1. Początek

151 2 1
                                    


Siedziałam znudzona na murku, przeglądając social media. Przerwa dobiegała końca, ale nie wydawało się żeby ruszyło to moich współpracowników. Siedzieli tak samo znudzeni jak ja ze swoimi smartfonami w ręce i powoli siorbali kawę w plastikowych kubkach z automatu. Słońce chyliło się już ku zachodowi, dzięki czemu hale fabryki oświetlone były czerwoną, niemalże romantyczną poświatą. Przywodziło mi to na myśl stare, dobre czasy, kiedy to wakacje kojarzyły się jedynie z leniuchowaniem na basenie i bieganiem grupą po mieście aż w końcu przychodził sierpień i każdy z nas tak naprawdę tęsknił w duchu za szkołą, ale nie chciał otwarcie się do tego przyznać. Niestety, czasy te minęły, nadeszła cholerna dorosłość i teraz o dwumiesięcznych wakacjach mogłam sobie jedynie pomarzyć.

Ziewnęłam głośno, potrząsnęłam lekko głową aby się rozbudzić i spojrzałam na odległe kominy innej hali. Pracowałam w jednej z największych fabryk samochodowych w Europie; było to coś, czym na pewno mogłam pochwalić się przed znajomymi, do tego moja praca umożliwiała mi „zwiedzenie" całej fabryki, dzięki czemu mogłam mieć wgląd w praktycznie każdy etap produkcji samochodu. Było to fascynujące, tym bardziej, że pracowałam tu od zaledwie czterech miesięcy. Jednak cały czas czegoś mi brakowało; po pracy doskwierała mi samotność, współlokatorzy byli wredni, a życie w obcym państwie z dala od domu nie jest takie fajne, jak wydawało się kiedy przed rokiem tu przyjechałam. Zresztą wtedy nie byłam „sama" - przyjechałam wraz z narzeczonym, ale przestało się między nami układać, zerwaliśmy zaręczyny a ja byłam zmuszona szukać nowego lokum. Mimo tego, że mogłam wrócić do Polski, to stwierdziłam, że nie poddam się tak łatwo i zostanę na obczyźnie. Z jednej strony żałowałam tej decyzji, z drugiej byłam zadowolona z nowych możliwości.

Z rozmyślań wyrwała mnie gwałtowna wibracja telefonu, aż podskoczyłam z wrażenia. Na ekranie pojawił się komunikat, że na jednej z aplikacji do czatowania napisał do mnie TBY89. Kliknęłam zaintrygowana. Treść wiadomości brzmiała po prostu: „Hey". Nie wiedziałam co zrobić z tym fantem. Wielu już do mnie pisało i wielu okazało się zwykłymi dupkami liczącymi na zwykły numerek. Jednak w tym agencie było coś, co przyciągało mnie jak magnes. Na zdjęciu profilowym miał nałożoną maskę Iron Man'a i to chyba spowodowało, że tym razem stwierdziłam, że odpiszę.

Witam Iron Man'a" - brzmiała moja odpowiedź. Napisałam ją po angielsku, gdyż w informacjach o użytkowniku widniała amerykańska flaga. Zresztą język angielski jest moim drugim językiem, pokochałam go tak bardzo, że zaczęłam studiować anglistykę. Został mi jeszcze rok bitwy o dyplom magistra; bitwy, gdyż od października znowu zaczną się copiątkowe zjazdy do Polski tylko po to, aby w sobotę i niedzielę móc uczestniczyć w zajęciach. Mimo tego, że było to ciężkie, to stwierdziłam, że warto jest walczyć o swoją przyszłość.

Ja może Iron Man, ale ty zdecydowanie księżniczka - co tam u ciebie"? - brzmiała odpowiedź, która przyszła po dwóch minutach. Nie wiedzieć czemu, ale zarumieniłam się. Było to naprawdę dziwne, gdyż do tej pory żaden nieznajomy nie powodował u mnie tak dziwnych emocji. Czułam się skołowana.

U mnie wszystko dobrze, właśnie jestem w pracy". Wtedy właśnie moi koledzy zaczęli się zbierać. Był to moment, w którym wyjątkowo nie chciało mi się pracować. W tej tajemniczej postaci było coś magnetyzującego i bardzo chciałam ją bliżej poznać. Była to ostatnia przerwa, więc wiedziałam, że ewentualną odpowiedź przeczytam dopiero w domu. Nie wiedzieć czemu, skrzywiłam się po czym z nową energią oddałam się obowiązkowym zajęciom.

***

Gorący prysznic obmywał moje obolałe ciało. Był to pewien rodzaj ulgi po pracy, czasami lżejszej, czasami cięższej. Dzisiejszy dzień zdecydowanie należał do tych mniej ciekawych - przez cały czas musiałam bowiem podawać chłopakom ciężkie części, dlatego cieszyłam się, że już jestem w domu. Lubiłam te samotne wieczory; pozwalały mi one na relaks, na wejrzenie w siebie. Kiedyś kupiłam takie fajne, małe lampki, które powiesiłam na poręczy łóżka i teraz paliłam je niemalże każdego wieczoru, aby stworzyć klimat. Potem zawsze siadałam i albo włączałam jakieś filmy na youtubie, albo po prostu zakładałam na uszy słuchawki i rozkoszowałam się muzyką. Dzisiaj jednak było nieco inaczej.

Po prysznicu zaparzyłam sobie malinowej herbaty; był to smak idealny o tej porze roku. Potem, zgodnie z tradycją zapaliłam lampki i wzięłam telefon do ręki, aby zadzwonić do domu.

5 nieodczytanych wiadomości". Brzmiał komunikat widniejący w górze ekranu. Zrobiłam wielkie oczy i kliknęłam w powiadomienie. Był to tajemniczy Iron Man, który najwyraźniej nie miał nic innego do roboty w życiu jak wypisywanie do obcych lasek na czacie.

O kurczę, ja to zawsze trafię w nieodpowiedni moment".

„A gdzie pracujesz???"

„Jesteś????"

„Chyba musisz pracować..."

„Żyjesz??? Już trzy godziny minęły... kurde, chyba już mnie nie tolerujesz :/ Ja to zawsze mam pod górkę..."

Buzia opadła mi do samej ziemi. Koleś mnie nie znał, a wypisywał jakby był jakiś zdesperowany. Pokiwałam głową i uznałam, że pewnie jest. Wiecie, taki typ, który chce być z kimś tylko po to, byle nie być samemu. Często też dochodzą względy estetyczne - na rodzinnej imprezce lepiej pokazać się z lalą niż samemu. Przerabiałam to już z moim byłym i nie chciałam przez takie bagno przechodzić po raz kolejny. Jednak znowu zadziałał ten dziwny magnes, któremu nie potrafiłam się oprzeć...

Halo halo, spokojnie gościu. Niedawno wróciłam..."

Odpisał praktycznie od razu, co zmusiło mnie do myślenia, że to pewnie jakiś małolat któremu nudzi się na wakacjach.

,,Dobrze wiedzieć. Wiesz, to ta różnica czasu. Która u Ciebie godzina?"

,,23. A tam"?

,,16. Duża różnica czasu, ale poradzimy sobie z tym ;)".

Poradzimy? Czy on dogłębnie oszalał? Jakie my? Wymieniłam z gościem zaledwie parę wiadomości. Śmiały, nie ma co.

,,Gdzie dokładnie mieszkasz? Stany są duże".

Brak odpowiedzi. Stwierdziłam, że koleś pewnie wybrał się na zakupy do Wallmartu i nie ma czasu odpisać. Trochę mnie to zdziwiło, bo dopiero był taki odważny, a teraz nagle stosuje unik. Przestałam się więc nim przejmować i włączyłam jakiś durny film, który miał mnie rozluźnić po ciężkim dniu.

W połowie jednak tajemniczy nieznajomy postanowił się odezwać.

,,To co, gdzie pracujesz? Pytałem, ale nie odpisałaś". Podniosłam jedną brew i uśmiechnęłam się do siebie.

,,To najpierw Ty mi odpowiedz skąd jesteś".

,,Południowy-wschód. Cudowne miejsce". - kopara opadła mi po raz kolejny. Nowy kolega ewidentnie grał ze mną w jakąś durną gierkę. Nie zostałam mu jednak dłużna i odpyskowałam:

,,To ja Ci mogę tylko powiedzieć, że pracuję w południowo-wschodnich Niemczech w fabryce".

,,Zapomniałaś dopisać, że w fabryce samochodów dosyć luksusowych, BMW. Czyż nie? :)"

Telefon wyleciał mi z ręki na podłogę. Co on sobie myślał?! I kim do jasnej cholery był! To na pewno mój były; przecież dobrze wiedział, że Stany fascynują mnie na tyle, że planowałam tam wycieczkę jak tylko skończę studia. Prychnęłam pod nosem, podniosłam telefon, dokładnie obejrzałam czy aby przypadkiem się gdzieś nie potłukł i ze stoickim spokojem odpisałam teraz już po polsku:

,,Daniel, co ty sobie do jasnej cholery wyobrażasz?! Iwona naprawdę miała rację, mówiąc, że musisz być niezrównoważony psychicznie! Nie pisz do mnie więcej, nara". Po czym rzuciłam telefon na poduszkę i ubrałam słuchawki z których muzyka leciała na najgłośniejszym poziomie. Rozbiło mnie to zdarzenie. Słyszałam od kilku osób, że po tym jak się wyprowadziłam mój były był bardzo szczęśliwy, ale po jakimś czasie odezwała się pustka i zaczął o mnie dopytywać. Jednak ja nie chciałam do niego wracać, bo dusiłam się w tym związku; a teraz, kiedy już totalnie odcięłam się od przeszłości, to on postanowił wejść do niej z butami.

FalaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz