9. Sybilla

1.1K 78 45
                                    


Słowo wyjaśnienia: prawdopodobnie nie jest to najlepsza część Nietoperzy. Nie jest nawet w pierwszej dziesiątce. Powstawała baaardzo długo i na ogólnym bezweniu. Niektóre fragmenty pisałam na przymusie, żeby całkiem nie zaśniedzieć. Wiem również, że są tu pewne dziury, których wypełnienie miało wyglądać zupełnie inaczej (oby św. Severus nie pozwolił Wam tego wyczuć i pozostawił Was w błogiej nieświadomości). Jednak najwyższy czas pchnąć rzeczy do przodu, bo ile można czekać, nie?

Baby I don't need dollar bills to have fun tonight
(I love cheap thrills!)
Baby I don't need dollar bills to have fun tonight
(I love cheap thrills!)
I don't need no money
As long as I can feel the beat
I don't need no money
As long as I keep dancing
(Sia: Cheap Thrills)


Po raz ostatni Severus Snape spróbował wykręcić się od Balu Bożonarodzeniowego następnego ranka po upojnej nocy spędzonej z Septimą Vector i madame Hooch. By to uczynić, chwycił się metody najbardziej rozpaczliwej. Wparował do gabinetu dyrektora bez ostrzeżenia (hasło: „Takie śmieszne, okrągłe karmelki") i bezczelnie (oraz oficjalnie) złożył podanie o urlop naukowy. Pilny, najlepiej od zeszłego wtorku.

Cios poniżej pasa.

Albus Dumbledore, nadal w liliowym szlafroku i z filiżanką porannego kakao w pół drogi do ust, spojrzał na nauczyciela eliksirów jak na osobliwe zjawisko meteorologiczne.

– Akurat teraz, drogi chłopcze?

– Taka była umowa – rzucił buńczucznie Snape, owijając się obronnie obszerną szatą, jakby się obawiał, że czymś się ubrudzi (lub zarazi) w tym obcym, niepokojąco jasnym pomieszczeniu. – Zgodziłem się nauczać w Hogwarcie pod warunkiem, że od czasu do czasu pozwolisz mi wypełznąć z tej dziury z powrotem do cywilizowanego świata w celu poszerzania kwalifikacji zawodowych. Nie skorzystałem z tej klauzuli ani razu, odkąd parę lat temu uzyskałem stopień mistrza, najwyższy czas się dokształcić. Proszę o pozwolenie na opuszczenie zamku.

– Mamy koniec grudnia, Severusie – przypomniał uprzejmie dyrektor. – O ile mi wiadomo, w tym terminie nie rozpoczynają się żadne interesujące kursy na jakimkolwiek znanym mi uniwersytecie.

– Mimo to postanowiłem się rozejrzeć...

– Może poczekasz do stycznia?

– Potrzebuję nieco czasu, żeby się przygotować psychicznie. To jednak wielki krok dla tak prostego czarodzieja jak ja...

Starszy i młodszy mężczyzna cierpliwie mierzyli się wzrokiem. Ani jeden, ani drugi nie wyglądał na zadowolonego, jednak żaden nie zamierzał jeszcze odsłaniać kart.

– Drogi chłopcze – westchnął w końcu Dumbledore. – To było słabe. Jak na twoje możliwości, żenujące wprost.

– Nie rozumiem.

– Naprawdę mógłbyś się bardziej postarać.

– Od wielu miesięcy mam wrażenie, że stoję w miejscu – ciągnął dzielnie (i uparcie!) Severus wyjątkowo sztucznym tonem. – Potrzebuję nowych bodźców, innej drogi rozwoju. Dyrektorze, obawiam się, że to wypalenie zawodowe.

– Nonsens! – Dumbledore podejrzanie głośno odstawił filiżankę na spodeczek. Nawet on poczuł, że Snape wypada z roli. – Severusie, to tylko bal dla nastolatków.

– Właśnie w tym rzecz, dlatego...

– Trzy lub cztery godziny wyjęte z życiorysu.

– Bezcenne trzy lub cztery godziny.

Nietoperze nie tańcząOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz