. Była zaskoczona, że zaklęcia które wypowiedział wciąż aktywuje kolejne znaki, mimo tego, że Kanan musiał skupić swoją uwagę na trwającej walce. Kolejny atak wyrwał ją z zamyślenia. Tym razem nadciągnął z góry, ale El korzystając ze skumulowanej energii odrzuciła go na bezpieczną odległość. Zanim się podniósł dziewczyna skupiła się na zaklęciu, które odbierało życie jej siostrze. Sam leżała zwinięta w kłębek trzymając się za brzuch, w miejscu gdzie od sześciu lat jej skórę pokrywała ogromna blizna. Elizabeth chciała podbiec do siostry, ale drogę zastąpił jej kotołak.
-Nie uratuszej jej!
Kanan złapał El i rzucił nią w głąb pomieszczenia. Jej ciało zatrzymało się na niewidzialnej barierze, która otaczała krąg. Musiała się pospieszyć. Nie miała już siły, była słaba, przez co moc magiczna ulatywała z niej jak z przedziurawionego balonika. Kanan powrócił do recytacji zaklęcia, jego głos jednak nie mógł zagłuszyć głośnych krzyków Sam.
El rozejrzała się. Musiała znaleźć sposób na uratowanie swojej siostry. Niedaleko siebie znalazła to czego szukała. Chwyciła swój miecz i rozcięła swoje przedramię. Jej krew wsiąkła w jedną z run namalowanych na parkiecie. Nie miała pewności, że wypowiedzenie kontrzaklęcia zadziała. Sama była słaba, ale w końcu była uczniem najpotężniejszego czarnoksiężnika europy. Swoją krwią namalowała kolejną runę i skoncentrowała się na niej. Po chwili usłyszała krzyk Kanana.
Sam coś do niej krzyczała, ale El nie potrafiła zrozumieć słów. Jej umysł powoli osuwał się w ciemność, gdy bariera wokół kręgu pękła.
CZYTASZ
Każdy Łowca ma swoje sekrety [zakończone]
FanfictionCo się stanie gdy do instytutu zostanie sprowadzone ciało nieznanej bestii? Czy przybycie specjalistów w dziedzinie podziemnych wprowadzi niepotrzebne zamieszanie w Instytucie?