Part 4

105 9 8
                                    

Obudziło mnie stukanie. Otworzyłem leniwie oczy. W około mnie były papiery z Syberii a ja sam spałem na siedząco opierając się o jeden z kartonów. Powoli wstałem, założyłem okulary i znów usłyszałem stukanie. Odwróciłem się w stronę okna i zobaczyłem sowę z listem w dziobie. Powoli wystawiłem rękę w jej stronę. Ona podfrunęła i usiadła mi na przedramieniu. Pogładkałem ją po głowie a ona przymknęła oczy z zadowolenia. Delikatnie wyjąłem list z dziobu a ona skrzeknęła i odleciała przez okno. Nadal zdziwiony otworzyłem list. Miałem wrażenie że ktoś mnie obserwuje.

Szanowny Panie Potter.... - I tu przestałem czytać. Na kilometr wali żartem. W środku była druga kartka i bilet. Przekręciłem głową i wyrzuciłem list do kosza. Podszedłem do jednej z korkowych tablic i popatrzyłem na mapę z zaznaczonym miejsce, Syberia. Podniosłem broń z pudła i wymieniłem magazynek. Odwróciłem się i zauważyłem staruszka siedzącego kanapie. Był dziwnie ubrany i miał w ręce.... patyk. Patyk z okrągłymi częściami. Popatrzył na mnie i uśmiechnął się a ja niewiele myśląc wycelowałem w niego.

Kim jesteś i co tu robisz? - Zapytałem nadal do niego celując, coś w środku kazało mi opuścić broń ale tego nie zrobiłem.

Jestem Albus Dumbledore, dyrektor szkoły w Hogwarcie. - Powiedział Albus z uśmiechem czego nie odwzajemniłem.

Wszystko z tobą w porządku? Wyjawiasz swoje osobiste dane osobie której nie znasz. - Powiedziałem bacznie go obserwując.

Wiem o tobie wszystko.

Uważają bo uwierzę. Co tu robisz?- Powiedziałem odbezpieczając broń.

Jak pewnie zauważyłeś na liście, zostałeś przyjęty do Hogwartu.

Czekaj, co?! Jeśli jesteś dyrektorem tej szkoły, to powiem ci prosto. Pomyliłeś osoby. Moje nazwisko to Croft a nie Potter! - Powiedziałem nie spuszczając go z oczu. On znowu się uśmiechnął. *Boże, on jest walnięty czy co?!* Pomyślałem.

Sam się oszukujesz. Nazywasz się James Potter Junior, a nie Lord James Croft. - Powiedział naśladując mój głos co mu wszyszło.

Włamujesz mi się do domu, gadasz o jakiejś wymyślonej szkole i do tego kłamiesz o... - Nie dokończyłem bo przed oczami pojawiły mi się mroczki, a potem nastała ciemność.

Usłyszałem wiele rozmów. Nie wiem gdzie jestem. Jedynie wiem że mnie porwał tej staruszek. Kiedy rozmowy ucichły i usłyszałem dźwięk zamykanych drzwi otworzyłem oczy siadając na wielkim łóżku. W pokoju wszędzie był zielony i srebrny. Przed łóżkiem stała komoda a nad nią herb z wężem. Skrzywiłem się przez te kolory. Osobiście wolę czarny,szary i biały ale moim ulubionym kolorem jest czerwony. Po prawo od łóżka były drzwi wyjściowe. Po lewo okno, biurko i drzwi do łazienki zapewne. Przy łóżku była szafka nocna na której były moje okulary które założyłem. Odruchowo chciałem sprawdzić broń, ale jej nie było. Wstałem z łóżka i ruszyłem do drzwi wyjściowych. Tak jak myślałem drzwi były zamknięte. Usiadłem bezradne na łóżku i spuściłem głowę. Po chwili usłyszałem kroki i otwierane drzwi, na szczęście siedziałem plecami do drzwi.

Jak się czujesz? - Szybko wstałem i odwróciłem się do mężczyzny z czarnymi, kręconymi do ramion włosami. Przyglądał mi się a ja jemu.

Gdzie jestem? Kim jesteś?

W moim domu. Nazywam się Syriusz Black a to Remus Lupin. - Wskazał ręką w stronę drzwi gdzie stał mężczyzna o jasno brązowych włosach, miodowych oczach i bliźnich na twarzy. On jedynie uśmiechnął się niepewnie. Moja twarz nadal nie pokazywała żadnych emocji.

Czemu mnie porwaliście?

Nie porwaljśmy cię..... No dobra może porwaliśmy  al...

Ale nie poszedł byś z nami i nas nie wysłuchał. - Powiedział Remus przerywając Syriuszowi.

Taki jak ojciecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz