Rozdział 22

3K 173 25
                                    

Kochani jak widać udało mi się napisać rozdział wcześniej. Pisałam go przez większość dzisiejszego dnia, więc mam nadzieję, że wam się spodoba. Przypominam o głosowaniu w konkursie, jeśli tylko chcecie. Pozdrawiam i życzę miłego czytania.
TheToxicCrystal

Kate

  Ten tydzień był okropny. Nie wiem, co im wszystkim odwaliło, ale mam ich dosyć. J.Z. kiedy tylko może to mnie całuje, Chris cały czas odbsypuje mnie komplementami, próbując się ze mną umówić, a Aiden bez przerwy za mną łazi i mówi sprośne rzeczy. Czy oni dadzą mi kiedyś święty spokój? Właśnie zmierzam do sali Zaltsmana, gdzie mieliśmy z J.Z.'im czekać przed wyjazdem na konkurs.

- Kate! Kate! - Nie, nie, nie, nie. Czego on znowu chce? - Do cholery zatrzymaj się — krzyczał Aiden z drugiego końca korytarza, goniąc mnie — Skarbie nie pożegnasz się ze mną? - krzyknął będąc już parę kroków za mną.

- Nie?

- To daj przynajmniej buziaka — zrobił naburmuszoną minę.

- Poszukaj Sary, może ona będzie tak łaskawa — zaśmiałam się, idąc z nim już ramię w ramię.

- Ale jesteś. - cmoknął mnie w policzek — Powodzenia i połamania nóg.

- Z połamanymi nogami raczej nie wygram — zaśmiałam się.

- Tak się tylko mówi.

- Przecież wiem.

- Dobra ja lecę za chwile mam...

- Matmę — uśmiechnęłam się.

- Ta właśnie — burknął.

- Ten entuzjazm

- Dziwisz się?

- Nie

- No właśnie. To ja już idę, cześć. Bym zapomniał, Chris też kazał ci życzyć powodzenia. Pamiętaj wieczorem impra — krzyknął ostatnie zdanie, kiedy się troszkę oddalił, idąc tyłem, aż nagle wpadł na ten chodzący plastik, który upuścił jakieś notatki. Chodziło mi o Sky oczywiście. No to ma chłopak przechlapane. Uśmiechnęłam się pod nosem i poszłam w kierunku sali. Byłam jako pierwsza, ale zaraz pojawił się Jessie.

- Hey — przywitał się, całując mnie w policzek.

- Cześć.

- Długo już tutaj jesteś?

- Nie przed chwilą przyszłam.

- Jak...

- O jesteście już. Świetnie. - wtrącił się nauczyciel, na którego czekaliśmy — Macie jeszcze trzy godziny na próbę, po tym czasie jedziemy na konkurs. Macie tu być. Jeżeli was tutaj nie będzie o tej godzinie, macie przechlapane oboje. Jasne?

- Jak słońce — odezwał się J.Z., po czym nauczyciel wyszedł, zostawiając nas samych.

- To, co robimy? - odezwałam się, siadając na podłodze.

- To — pochylił się nade mną i pocałował.

- Musimy raz jeszcze przećwiczyć ten układ, chodź — klepnęłam go w ramię, podnosząc się.

- Jak my to już tyle razy ćwiczyliśmy — marudził.

- Ostatni raz, okey?

- Dobra

Kiedy skończyliśmy, zaczęliśmy się wygłupiać, tańcząc różne numery.

- Spróbujmy coś z tego ułożyć — zaproponował J.Z. podczas odpoczynku.

Dwa charaktery Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz