Czerwona Pastylka

550 30 1
                                    


Gdy trafili na miejsce zostały im jeszcze dwie godziny do wschodu. Byli coraz bliżej kamienicy, która dla przyziemnych wyglądała na przeciętną zabudowę przedmieścia. Doświadczone oko łowcy widziało jednak wiele dziwnych symboli, jak El mogła się domyślać hieroglifów, na ścianach budynku. Nocni łowcy zajęli pozycje na na dachu dwa budynki dalej.
-Czemu nie podejdziemy bliżej?- Zapytał Alec- Stąd nic nie widać...
-Jeśli podejdziesz bliżej wyczują cię i zaatakują, a przecież tego próbujemy uniknąć prawda?
El skupiła wzrok na obserwowanym budynku. Alec miał racje, z tej odległości nawet z całym jej treningiem łowcy nie była w stanie ocenić postaci znajdujących się w budynku.
-To co zamierzasz zrobić? Wracamy? Z tej odległości zobaczyć coś mogliby tylko podziemni tacy jak wilkołaki, a nie mam czasu na rozmawianie z którymś z nich.
Irytacja Aleca stawała się coraz bardziej widoczna. To był zły pomysł, na dodatek ich wyjście na nic się zdało.

-Jest jeszcze inna opcja.-Powiedziała El szczerząc zęby.
-Mam wrażenie że mi się to nie spodoba- Odpowiedział po czym przewrócił oczami na znak rezygnacji..
-Oj daj spokój.-El rozejrzała się po okolicy a następnie spojrzała Alecowi prosto w oczy- Mogę ci zaufać?
Alek obdarzył ją tym spojrzeniem, którym zazwyczaj odpowiada bratu gdy ten chce użyć runy ognia.
-Jestem poważna. Muszę mieć pewność, że nikomu nie powiesz o tym co się zaraz stanie. Nawet Izzy!
-El?
-Aleksandrze Lightwoodzie obiecaj!
Alek znowu przewrócił oczami. Zastanawiał się co takiego wymyśliła.
-Obiecuję.- ciekawość Aleca wzięła górę.
El sięgnęła do swojego pudełeczka i wyciągnęła czerwoną pastylkę, którą rozgryzła w ustach. Jej ciało przeszły nieprzyjemne dreszcze, a włosy na karku się zjeżyły.
Alec wyczuł, że jej zachowanie nie jest naturalne i delikatnie się odsunął.
Dziewczyna wiedziała, że pastylka z krwią zmiennokształtnych może zadziałać na dwa sposoby. Zamienić ją w wilka lub nadać jej tylko wybrane cechy. Zamknęła oczy i skupiła się na swoim ciele nie pozwalając mu wykonać przemiany. Oczami wyobraźni powstrzymywała wyrastające pazury i kły. Po chwili gdy jej oddech się wyrównał, otworzyła oczy. Jej naturalnie brązowe tęczówki świeciły zielonym blaskiem. Zamrugała parę razy, lecz efekt utrzymywał się dalej.
-Spokojnie. Nic mi nie jest.- Powiedziała spodziewając się negatywnej reakcji Aleca.- Potem ci wytłumaczę.
Stanęła na rogu budynku i wciągnęła powietrze głęboko do płuc. Miała szczęście wiatr wiał do niej z kierunku budynku w którym powinny znajdować się kotołaki.
-Są tam.
-Skąd wiesz?- Zapytał Alec. Odkąd wzięła tabletkę nie spuszczał z niej oczu.
-Czuje ich zapach.-Odpowiedziała jakby to była oczywista oczywistość.- Trójka w mieszkaniu. Czuje też....
Nie dokończyła z jej palców wyrosły pazury, a z gardła wydostał się warkot.
-Dwójka idzie w naszą stronę. Wyczuli cię!
-Mnie wyczuli? To ty zrobiłaś... to coś.- oburzył się Alec ruszając za nią biegiem.
-Tak ale ja posiadam amulet, który blokuje mój zapach, to twoja anielska krew zwróciła ich uwagę. - Powiedziała El skacząc z dachu budynku.



-Możesz mi wyjaśnić co tam się właściwie stało?
-Co masz na myśli?- Zapytała El jak gdyby nigdy nic.
-Ta tabletka? Co ty ze sobą robisz.
Nerwy Aleca powoli zaczynały puszczać. Wiedział, że El miewa często głupie pomysły ale to już przekraczało wszelkie granice

-Och no dobrze.- Zaczęła dziewczyna.- Przypominam ci tylko że obiecałeś nikomu nic nie mówić!

Alec nawet nie odpowiedział. Oczekiwał wyjaśnień całej tej sytuacji

.-Wiesz przecież , że niektórzy łowcy posiadają specjalne talenty.- Przerwała na chwilę, badając spojrzeniem twarz Aleca. - Ja potrafię przyjmować na chwile zdolności demonów lub podziemnych. Równie przydatna jak niebezpieczna umiejętność.

-Clave wie? - Zapytał stając naprzeciwko niej. Jego głos stał się głośniejszy niż zwykle. Zgubili pościg juz chwile temu i teraz nie musieli już skrywać swojej obecności.

-Oczywiście, że nie!- oburzyła się El.- Wiesz co by ze mną zrobili!

 -Użyliby..

-Zrobiliby ze mnie królika doświadczalnego!- przerwała mu - wiem jak bardzo jesteś oddany Clave, ale rządzący nie przejmują się jednostkami. Zamknęliby mnie i torturowali dla wyższych celów.

Zapadła cisza. El nigdy nie musiała tłumaczyć komuś swojej tajemnicy. Dla niej i jej najbliższych było to oczywiste. Wiedziała, że dla niektórych jej zachowanie mogło wydawać się samolubne, ale miała ważniejsze rzeczy do roboty niż bycie szczurem laboratoryjnym
-Masz rację.- Przerwał milczenie Alec,- Clave by tak zrobiło.

-Dlatego nie mogą się dowiedzieć.- Popatrzyła Alecowi głęboko w oczy. Wiedziała, że stawia na szali swoje życie. Jego oddanie prawu było wręcz legendarne w szeregach młodych łowców.- Proszę.
Alec nic nie odpowiedział. Odwrócił  wzrok i stanął do niej plecami.-Jak to możliwe, że nikt tego do tej pory nie odkrył?

El zaśmiała się cicho pod nosem. Ciekawość wygrała z obowiązkowością.

-Clave w Europie jest silne, ale jego wpływy na wschodzie są słabe. Służymy swoim życiem, składamy przysięgi ale kiedy poznajesz tamtejszą kulturę uczysz się że "twarde prawo zawsze da się obejść". Dlatego nikt nigdy nie wspomniał Clave o mnie. Wiedzą tylko tyle ile muszą.

-Musimy wracać.

-Alec....

- Nic nie powiem w końcu obiecałem ci to.El rzuciła się na niego i go przytuliła.

-Dzięki- wyszeptała.

-Ech... po prostu nie wiem jak wytłumaczyłbym to twojej siostrze.- Odpowiedział mierzwiąc jej włosy.- Chodź, czas wrócić do instytutu. Mogą nam nie uwierzyć, że byliśmy na przyjacielskim spacerze.

- O tej porze? Na pewno.- Odpowiedziała głośno ziewając  

Każdy Łowca ma swoje sekrety [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz