Rozdział 4

334 25 0
                                    

     Szliśmy dosyć długo. Annabeth wpada na pomysł, że pojedziemy taksówką, lecz Percy zaprzeczył temu pomysłowi. Dotarliśmy do Filadelfii. Byliśmy bardzo głodni więc postanowiliśmy coś zjeść. Znaleźliśmy dosyć tanią knajpkę. Usiedliśmy przy jednym stole i wyciągnęliśmy kanapki z plecaków. Zjadłam kanapkę, lecz nie mogłam patrzeć na Oscara który siedział na przeciwko mnie. Zawsze miał bardzo dużo do powiedzenia, lecz tym razem milczał. Po zjedzeniu szliśmy dalej. Jakiś pan widział jak dzielnie podróżujemy. Zlitował się nad nami i podwiózł nas do Waszyngtonu. Powoli się ściemniało. Byliśmy wyczerpani.

- Hej! Wszyscy! Byłem w Waszyngtonie tydzień temu i znalazłem Hotel dla herosów niedaleko. Chodźcie zaprowadzę was tam i zostaniemy tam na noc, - oznajmił Percy.

     Chłopak zaprowadził nas do Hotelu. Był duży. Weszliśmy do środka. W recepcji stał cyklop. Percy położył dwie drachmy na ladę.

- Ach ci Herosi! Nic lepszego nie macie do roboty? - kontynuował recepcjonista. - Zostały nam tylko pokoje dwu osobowe, -

- Niech ci będzie! - odpowiedział Percy.

     Percy położył trzecią drachmę. Dostaliśmy kluczyki. Zdecydowaliśmy, że Percy będzie w pokoju z Annabeth, Thalia z Oscarem, a Nico ze mną. Weszliśmy wszyscy do windy i wjechaliśmy na ostatnie piętro dostępne tylko dla herosów. Pokoje mieliśmy praktycznie koło siebie. Pomieszczenia były tak samo wyposażone. W każdym pokoju znajdowało się jedno duże łóżko dwu osobowe, mapa całego U. S. A. oraz szafa na rzeczy. Każdy pokój miał łazienkę z prysznicem, ubikacją i umywalką. Współczułam Thali, że była w pokoju z tym świrem. Zamierzałam do niej pójść, ponieważ chciałam pożyczyć szczotkę której oczywiście nie zabrałam, no nie moja wina, że zapomniałam. Sorki no moja, ale zazwyczaj o czymś zapominam. Przeszłam przez hol i weszłam do ich pokoju. Thali akurat nie było, więc zastałam Oscara. Nikt z nas się nie odezwał. Weszłam do środka. Przeszukałam torbę Thali i znalazłam szczotkę.

- Powiedz Thali, że biorę jej szczotkę, - powiedziałam do chłopaka. Po czym skierowałam się do drzwi.

- Amelia! - krzyknął do mnie. Zatrzymałam się i odwróciłam. - Ja przepraszam cie! Nie powinnienem tego zrobić. Tylko po prostu jak to powiedzieć... Hmmm... -

- Niewiem, nie lubisz mnie, nie podobam ci się czy co? -

- Od pierwszego dnia gdy mnie pokonałaś, poczułem coś do ciebie. Spojrzałem na świat z innej perspektywy. Zakochałem się w tobie! - powiedział i w tym momencie mnie zatkało.

- Oscar ja... ja... Nie! - krzyknęłam i pobiegłam do pokoju z płaczem.

- Amelii! - krzyknął Oscar. - Ja przepraszam! -

     Szybko weszłam i zamknęłam drzwi. Wyszłam na balkon. Łzy leciały mi po policzkach. Nico szybko zeskoczył z łóżka i wyszedł do mnie.

- Amelii! Co się stało? Czemu płaczesz? - spytał

- Oscar! - odpowiedziałam z płaczem.

- Co on ci zrobił? -

- Pamiętasz jak szłam do jego pokoju, by go obudzić? -

- No... -

- Gdy go przebudziłam jego twarz była kilka centymetrów od mojej i mnie pocałował! Ja go odepchnęłam. Nie chciał, żeby to siezdarzyło! -

Olimpijscy Herosi: Nowe dziecko PosejdonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz