- Nie jestem do tego przekonana - mruknęła Fuwa, odgarniając zbłąkany kosmyk włosów z twarzy. - Nie wydaje ci się to trochę... No nie wiem, dziwne? W końcu, przecież nie planowałeś własnej śmierci. Dlaczego więc miałbyś być...
- Rodzice zostawili mi w spadku potężny majątek - przerwał jej Karma, siadając na parapecie w pokoju dziewczyny. Pogoda za oknem była nieprzyjemnie ponura. Zanosiło się na deszcz. - To normalne, że ludzie, którzy o tym wiedzieli, chcieli mnie zabić. Nie masz pojęcia ile ataków na swoje życie można przeżyć w przeciągu jednego tygodnia - zaśmiał się ponuro.
Kiwnęła głową, nie wdając się w szczegóły. Po raz kolejny utkwiła wzrok w kartce na biurku i skrzywiła się z niezadowoleniem. Już wystarczającym skandalem było zaproszenie ducha do siebie. Gdyby jakimś cudem jej ciotki, emerytowane kapłanki, go wyczuły, musiałaby myć zapewne cały kurort na kolanach. A teraz miała jeszcze... Ugh. Niewykonalne.
- Dlaczego ja się na to zgodziłam? - jęknęła dziewczyna z rozpaczą. - Wiesz jakie będę miała kłopoty, jak ktoś się dowie?
- Nikt się nie dowie, musimy się tylko streścić.
Westchnęła i wyprostowała się na krześle. Wzięła kilka głębokich wdechów. Drzwi i okna były zamknięte, a ona już ćwiczyła to w myślach parę razy. Co mogło pójść nie tak? Wszystko, przemknęło jej przez myśl. Potrząsnęła głową.
- Ja, Strażniczka piątego pokolenia, na własne żądanie zdejmuję pieczęć ochronną.
Powtórzyła to zdanie jeszcze cztery razy, rysując w powietrzu kwadrat i zatrzymując się na każdym jego rogu. Po chwili powietrze zadrżało, a Karma doznał dziwnego uczucia. Spojrzał na Fuwę wiedząc, że wystarczy jej dotknąć, by ją opętać.
Potencjalne ciało do zaczęcia nowego życia.
Szybko jednak odgonił tą myśl, zdziwiony jej intensywnością. To przecież kłóciło się z jego planami. Fuwa szybko wyłapała jego dezorentację.
- Jesteś mściwym duchem, to zupełnie normalne, że chcesz mnie opętać - westchnęła, zakładając nogę na nogę. - Waszym głównym celem jest przejmowanie ciał ludzkich i mszczenie się za wyrządzone wam krzywdy. Stąd tak dużo morderstw bez powiązań mordercy z ofiarą. Albo zbrodni ,,w afekcie".
Zamilkł, po raz pierwszy lekko się denerwując.
- Fuwa, ja...
- Wiem - powiedziała spokojnie, uśmiechając się do niego. Wyciągnęła dłoń w jego stronę. - Zaufałam ci. Więc postaraj się tego nie zniszczyć.
Karma kiwnął głową i chwycił ją za rękę. W następnej chwili już patrzył jej oczami na kartkę przed sobą. Czuł się naprawdę dziwnie. Jakby nigdy nie umarł, ale nie był też sobą.
Masz godzinę, zanim moja rodzinka się zorientuje, że ściągnęłam pieczęć. Jeżeli się nie wyrobisz, zginiesz.
- Dzięki za budujący nastrój - mruknął pod nosem, krzywiąc się, gdy zamiast swojego głosu usłyszał głos Fuwy. Następnie chwycił długopis i zabrał się za pisanie.
**
- Nagisa, zaczekaj!
Niebieskowłosy chłopak odwrócił się do niej, lekko zdziwiony. Fuwa przystanęła przed nim, ciężko dysząc. Oparła się o kolana i wzięła kilka głębszych oddechów. To cud, że po tak wyczerpującym zadaniu, jakim było użyczenie ciała, jeszcze była w stanie biegać. Na szczęście zdążyła, nim Nagisa wsiadł do autobusu. Lekcje już się skończyły, a ona na nich nie była, więc nie dziwiła się, że był zaskoczony.
CZYTASZ
✔ In The Name Of Love || Karmagisa
Fanfic,,Duchy nie istnieją." W to święcie wierzy Karma, nawet po śmierci swojego chłopaka. Kiedy więc widzi przed sobą zakapturzoną, czarną postać, nie bierze jej za coś więcej niż pijacki majak. ,,Nie da się zmienić przeszłości." Kiedy jednak pojawia si...