-Musisz być taka niemiła?- Zapytała Sam
-O co ci niby chodzi?- odpowiedziała El podnosząc materiał z ciała.
-Wbiłaś pazury. Widziałam to! -Spojrzenia dziewczyn stojących po przeciwległych stronach stołu spotkały się. - Może ta runa wpływa też na twój umysł.
-Daj spokój Sam. Lepiej weźmy się do roboty.
Sam ostrożnie otworzyła pysk na wpół przemienionej postaci.
-Kły wymieszane z ludzkimi zębami.- Musieli go dorwać gdy się przemieniał.
-Odmieniał- poprawiła ją El sprawdzając dłonie.- Ludzkie paznokcie wyrastają spod pazurów.
Biedaczek nawet nie zdążył umrzeć w ładniejszej formie.
-Czyli mamy tu zmiennokształtnego, którego gatunku nie znamy. W takim razie...
Sam nie dokończyła gdy siostra rzuciła w jej stronę kurtkę, którą chwile temu miała na sobie.
-Nie chce jej rozwalić. Nie wiemy jakich był rozmiarów.
Sam dokładnie zamknęła drzwi i sprawdziła czy na ręce ma swoją skórzaną zaklętą bransoletkę. El chwyciła strzykawkę i pobrała krew stworzenia. Ze swojego pudełka wyciągnęła białą pastylkę, na którą wylała odrobinkę krwi. Tabletka szybko wchłonęła ciecz i stała się czerwona. Dziewczyna jednym ruchem połknęła tabletkę i spojrzała w oczy swojej siostry, już po chwili jej ciałem zaczęły rzucać drgawki.. Ciało zaczęło się wyginać i przeobrażać w humanoidalną postać.
-I jak wyglądam?- Zapytała zdyszana El, gdy przemiana się skończyła.
Jej siostra pobladła i zasłoniła swoje usta dłonią. El wiedziała, że nie znaczy to nic dobrego i już po chwili i kilku głośnych jękach wróciła do swojej ludzkiej postaci.
-Byłaś....-Wysłów się młoda!- Powiedziała potrząsając siostrą.
-No i do czego doszłyście?- Zapytała Isabell. -Na pewno nie jest to zmiennokształtny jako moglibyście to znaleźć, ale to już sami wiecie. Mamy pewne przypuszczenia, ale musimy sprawdzić jeszcze kilka rzeczy, jeżeli pozwolicie nam tu zostać parę dni.- Powiedziała El poprawiając swojego długiego warkocza.Sam nadal była blada ale najwyraźniej doprowadzenie starszej siostry do stanu " nie wyglądasz już jak ofiara kataklizmu, którym jesteś", uspokoiło ją i pozwoliło pozbierać myśli.-Dobrze wiecie, że możecie tu zostać tak długo jak chcecie.- Powiedział Jace czochrając dopiero co poprawione włosy El.
El obudziła się koło godziny drugiej, jęcząc z głodu. Używanie jej zdolności wymagało dużej dawki kalorii, którą musiała potem uzupełnić. Rozczochrana i śpiąca wyszła ze swojego pokoju w poszukiwaniu jedzenia. Gdy pałaszowała znalezione w kuchni płatki kukrydziane, usłyszała kogoś. Prowadzona dźwięki dotarła do sali treningowej w której ćwiczył Alec. Dziewczyna postanowiła nie przeszkadzać ćwiczącemu i dokładniej przyjrzeć się jego technice.
-Odsuń stopę delikatnie na zewnątrz, to poprawi równowagę- Powiedziała wchodząc głębiej do sali.
-Nie powinnaś spać?- Zapytał nie obdarzając ją nawet spojrzeniem.
-Wyczułam twoją fatalną postawę w walce i nie mogłam zasnąć.-Odcięła się El.Alec nie zwracając uwagi na jej komentarz wrócił do ćwiczeń.
Dziewczyna już chciała wychodzić, gdy Alec używając runy szybkości zastąpił jej drogę.
-Powiedz mi co tak naprawdę odkryłyście.
El nie dała się zbić z pantałyku. Bestia którą znaleźli tutejsi łowcy była zbyt niebezpieczna nawet dla nich. Ich istnienie powinno dawno temu zostać wymazane z ksiąg historii, dlateg nie mogły im niczego powiedzieć póki same się z tym nie uporają.
-Wszystko masz napisane w ekspertyzie, ale pewnie już ją przeczytałeś.- Odpowiedziała zdenerwowana próbując go wyminąć.
-Elizabeth Camilo Choros wiem, że nie mówisz mi o wszystkim.
Użycie pełnego imienia zdenerwowało El. Jednocześnie była zdziwiona, że Alec je pamięta.
-Aleksandrze Gideonie Lightwood może nie piwnieneś wiedzieć o wszystkim.- Odpowiedziała wzburzona stając przed nim ze spojrzeniem skierowanym prosto w jego oczy.
-Twoja poza mogłaby być poważna, ale ta piżamka wszystko niszczy skrzacie.- Powiedział śmiejąc się z niej.- Dobra. Skoro już tu jestesmy, to urządźmy sobie pojedynek. Bez broni. Jeśli ja wygram to mówisz mi wszystko.
-Ale jak ja wygram.....- El zamyśliła się na chwile.- Spełnisz jedno moje życzenie.
-Chcesz się bawić w dżiny...- Zapytał Alec stając na przeciwko niej przygotowując się do walki.
El zaatakowała pierwsza. W tym starciu jej przewagą była szybkość i zwinność, jednak spryt i siła Aleca stanowiły poważną przeszkodę w drodze do wygranej. Unikała jego jego ciosów i kopnięć, lecz miała problem z wyprowadzeniem dostatecznie silnych ataków. W końcu udało jej się sprowadzić Aleca do parteru gdy po wybiciu z rąk była w stanie wywrócić go siła zamachu. Już miała obwieścić swoją wygraną, gdy Alec wyswobodził się z jej uścisku, przytrzymał ręce na ziemi i usiadł na niej okrakiem.
-A teraz mów...El wkurzona swoją przegraną, którą zresztą przewidywała od początku, próbowała wyswobodzić swoje dłonie.
-Nie, nie nie....- Powiedział Alec wzmacniając uścisk - Najpierw powiedz mi co odkryłaś, a potem wyjaśnisz mi czemu nie chcecie nikomu o tym powiedzieć.
Eli uspokajając się znalazła rozwiązanie swojego problemu.
-A gdybym tak ci to pokazała?
Alec spojrzał na nią zdziwiony. Spodziewał się wyzwisk i głupich wymówek.
-El nie zaczynaj swoich głupich gierek.- Powiedział powoli pochylając się nad nią.
-To żadna gierka przysięgam!- Jej wciąż pozostająca w uścisku Aleca dłoń ułożyła się w znak przysięgi.- Z dokumentów dowiedziałam się gdzie znaleźliście ciało i dzięki temu mogłam domyślić się ich lokalizacji. Jednak nie mogę tam pójść sama...
-Ich czyli?- Zapytał Alec zaciekawiony słowami Elizabeth.
-Kotołaki....- Odpowiedziała El. Ta nazwa ledwo przeszła jej przez zaciśnięte zęby. Aleca zaciekawiła jej reakcja, jednak postanowił nie zmuszać ją do tłumaczenia tak emocjonalnego zachowania.
-Kotołaki? Masz na myśli ludzi zamieniających się w jakieś duże koty?- Zapytał zwalniając uścisk, dzięki czemu dziewczyna mogła spokojnie usiąść na podłodze.
Popatrzyła się na niego, jakby jego pytanie było głupim żartem.
-To że coś kończy się na łak nie oznacza, że będzie działać jak wilkołak.- Wzrok El utknął na niebieskich tęczówkach Aleca.- Kotołaki to rzadka rasa podziemnych. Po przemianie stają się ogromnymi humanoidami z kocimi pazurami, zębiskami i dużym owłosieniem.
-Więc dlaczego niczego nie powiedziałaś wcześniej?- Zapytał spokojnie, widząc jej emocjonalną postawę.
-Bo one wyginęły!- Powiedziała zrywając się na równe nogi.- Kotołaki żyły przez wiele tysiącleci w egipcie będąc faraonami i kapłanami. Zginęli wraz z upadkiem swojej cywilizacji. Niedobitki zostały zniszczone przez Wilkołaki żyjące na terenach wschodniej i południowej europy. Ta rasa nigdy nie podróżowała do stanów. Tutejszy klimat ich drażnił.El tłumaczyła wszystko Alecowi chodząc niespokojnie po sali. Przy siostrze była w stanie zachować spokój, ale późna godzina i zmęczenie dały jej się we znaki. Wszystko puściło.
Gdy jej wzrok spotkał się ze wzrokiem Aleca uspokoiła się.
Alec nie był zadowolony z pomysłu wymykania się w nocy z instytutu, ale El zdołała go przekonać. Sam nie wiedział jak to zrobiła, najwidoczniej nadal miał do niej słabość.Jedyną bronią jaką zabrał był jego łuk. Uważał że skoro to tylko "małe wyjście żeby się upewnić" to nie powinno być żadnych problemów. Zważywszy jednak na obecność El wziął parę strzał więcej.-Gotowa? -Zapytał patrząc na to jak wymachiwała mieczem dwuostrzowym.-Od zawsze.-El podrzuciła swój miecz w górę. Jego ostrze schowały się,a gdy znów wylądował w jej dłoni podzielił się na dwie części.- Ruszajmy.
CZYTASZ
Każdy Łowca ma swoje sekrety [zakończone]
FanfictionCo się stanie gdy do instytutu zostanie sprowadzone ciało nieznanej bestii? Czy przybycie specjalistów w dziedzinie podziemnych wprowadzi niepotrzebne zamieszanie w Instytucie?