Rozdział 3

442 24 5
                                    

     Podbiegłam by zobaczyć o co chodzi. Wróciła jakaś dziewczyna. Miała czarne, krótkie włosy, niesamowicie niebieskie oczy (jaskrawoniebieskie) i piegi rozsypane po twarzy. W prawej ręce trzymała tarcze, a w lewej włócznie. Wszyscy naokoło krzyczeli. Poszłam do domku, ponieważ nie mogłam ich wszystkich słuchać. Strasznie mnie od tego rozbolała głowa. Szłam szybkim tempem, by być jak najdalej od tych wrzasków. Zaczęłam biec. Coraz szybciej i szybciej. Zauważyłam drzwi od mojego domku. Już miałam wejść, lecz potknęłam się o próg. Kurczę ja nie wiem co ja mam z tym wywalaniem i potykaniem. Już miałam upaść. Tylko jeszcze kilka centymetrów i bym leżała, ale... Nico mnie złapał.

- No Hej! - przywitał się chłopak i uśmiechnął. - Jak tak dalej pójdzie to będę musiał cię pilnować. Ciekawe co będę z tego miał? -

- Haha nie tym razem. O co tam chodzi? Czemu tak wiwatują? - zapytałam zaciekawiona.

- Thalia przyszła. To jest córka Zeusa. Już dawno cały obóz jej nie widział, więc wszyscy się chcieli przywitać, -

- Oni zawsze tak wszystkich witają? -

-Nieeee. Po prostu Thalie wszyscy lubią i jest dosyć popularna. Kiedyś też była drzewem który ochraniał ten obóz. Magiczne runo pomogło drzewu za bardzo i ona znowu zmieniła formę na ludzką. Teraz drzewo nadal ochrania nasz obóz, a Thalia jest jedną z łowczyń Artemidy, -

- Aaaaa okej! -

- Dobra teraz muszę już iść! Zobaczymy się potem, - pożegnał mnie i poszedł.

Ogólnie nie miałam nic do roboty, więc zdecydowałam, że potrenuje. Percy mówił mi, że sztukę walki mam ukrytą głęboko w sobie, lecz muszę się skupić, żeby ją wykorzystać. Mówił też, że mam myśleć o czymś co jest dla mnie ważne. Wzięłam miecz i poszłam do lasu. Zdecydowałam, że to będzie najlepsze miejsce na trening. Zaczęłam uderzać i próbować nowych ciosów. Niespodziewanie usłyszałam jakiś głos za mną. Obróciłam się i wyciągnęłam miecz przed siebie.

-  Nieźle walczysz! - powiedziała czarnowłosa dziewczyna i odsunęła się od miecza, który był kilka milimetrów od jej twarzy.

- My się chyba jeszcze nie znamy. Jestem Amelia, - odpowiedziałam. Schowałam miecz i podałam jej rękę.

- Thalia. Miło cię poznać! -

- Córka Zeusa? -

- Tak! A ty... -

- Córka Posejdona, -

- Wiesz przyjdź do mnie o dwudziestej to pogadamy. Oki? -

- Spoko! -

     Nieoczekiwanie ktoś dotknął mojego ramienia. Czemu wszyscy muszą mnie straszyć?Odwróciłam się. Ukazała mi się starsza kobieta. Wyglądała sucho. Dosłownie! Jej kobiece ciało było wysuszone. Była pokryta bandażami. Jako mumia miała na sobie wielokolorową sukienkę na ramiączkach, mnóstwo sznurów paciorków i opaskę na długich czarnych włosach. Jej oczy wyglądały jak białe, szkliste kamyki wetknięte w wąziutkie szparki. Zaczęła mówić. Jej głos był niezbyt wyraźny, lecz zrozumiałam wszystko. Brzmiało to jakoś tak:

Kiedy słońce wzejdzie z ranna,
Wtem upadniesz na kolana.
Ktoś z tej grupy prędko zginie,
Tylko miłość to przebije.

Udajecie się na wschód,
Tam gdzie panuje wielki głód.
Potomstwo Wielkiej Trójki,
Może uratować,
Lub zrujnować
Przyszłość ziemi na zawsze.

Olimpijscy Herosi: Nowe dziecko PosejdonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz