- Ej mamy towarzystwo! - krzyknął Oscar przerywając moje rozmyślanie.
Spojrzałam na trzy skrzydlate postacie. Czytałam kiedyś o nich. To trzy groźne siostry o przerażającym wyglądzie. Każdy przygotował swój sprzęt do walki. Wyjęłam swój miecz. Każdy był gotowy by udrzeć tym popapranym, nierozwiniętymi siostrą nosa (jeśli go mają) i wysłać w otchłań.
- Witajcie pół-bogowie! Znowu się widzimy! - powiedziały wszystkie razem. Czy one mają jakieś micro słuchawki w uszach, że są tak zgrane?!?
- Nie mało wam po ostatnich walkach? - odszczeknął Percy. Widać, był bardzo wkurzony.
- Oj Percy, Percy! Ty się nigdy nie nauczysz! NAM NIGDY NIE JEST MAŁO!!! - po tych słowach zaczęły atakować.
Zrobiłam unik. Przejście w tył i zadałam cios. Ej chodzenie na gimnastykę ma jakieś swoje plusy! Zaczęłam uderzać nożem i w pewnym momencie Gorgona zmieniła się w proszek. Spojrzałam na resztę, czy komuś pomóc. Lecz wszyscy już wykończyli pozostałe istoty. Rozejrzałam się dookoła, sprawdzając czy jeszcze są tu jacyś nie proszeni goście.
Gdy przeskanowałam wzrokiem cały teren, zauważyłam za drzewami piękny wodospad. Poczułam wiatr we włosach i chłodną bryzę dochodzącą z nie opodal. Zaczęłam podchodzić do wodospadu. Żadnych istot które chciały nam w czymś przeszkodzić nie było. Podeszłam do wody i zauważyłam za wodospadem nasze miejsce docelowe. Jaskinia.
- Ej wszyscy! Chodzicie zobaczyć! - krzyknęłam do grupki stojącej dziesięć metrów ode mnie.
Skupiłam się. Powoli zamknęłam oczy koncentrując się nad wodą. Po chwili woda się rozłączyła robiąc wejście dla nas do jaskini.
- Szybko, właźcie tam! Zbyt długo tego nie utrzymam! - krzyknęłam powoli tracąc siły.
Wszyscy posłusznie weszli do jaskini. Na końcu weszłam ja zamykając za sobą wodne wejście.
- Wiec gdzie to jest? - zapytał już bardzo z niecierpliwiony Oscar.
- Jak pamietam to było jakieś zdanie do wypowiedzenia, by się portal otworzył, - powiedziałam, lecz z tego co pamietam to nigdy nie zapamiętałam jak brzmiało to zdanie.
- Patrzcie! - krzyknął Percy wskazując na ścianę.
- Ótan léte aftés tis léxeis, oi pýles tha anoíxoun. (Gdy wypowiesz tu te słowa wtem otworzą się twe wrota.) - wypowiedziałam słowa po Grecku.
Nagle coś zabłysnęło i pojawiły się drewniane drzwi. Przed nimi był stojak z tabletem. Podeszłam bliżej. Na tablecie było napisane by wybrać miejscowość. Wpisałam ‚Denver' i kliknęłam by potwierdzić swój wybór. Po chwili drzwi się otworzyły, a światło które się ukazało, oślepiło mnie trochę. Po chwili jednak się przyzwyczaiłam.
- Ej wszyscy! Chodźcie! Wszyscy musimy złapać się za ręce, bo z portalem nigdy nic nie wiadomo! Jak dobrze pamietam może wysłać ludzi w różne miejsca! - wszyscy posłusznie chwycili się nawzajem za ręce i powoli weszliśmy do portalu.
Jasne światło, raziło niezmiernie, lecz po chwili zniknęło. Staliśmy po drugiej stronie. Jednak to nie było Denver. Byliśmy w Las Vegas.
- Amelia? Coś ty tam wpisała?!?- zapytał Oscar trochę pół przytomny.- Denver, - odpowiedziałam, lecz sama nie do końca wiedziałam czemu byliśmy w Las Vegas.
- Ludzie! To dla nas lepiej! Jesteśmy 60 mil od pustyni! Teraz musimy złapać jakiś autobus i będziemy na miejscu! - krzyknęła Anabeth.
Rozejrzałam się dookoła i wypatrzyłam stacje autobusową. Teraz trzeba było się tylko modlić by był jakiś autobus do Mojave.
- Patrzcie! Tak jest przystanek! - szybko krzyknęłam i już po chwili wszyscy zgromadziliśmy się pod tablicą odjazdów.
Na nasze szczęście był jeden autobus jadący w ten kierunek. Za 3 minuty miał przyjechać. Wszyscy z niecierpliwością czekali. Ciągle myślałam o Nico. Wiem, że go źle potraktowałam, lecz boje się, że coś mu się stanie. Nie zniosłam bym tego, gdyby przez ze mnie, musiał by być skazany na śmierć. Dobra przestań dziewczyno wyobrażać sobie za dużo! Ugh. Co jest ze mną nie tak? Dobra stop! Nie myśl o nim, ani o jego pięknych włosach i oczach... STOP!!! Nie możesz rozumiesz?!?! NIE!
- Ami? Ameliaaaaaaa! - krzyknął Percy, a ja dopiero teraz zorietnowałam się że autobus którym mieliśmy jechać stoi przed moim nosem. - Będziesz tak stać i romyślać? -
Zaśmiałem się pod nosem. Gdyby tylko wiedział o czym myśle. Szybko weszłam do pojazdu i zajęłam miejsce przy oknie. Percy usiadł koło Anabeth ( to było do przewidzenia ), a Oscar usiadł koło Thali. Natomiast ja i Nico siedzieliśmy oddzielnie.
W połowie drogi prawie wszyscy zasnęli oprócz mnie i Nica. Patrzyłam jak krajobrazy za oknem się zmieniają. W pewnej chwili, gdy wyczułam, że Nico wstał z siedzenia, zamknęłam powieki, udając, że śpię. Syn Hadesa usiadł koło mnie.
- Nie wiem co ci zrobiłem, jednak wiedz, że cię kocham. Bardzo. Nie wiedziałem jak ci to powiedzieć, lecz ujmę to tak. Pociągasz mnie. Jesteś piękna i mądra. Szkoda, że mogę ci to tylko powiedzieć jak śpisz, - szepnął mi do ucha i po chwili walnął w krzesło koło mnie. - Jestem tchórzem!-
Następnie poszedł na swoje miejsce. Kocham cię! Te słowa odbijały się echem w mojej głowie. Gdybyś ty wiedział... Chciałam do niego teraz podejść i powiedzieć że ja go też kocham. Jednak nie mogę tego zrobić! To wszystko dla jego dobra! To mnie niszczy! Muszę chwile odpocząć. Po tej myśli automatycznie zasnęłam.
- Dzisiaj popołudniu zacznie się walka! - krzyknął Tyfon. - Nie chce żadnej armii! Potrzebuje tylko Lexi, Argone, tego jednego satyra i Rickiego. Oni staną przy mnie i będą walczyć! Oni jedyni są w stanie mi pomóc!
- Tak panie! Idę ich zawiadomić! - odpowiedział jakiś stwór i pobiegł do wyjścia.
Następnie obraz mi się rozmazał. Obudziłam się, wiedząc, że to będzie trudna bitwa. Jednak musimy pokonać Tyfona! Nie mamy innego wyjścia...
_______________________________________________________________
Zanim mnie zamordujecie, chciałam powiedzieć, że przepraszam, że nie było rozdziałów. Musiałam sobie zrobić przerwę. Jednak jestem i oto niwy rozdział. Ta opowieść o Nico i Amelii jest jedną z wielu które stworzyłam. Jeszcze tak z dwa/ trzy rozdziały i to będzie koniec jednak nie martwcie się! Będzie kontynuacja. Nie mogę zdradzić nic więcej.
A teraz tak:
Gwiazdkujcie
Komentujcie
I widzimy się w następnym rozdziale! ;)
CZYTASZ
Olimpijscy Herosi: Nowe dziecko Posejdona
FantastikNowe dziecko Posejdona oznacza nowe kłopoty... Satyr Grover i syn Hadesa Nico ratuje Amelię przed Gorgonami i prowadza ją do obozu gdzie dziewczyna znajduje przyjaciół i uczy się sztuk walki. Czy Percy zaakceptuje młodszą siostrę i czy coś zaiskrzy...