Part 5

103 10 2
                                    

Zaprzyjaźniłem się ze wszystkimi. Na początku nie poznałem Hermiony. Tak, muszę przyznać że w ogóle jej nie poznałem. Rozmawiałem dużo z nią Ronem i jego siostrą Ginny. Okazało się że jeden czarnoksiężnik Voldemort chce mnie zabić dla tego muszę tutaj nocować. Zgodziłem się po namowach Syriusza, Remusa i Dory. Pokój mam koło bliźniaków, Freda i Georga. Bardzo się z nimi zaprzyjaźniłem. Co do dorosłych to Syriusz i Remus czasami traktują mnie jak młodszego brata a czasami najlepszego przyjaciela. Z Dora złapałem kontakt i to bardzo dobry. Pani Molly traktuje mnie jak swojego syna. To... miłe z jej strony. Napisałem Annie że nocuje u znajomych a ona zgodziła się. Przez to wszystko musiałem z Johnem przełożyć wyjazd do Syberii. Nie wiem na ile. Oni opowiadają mi o świecie czarodziejów a ja o świecie, jak to mówią Mugoli. Ale kiedy opowiadam, dużo rzeczy Hermiona im tłumaczy. Powiedzieli mi że pójdziemy na ul.Pokontną i kupimy moją różdżkę. Bo jest czarodziejem i muszę chodzić do Hogwartu. Na szczęście będę w klasie z Hermioną i Ronem. Zdziwiłem się bo jestem w tym samym wieku co bliźniacy ale wytłumaczyli mi to. Bo nie było mnie od początku w szkole i w ogóle w tym świecie dla tego jestem o dwie klasy do tyłu. Rozmawiałem o tym z dyrektorem Hogwartu Albuse Dumbledore'm, tym staruszkiem który włamał mi się do domu i zaprowadził tutaj. A w ogóle to znajduje się w kwaterze głównej Zakonu Feniksa, która została stworzona do walki z Voldemortem i jego sprzymierzeńcami, śmierciożercami. Zauważyłem że jak zawsze mówię Voldemort to inni albo zakazują mi tego robić ale po prostu się boją. I każą mi mówić na niego Ten-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać. Dla mnie to jest głupie, strach przed imieniem zwiększa strach przed tym kto je nosi. A oni z nim walczą i nie potrafią powiedzieć jego imienia, chociaż to nie jest imię. Od Hermiony dowiedziałem się że Voldemort tak na prawdę nazywa się Tom Marvolo Riddle. W tej chwili siedzę w pokoju bliźniaków a oni pokazują mi podstawowe zaklęcia. Jestem tu drugi dzień.

Czyli co? Mam zrobić tak...- Zrobiłem ruch nadgarstkiem. - I powiedzieć Wingardium Leviosa. - Powiedziałem a wszystkie poduszki w pokoju uniosły się.
Razem z bliźniakami popatrzeliśmy po sobie i znów na poduszki. Ruszyłem ręką w prawo a wszystkie poduszki przeleciały na prawą stronę.

Ale super. Też tak macie? - Zapytałem nadal wpatrując się w poduszki.

Nie. Jeśli już to tylko jedną....

Ale z różdżką. - Dokończył za Georg'a Fred. Popatrzyłem na nich i uśmiechnąłem się przebiegle. Jednym ruchem sprawiłem że poduszki uderzyły w bliźniaków którzy siedzieli na krawędzi łóżek. Przez co spadli na podłogę. Ja spokojne wyszedłem z pokoju. Zszedłem i ruszyłem do kuchni po wodę.

Co podać kochanienki? - Zapytała pani Weasley z uśmiechem.

Wodę. - Powiedziałem i oparłem się o ścianę. Nagle zrobiło mi się słabo ale nie przejąłem się tym. Nie raz tak miałem. Po chwili przede mną pojawiła się Molly ze szklanką wody. Uśmiechnęła się co odwzajemniłem.

Dziękuje. - Powiedziałem kiedy podała mi szklankę. Kiedy upiłem łyk poczułem dłoń na czole. Na ten gest zmarszczyłem brwi.

Co robisz? - Zapytałem odsuwając jej dłoń od mojego czoła.

Sprawdzam twoją temperaturę. Jesteś rozpalony. - Powiedziała patrząc na mnie z współczuciem.

Nic mi nie jest. - Powiedziałem kierując się do salonu. Rozłożyłem się na kanapie a szklankę położyłem na stoliku. Po chwili koło mnie pojawili się Syriusz i Remus.

Wszystko dobrze? - Zapytał Remus a ja podniosłem zdziwiony brwi.

Tak, a co? - Zapytałem i chciałem wstać ale ręka Syriusza mi nie pozwoliła. Westchnąłem i usiadłem na kanapie a oni na przeciwko.

Jesteś baldy. - Stwierdził Syriusz na co prychnąłem. Nagle do salonu wbiegli bliźniacy.

James! James! - Krzyczeli biegnąc w moją stronę i siadając po moich obu stronach.

Kto to?

Skont to macie?! - Powiedziałem widząc moje zdjęcia.

Jak nas wywaliłeś to spadła też twoja książka a z niej te zdjęcia.

Oddajcie to. - Powiedziałem piorunując ich wzrokiem.

Najpierw powiedz kto to jest. - Powiedzieli razem. Popatrzyłem błagalnie na Syriusza i Remusa ale oni tylko wzruszyli ramionami. Zacisnąłem dłonie w piąstki. Jednym ruchem zabrałem im zdjęcia i ruszyłem w stronę swojego pokoju. Zamknąłem za sobą drzwi i usiadłem na skraju łóżka plecami do drzwi na przeciw dużego lustra. W ręce trzymałem zdjęcie moje, ojca i Anny. Byłem ubrany w niebieski garniturek. Po policzku spłynęła mi samotna łza. Odłożyłem zdjęcie na szawkę nocną. Wstałem i podszedłem do szafy. Kiedy ją otworzyłem z niej zacząłem wydobywać się czarny dym i nagle zobaczyłem coś o czym chciałem zapomnieć.

Taki jak ojciecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz