2. Poppy

2.3K 136 306
                                    


It's a shame shame shame
Shame shame shame
Shame shame on you
If you can't dance too
(Shirley & Co – Shame, Shame, Shame)

– Ile razy mam powtarzać? Nie mogę wypisać ci zwolnienia, Severusie – powiedziała Poppy Pomfrey zmęczonym głosem.

– Czy jesteś certyfikowanym przedstawicielem opieki magomedycznej?

– Owszem.

– Więc możesz wystawić zwolnienie.

– Nie wydaje mi się.

– Dlaczego?

Snape rozsiadł się w szkolnej lecznicy i od dobrych trzydziestu minut odgrywał cierpiącą primadonnę. Pośród wyszorowanych na błysk jasnych kafelków, nieskazitelnie białych prześcieradeł i w powodzi jesiennego słońca wpadającego przez wielkie, krystalicznie czyste szyby wyglądał jak wielka, czarna plama atramentu. Kompletnie psuł Poppy zamysł estetyczny. Lubiła jasne, higieniczne kolory i dużo światła, które obrażony na cały świat Severus pochłaniał jak czarna dziura.

– Muszę mieć powód. Czy coś ci dolega?

– Boli mnie gardło – wypalił Severus bez zastanowienia.

– Nie krzycz tyle na dzieci.

– Czuję podejrzany ucisk w piersi...

– Przestać palić.

– Może to serce?

– A masz jakieś?

Mistrz eliksirów posłał jej mordercze spojrzenie, ale niezbyt się tym przejęła. Musiałby mieć ze trzy pary oczu, żeby objąć ją całą. Poppy Pomfrey była postawna i silna. Od lat sama ogarniała szkolną lecznicę, nie miała nikogo do pomocy, choć kilka razy domagała się chociaż praktykantki. Musiała dźwigać, nosić, nastawiać i opatrywać całe pokolenia hogwarckiej młodzieży. Miała czterdzieści cztery lata i niczego się nie bała, a już zwłaszcza nabzdyczonego Severusa Snape'a, który był nieznośnym nastolatkiem, a potem wyrósł na jeszcze bardziej nieznośnego faceta.

– O już wiem, może serduszko jest złamane? – podjęła po chwili pielęgniarka z błyskiem w oku. Lubiła się z nim drażnić, w szkole nie miała zbyt wielu rozrywek, więc brała, co wpadło. – Podobno z okazji nadchodzącego balu cieszysz się niezwykły powodzeniem u pięknych dam.

– Z których większość mogłaby być moimi babkami...

– Gruba przesada!

– Albo przynajmniej ciotkami.

– Och, ogarnij się, Sev. Nie tylko ty cierpisz. Ja na przykład zawsze chciałam pracować w Miodowym Królestwie, a teraz zamiast dawać dzieciom cukierki, wyrywam im zęby.

– Sądzę, że nie leży to w zakresie twoich kompetencji.

– Tym gorzej dla nich, nie?

Nie odwracając się, Poppy sięgnęła do najbliższej szafki i wyciągnęła stamtąd losowy słoiczek z tabletkami. Nawet nie zerknęła na etykietę, tylko wysypała kilka na rękę, włożyła do ust i połknęła bez popijania. Snape skrzywił się lekko, ale nie skomentował. Lekomania była wpisana w zawód magomedyka, każdy o tym wiedział.

– No dobra. – Splótł ramiona na piersi, co chyba miało oznaczać przejście do interesów. – Co chcesz w zamian? Z tobą też mam zatańczyć?

Nietoperze nie tańcząOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz