Opuściła Ruiny. Szła z szerokim uśmiechem i podśpiewywała sobie. Fioletowy korytarz nabierał coraz jaśniejszych barw, aby na końcu zamykały go drzwi.
- Jakim prawem - w nastolatka w jej głowie buntowała się przeciwko temu, co właśnie się wydarzyło. - Zaraz spotkamy Sansa i on sklepie ci dupę. Zobaczysz!
- Jasne, jasne - odpowiedziała, nie za bardzo zwracając uwagę na to, co do niej mówi.
Kiedy przeszła przez owe drzwi, ujrzała kwiatka.
- Chara... - zaczął niepewnie. - Czemu robisz Pacyfistę? - zapytał.
Siostra uklęknęła przed nim i uśmiechnęła się.
- Sans mnie do tego zmusił - wyjaśniła. - Zabrał mi kawałek duszy i odebrał możliwość resetu, a potem cofnął mnie, kiedy chciałam zacząć kolejnego genocide'a, co zresztą sam widziałeś. Jednak potem... Wspaniałym uczuciem jest kogoś oszczędzić, wiesz?
Kwiat spuścił głowę. Nie posiadał uczuć, dziewczyna zdała sobie sprawę z tego dopiero po chwili.
- Choć - wyciągnęła rękę w jego stronę, a on podniósł głowę, patrząc na nią ze zdziwieniem. - Pomogę ci odzyskać twoje uczucia - zaproponowała. - Ale żeby do zrobić, potrzebuję laboratorium Gastera. Potrzebuję dojść do końca Pacyfistycznego Zakończenia.
Kwiatek niepewnie wślizgnął się na jej rękę.
- Nie jestem pewien, czy to dobry po-
- Żartujesz sobie? - zapytała unosząc jedną brew do góry. - To genialny pomysł! Jeśli tym razem nie spierdolisz, uda się, zobaczysz!
- Okej - powiedział, patrząc przed siebie. - No to chodźmy do tej uśmiechniętej kupy kości.
Zaśmiałam się i wstałam z ziemi.
- Pierdol się, Chara - usłyszałam wkurzoną Frisk.
- Spoko - odpowiedziałam w myślach, zmierzając w stronę drzwi.
Otworzyłam je i przeszłam na drugą stronę, po czym zakmnęłam za sobą. Flowey schował się pod mój sweter, gdyż Ruiny to nie był teren dla niego i definitywnie było mu zimno.
- SANS! - wydarłam się, chcąc przywołać szkieleta.
Nagle owy osobnik pojawił się przede mną.
- Jak się bawisz na ścieżce Pacyfisty? - zapytał z kpiącym uśmieszkiem.
- Dziękuję ci - powiedziałam z miłym uśmiechem.
Chłopak zmarszczył nieistniejące brwi i spojrzał na mnie podejrzliwie.
- Ty to...
- Chara. Musimy porozmawiać - spoważniałam.
- Nie, nie oddam ci resetu, chcę szczę-
- A bierz sobie ten reset! - podniosłam głos zirytowana. - Nie o to mi chodzi! To ważne i musimy porozmawiać jak najszybciej.
Lekko się rozluźnił, przynajmniej tak to wyglądało.
- Gdzie F-
- NIE. - wykrzyknęłam przerażona. - Nie wymawiaj jej imienia, to ją przywoła!
- SANS, POWIEDZ MOJE IMIĘ - wrzasnęła mi w mózgu. - BŁAGAM!
- Właśnie tego ch-
- Nie chcesz! - przerwałam mu. - Musimy pogadać!
- NIE MÓW MU NIC, SZMATO - krzyczała.
- Dobrze - usiadł na ziemi. - Mów co chcesz, a potem daj jej kontrolę.
Usiadłam obok niego.
- Wiedziałam, że własnie to jest twoim celem - uśmiechnęłam się. - Dobrze, ONA oszczędzała was nie dlatego, że ma dobre serce. Wykorzystywała was, żeby znaleźć sobie dom, jedzenie i tak dalej.
- ZAMKNIJ RYJ - darła się w niebogłosy.
- Sama mi to powiedziała! - krzyknęłam, widząc, że Sans już chce mi przerwać.
- SANS, NIE SŁUCHAJ JEJ!
- Masz z nią kontakt? - zapytał unosząc swoje nieistniejące brwi do góry.
- Tak, siedzi w moim mózgu i drze się, żebym się zamknęła.
- Złap mnie za ręce - rozkazał.
- ...co? - zapytałam zdezorientowana.
- Zrób co mówię - powiedział, a ja niepewnie wsunęłam moje dłonie w jego.
Potem ogarnęła mnie ciemność.
CZYTASZ
Przejmuję kontrolę [Undertale]
Fanfiction[ZAWIESZONE] Chara odniosła zwycięstwo w wojnie o kontrolę z Frisk, jednak przegrana się nie poddaje. Dalej toczy bój. A co, jeśli osoba trzecia spróbuje wtrącić się i pomóc jej wygrać?