Dwadzieścia cztery

64 3 1
                                    

Była cała roztrzęsiona. Poprzedniej nocy w ogóle nie zmrużyła oka, myśląc tylko o tym, że to właśnie dzisiaj go zobaczy po raz pierwszy. Miała mętlik w głowie, sama już nie była pewna, czy to dobry pomysł i czy to jest właśnie to, czego chce.

Owszem, bardzo jej na nim zależało, ale bała się, że to tylko bardziej skomplikuje ich relacje. Jakby już nie były dziwaczne. Musiała przyznać sama przed sobą chociażby, że Luke był wyjątkowym facetem, właściwie jej ideałem. Ale nie mogła o nim myśleć w ten sposób, byli najlepszymi przyjaciółmi, poza tym ona była wystarczająco zepsuta.

Luke nie potrzebował kogoś takiego w swoim życiu- kogoś zniszczonego, beznadziejnego, byłej dziwki, która obecnie ledwo wiązała koniec z końcem i nie miała nikogo poza nim. Luke zasługiwał na najlepszą osobę na świecie- na kobietę piękną, seksowną, inteligentną, pewną siebie, zabawną, towarzyską... z którą mógłby pójść wszędzie, zabrać na wakacje. Nie musieliby martwić się o nic, myśleć o złej przeszłości. Może miałaby dobrą pracę, wiodłaby spokojne życie, w którym mogłaby sobie pozwolić na odrobinę szaleństwa, namiętności, czułości.

Ona nie mogła.

I nie wiedziała, czy kiedykolwiek będzie mogła.

Ani czy kiedykolwiek będzie gotowa na jakiś związek.

Westchnęła głośno, spoglądając kątem oka na zegar wiszący na ścianie. Za piętnaście ósma. Za chwilę miała skończyć swoją zmianę i ruszyć na spotkanie z jedyną osobą, którą miała w swoim nędznym życiu. Chciałaby zatrzymać czas, jakoś przytrzymać wskazówki w miejscu, żeby nie nadeszła ta cholerna ósma. Ale czas jak na złość pędził nieubłaganie. W końcu wybiła chwila, której najbardziej się obawiała. Odeszła od lady chwiejnym krokiem i z mocno bijącym sercem wzięła swoje rzeczy, przebrała się i wyszła.

Po chwili usłyszała dźwięk swojego telefonu.

- Jesteś gotowa, kochanie?

- Nie wiem, czy kiedykolwiek będę.

- Nie przesadzaj. - westchnął głośno. - Czekam na ciebie na miejscu. Nie masz czego się obawiać.

Zanim zdążyła cokolwiek odpowiedzieć, usłyszała sygnał oznaczający koniec połączenia. Wzięła kilka głębokich oddechów, starając się opanować usilną chęć schowania się w jakimś miejscu, w którym nikt nigdy by jej nie znalazł. Powtarzała sobie w duchu, że to tylko Luke, jej Lukey, ale nie było sensu w oszukiwaniu samej siebie- to był aż Luke.

Nie mogła go stracić.

---

Stał tam. Zobaczyła go już z daleka. Opierał się o wysoki murek, głowę miał spuszczoną, ukrytą w kapturze czarnej bluzy. Był wysoki, szczupły, idealny. Nigdy wcześniej go nie widziała, ale od razu jakimś cudem wiedziała, że to on.

Jeszcze kilka sekund.

Parę kroków.

Raz, dwa, trzy...

W tym samym momencie chłopak uniósł głowę i spojrzał wprost na nią. Jego oczy dziwnie rozbłysły, a usta wykrzywiły w niepewnym uśmiechu.

- Kochanie.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 23, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Calls after midnight || lhOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz