Obudziłam się na dosyć miękkim łóżku. Niewiedziała gdzie dokładnie się znajduje. Usiadłam i przetarłam oczy. Widziałam wokół siebie kilka rannych osób. Nagle usłyszałam znajomy głos. Był to satyr Grover. Pomachał i podszedł do mnie.
- AMELIA!!! Nareszcie się obudziłaś. Czekaliśmy na ciebie! Minęły dwa dni odkąd zemdlałaś! - powiedział wesoły kozioł.
- DWA DNI???!!! - krzyknęłam tak głośno, że wszyscy się na mnie gapili.
- Tak dwa dni. A teraz choć, przedstawię cię paru ludzi. Ok? - zapytał Grover. Kiwnęłam głową i poszliśmy.
Razem z Groverem poszliśmy do jakiegoś domku. Był on bardzo ładny. Cały niebieski i w stylu Morskim. Zawsze lubiłam klimaty morskie i wodne. Weszliśmy do domu bez pukania. Zauważyłam, że leży tam chłopak. Miał brązowe włosy i niebieskie oczy.
- Cześć Percy! Jak tam? - zapytał satyr leżącego bruneta.
- Spoko! A kto to? - wskazał na mnie palcem.
- Jestem Amelia. I tak w ogóle, powiecie mi co ja tu robię? - odpowiedziałam zakłopotana tym wszystkim.
- Aaah. Grover nic jej nie powiedziałeś. Jesteśmy w obozie pół-bogów. To oznacza, że ty też jesteś pół-bogiem, ponieważ jak byś nim nie była byś tu nie weszła. Kto się tobą opiekował odpoczął twojego życia? - wytłumaczył Percy.
- No mama. A ojca nie widziałam nigdy, - posmutniałam na samą myśl o tym.
- Ej No nie smuć się! Czyli twoim ojcem na przykład może być Zeus, Posejdon, Hades, Dionizos lub Apollo chociaż jest ich więcej, - odpowiedział niebieskooki i kontynuował. - No, ale żeby się dowiedzieć, musimy iść najpierw znaleźć ci broń a póżniej sama się dowiesz. -
Po tych słowach, w drzwiach znalazł się Nico. Powiedział, że chętnie wybierze ją ze mną. Poszliśmy do zbrojowni. Było to średniej wielkości pomieszczenie. Dookoła było widać miecze, tarcze i łuki. Niewiedziała co dokładnie wybrać.
- No to co chcesz? Może łuk? - zapytał chłopak przekładając różne rzeczny na kupkę.
- Nie dzięki. Nie umiem zbytnio strzelać do celu. Wole miecz, - spojrzałam na stertę mieczy w skrzyni.
- Dobra. Ten nie. Ten też nie, - mówił dalej odkładając wszystko pokolej. - Okej, mam dwa któryś powinien być dobry! -
Spojrzałam na pierwszy i nie do końca mi się podobał. Czułam, że to nie ten. Wzięłam go do ręki. Był on za ciężki. Nico podał mi drugi, ale też nie był dobry. Niespodziewanie jakiś miecz zabłysnął. Odkopałam do ze sterty. Był on lekki. Podobał mi się. Podbiegłam do Nico, lecz zahaczyłam nogą o tarcze. Spadłam na niego. Moja twarz dzieliłam milimetry od jego. Patrzyłam w jego brązowe oczy. Były śliczne.
- Eeeeeeeeee... Sorki, - opamiętałam się i wstałam. Podałam mu rękę. Nico wstał i poszliśmy razem.
Opowiedział trochę o tym co teraz się wydarz. Miało być tak. Będziemy w grupach. W lesie mamy przechwycić flagę przeciwników. Ten kto pierwszy ją przechwyci wygrywa. Weszliśmy na pole gdzie mieli nas podzielić. Było dwóch kapitanów. Pierwszym kapitanem był syn Aresa, Oscar. Drugim kapitanem została córka Ateny, Annabeth.
Po pięciu minutach każdy był w swojej grupie. Byłam w grupie niebieskich razem z Percym, Nico, Annabeth, kilkoma córkami Apolla i synami Hermesa. Mieliśmy dziesięć minut na przygotowania i strategie. Annabeth zarządziła, że Percy, Nico i ja pójdziemy po flagę a reszta będzie nas osłaniać. Zostało nam pięć minut. Wzięłam swój miecz. Nie wiedziałam jak się walczy, ale no cóż miałam nadzieje że przeżyje. Dowiedziałam się od jakieś osoby, że miecz ten jest zdobiony z niebiańskiego spiżu. Coś, ktoś powiedział, że trudno go znaleźć i że tylko kilka osób go ma w obozie. Została minuta każdy stanął na swojej pozycji. Zaczęło się odliczanie.
CZYTASZ
Olimpijscy Herosi: Nowe dziecko Posejdona
FantasyNowe dziecko Posejdona oznacza nowe kłopoty... Satyr Grover i syn Hadesa Nico ratuje Amelię przed Gorgonami i prowadza ją do obozu gdzie dziewczyna znajduje przyjaciół i uczy się sztuk walki. Czy Percy zaakceptuje młodszą siostrę i czy coś zaiskrzy...