◇Sześć◇

975 158 42
                                    

Zarówno Karma jak i Nagisa wypatrywali Nakamury na szkolnych korytarzach przez następny tydzień. Dziewczyna nie pojawiła się jednak ani na lekcjach, ani w budynku, a żaden z nich nie miał odwagi by do niej zajrzeć. Nawet, jeżeli jeden był duchem.

— Daj już spokój — Fuwa skarciła go spojrzeniem i rozpakowała kanapkę. Od jakiegoś czasu spędzali przerwy śniadaniowe razem, na dachu szkoły. Mieli tu trochę prywatności, w końcu rzadko kto zapuszczał się dalej niż na trzecie ,,nawiedzone piętro". Sufit zawalił się kiedyś w jednej z klas i od tamtego incydentu, piętro zostało wyłączone z działania szkoły. — Nie możesz się do niej po prostu teleportować, czy coś?

Karma prychnął, z zazdrością patrząc na jej śniadanie. Następnie podłożył ręce pod głowę i położył się na kafelkach. Przyjemne zimno uszczypało go w ramiona, na co lekko się uśmiechnął. Ciekawym było, że raz czuł zmianę temperatury, a raz nie. Z początku myślał, że już nigdy niczego nie poczuje, a tu taka niespodzianka.

— Nie będę się wypraszał.

— Stary, jesteś duchem. Mógłbyś nawet podglądać ją jak się kąpie, a ona nawet by cię nie zau... — nagle zdała sobie sprawę z własnych słów i zmierzyła Karmę chłodnym spojrzeniem. — Mam nadzieję, że nie wywijasz takich numerów, bo jeżeli tak, to odsyłam cię tu i teraz.

Karma jednak niespecjalnie przejął się jej groźbą.

— Mamy jeszcze inny problem— mruknął. Dziewczyna dokończyła kanapkę i wytarła ręce o spodnie.

— Jaki?

— Kayano Kaede.

Następnie opowiedział jej wszystko, czego się dowiedział. Mówił płynnie i spokojnie, cały czas patrząc w niebo. Dlatego nie widział jej zszokowanej miny, która pojawiła się na ułamek sekundy.

Gdy skończył, cmoknęła z niezadowoleniem.

—Nie mam na to wpływu, Karma—powiedziała spokojnie.—Nawet jeżeli chcesz ją o coś posądzić, to nie ma sensu. Nic nie zrobiła, a dowodów brak. Nie udowodnisz, że nastolatka zamierzała włamać ci się do mieszkania. Moglibyśmy znaleźć coś na jej matkę, ale to i tak nie odsunie jej od Nagisy, myślę, że wręcz przeciwnie. Gdy jej matka wyląduje w więzieniu, będzie jeszcze bardziej zdesperowana.

—Mam czekać, aż go zabije?— spytał z niedowierzaniem.

—Nie ja jestem od wymierzania sprawiedliwości wśród ludzi.

Karma spojrzał na nią z wyrzutem, jednak jego wzrok od razu złagodniał, widząc jej nieszczęśliwe spojrzenie. Chciała coś zrobić, jednak nie mogła... I wtedy uświadomił sobie komizm całej sytuacji. Byli tylko we dwójkę - ona, nastolatka i on, duch. Jak niby mieli kogokolwiek uratować?

Widząc jego minę, Fuwa skrzywiła się nieznacznie, domyślając się o czym mógł myśleć. Nie wiedząc co zrobić, klepnęła go pocieszająco po ramieniu, a wtedy on posłał jej pełen wdzięczności uśmiech. Otworzyła oczy w przypływie szoku, uświadamiając sobie, że to najpiękniejszy uśmiech jaki w życiu widziała. W jednym momencie uderzyło ją tyle faktów na raz o Karmie, że przez chwilę zabrakło jej słów. Ponieważ Karma był przystojny.
Jakkolwiek by to oczywiste nie było. Miał jasną cerę, mocno zarysowaną linię szczęki oraz prosty, lekko zadarty nos. Miodowe oczy patrzyły na nią pytająco i dopiero gdy uświadomiła sobie ten fakt, odwróciła wzrok.

Nie mogła myśleć w tej kategorii o duchu. Gdyby jej ciotki mogły usłyszeć jej myśli, wywaliłyby ją z domu.

— W porządku, Fuwa? — Karma w dalszym ciągu przyglądał jej się z zaniepokojeniem. Zaśmiała się nerwowo i machnęła lekceważąco ręką.

✔ In The Name Of Love || KarmagisaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz