Cholerny szkielet, pomyślała i podniosła się z ziemi. A właściwie z kwiatków. Była tak blisko kolejnego zabicia tego wiecznie szczerzącego się idioty. Tylko jedna rzecz ją zastanawia. Jakim cudem zresetował? Niby coś wspominał o tym, że zabrał jej kawałek duszy, ale wątpiła w to. Przecież ma pełną duszę. Wzięła ją do ręki i spojrzała.
Brakowało małego kawałka.
Przez mózg dziewczyny przepłynęło tsunami przekleństw. Jak mogła być tak nieostrożna? I jakim cudem ten kawałek nie wrócił do niej po resecie?
Westchnęła i zaczęła iść w stronę spotkania z Flowey'm. Ciekawa, czy pamięta poprzedni timeline podeszła do swojego brata i zaczęła go słuchać.
- Howdy! Jestem Flowey! Kwiatek Flowey!
A więc nie pamięta.
- Jesteś nowa w Pod-
- Tak, jestem. - przerwała mu dziewczyna. - Nie musisz mnie uczyć, jak tu to wszystko działa. Już umiem. Już znam zasadę. Na tym świecie zabijasz lub giniesz. - powiedziała ze znudzoną miną.
- Dokładnie. Skąd wie... Chara. Po tych wszystkich latach dalej się nie zmieniłaś. - powiedział z uśmiechem kwiatek.
- Tak. - powiedziała z uśmiechem, po czym wyciągnęła podstawową broń Frisk, patyk, i powoli kierowała się w stronę starego przyjaciela. - Nic a nic. - czarna ciecz wypłynęła z jej ust i oczu, kiedy zbliżała się do zdziwionego kwiatka.
- Chara... Dobrze się czujesz...? - zapytał z lekkim zmartwieniem, po czym spojrzał na nią przestraszony, zapewne przypominając sobie jej charakter sprzed wielu lat. - Uh... Ch-chara...
Dziewczyna stała już tuż przy nim. Podniosła nogę i zaczęła kierować ją w jego stronę.
Centymetr przed jego 'twarzą' coś cofnęło ją do pierwszego pomieszczenia.
Mogłam się tego spodziewać, pomyślała. Nie pozwoli mi na kolejnego genocide'a. Nie pozwoli mi po raz kolejny wszystkich zabić. Chce szczęśliwego zakończenia. Dam mu je. Dam mu je, a potem odbiorę kontrolę nad czasem i je brutalnie zniszczę.
Postanowiła. I jest zdeterminowana, aby osiągnąć cel. Osiągnie Prawdziwe Pacyfistyczne Zakończenie. Po raz pierwszy kogokolwiek oszczędzi. Ta myśl wydała się jej żałosna, ale nie miała wyboru.
Wróciła do pomieszczenia, w którym spotykała Flowey'ego. Kwiatek spojrzał na nią lekko przerażony, jednak nic nie powiedział, kiedy bez słowa dziewczyna go ominęła. Przy wyjściu wpadła na kozę w fioletowej sukience z Delta Rune, znakiem rodziny królewskiej. Zaczęła się zastanawiać co ona tutaj robi, skoro razem z Asgore'm mieszkała w Pałacu na końcu Podziemia.
- Oh... - Toriel zdecydowanie była zdziwiona widokiem ludzkiego dziecka. Ewentualnie była zdziwiona tym, że widzi martwą już Charę, jednak to mało prawdopodobne, gdyż wygląda ona jak Frisk. - Witaj, maleńka. - dziewczyna lekko się skrzywiła. Nienawidziła, jak kozia mama tak ją nazywała. Najchętnej wyciągnęłaby teraz patyk i ją zabiła tak jak w poprzednim timelinie, ale przyrzekła, że da potworom prawdziwe zakończenie. I musi się tego trzymać, choćby nie wiadomo co. - Jesteś pierwszym człowiekiem, który spadł na dół od dłuższego czasu. Oh, jestem Toriel, strażniczka i opiekunka Ruin. Choć, oprowadzę cię po naszym świecie, po katakumbach.
Chara najchętniej przerwałaby tą szopkę. Z chęcia zwiałaby już jej i nie musiałaby jak na razie kogokolwiek oszczędzać. Tylko uciekać. Jednak musi zdobyć zaufanie Toriel, żeby mogła zdobyć zakończenie pacyfistyczne.
Działaj zgodnie z zasadami, Chara, usłyszała głos w swojej głowie, jednak nie należący do niej. Zgodnie z zasadami.
Posłuchała się. Pozwoliła Toriel się prowadzić. Poszła za nią do następnego pomieszczenia i zapisała.
* Cienie Ruin wyłaniające się zza mgły napełniają cię determinacją.
Znała ten tekst na pamięć. Dwa pierwsze zapisy zawsze miały ten tekst, kiedy wpadała do Podziemii, jednak dalsze miały '*Determinacja.' albo ile zostało żywych w danym rejonie. Nie zobaczy tych napisów przez długi czas. Bardzo długi czas.
Tak zaczyna się pierwsza Prawdziwa Pacyfistyczna ścieżka od bardzo dawna.
CZYTASZ
Przejmuję kontrolę [Undertale]
Fanfiction[ZAWIESZONE] Chara odniosła zwycięstwo w wojnie o kontrolę z Frisk, jednak przegrana się nie poddaje. Dalej toczy bój. A co, jeśli osoba trzecia spróbuje wtrącić się i pomóc jej wygrać?