Czarna mgła powoli pokrywała całe pomieszczenie. Zdziwiony i wystraszony zacząłem powoli wycofywać się w stronę drzwi. Kiedy moje plecy dotknęły drzwi odwróciłem się i już miałem sięgnąć po klamkę ale ktoś mnie uprzedził. Drzwi otworzyły się ale nikogo nie zobaczyłem. Nagle poczułem jak by coś przewierciło moją duszę i ukuło w nogi. Straszne uczucie. Spojrzałem w dół i jedyne co mingnęło mi przed oczami to czupryna kręconych, brązowych włosów. Nagle usłyszałem głos którego mi tak brakowało, tyle że powinienem go nie słyszeć.
Nie...to ty mnie posłuchaj. To odkrycie jest zbyt ważne.... Mam gdzieś moją reputację!... Nie waż się mi grozić! Po tym co zrobiłem...halo?.... Halo?! - Mężczyzna z brązowymi włosami i takimi samymi oczami ukrytymi za okularami, odłożył z głośnym hukiem telefon przez co podskoczyłem. Otworzyłem szeroko oczy i zacząłem się rozglądać po pokoju a raczej biurze.
Wszystko było identyczne jak...jak tego dnia. Biuro że stertą papierów, okna, meble i ściany. Zamknąłem oczy i złapałem się za włosy, ciągnąć za końcówki.
To nie dzieje się naprawdę... To tylko sen.... - Powtarzałem cały czas, mając nadzieję że to się skończy a ja się obudzę z tego koszmaru. Oddychałem szybko i nierówno. Nagle usłyszałem inny głos.
Tato co się dzieje? - Otworzyłem szeroko oczy i wpatrywałem się w chłopca stojącego obok mnie.
Takie same ciemne kręcone włosy poryte lekko warstwą kurzu i ziemi które sterczały w każdą możliwą stronę, zmartwione i przestraszone oczy ukryte za okularami wpatrywały się w, mężczyznę. Ubrany w trochę podartą i ubrudzoną ziemią, ciemno niebieską koszulkę na którą opadał naszyjnik z zielonym kamieniem, brązowe krótkie spodnie ubrudzone na kolanach ziemią oraz czarne buty pokryte zachnientym błotem. Tego dnia znalazłem w podwórku stary wazon i dzięki pomocy Roth'a udało mi się go wykopać. Na samą myśl o tym co się później stanie, po moim policzku popłynęła samotna łza którą szybko wytarłem.
To głupcy! - Słysząc to szybko ruszyłem do drzwi i wyszedłem z tamtą z hukiem zamykając drzwi. Oparłem się o ścianę i zsunąłem się po niej.
To tylko sen... Błagam niech to będzie tylko sen... - Wyszeptałem ciągnąć za swoje włosy. Popatrzyłem przed siebie a w oczach zaczęły zbierać mi się łzy. To nie może być prawda... To tylko sen, koszmar z którego zaraz się obudzę. Będę w swoim pokoju w Londynie i nikt taki jak Syriusz Black czy Remus nie istnieją. Byłem przerażony i roztrzęsiony. Nagle zauważyłem bliźniaków którzy wchodzili po schodach. Kiedy zauważyli mnie podbiegli do mnie ze strachem wypisanym na twarzy.
James... Co jest?
Dobrze się czujesz? - Zasypywali mnie masą pytań ale ja nie odpowiedziałem, nawet na nich nie popatrzyłem, byłem zbyt przerażony. Nawet nie zauważyłem kiedy Fred zniknął.
James... Co się dzieje?- Zapytał potrząsając mnie za ramię ale ja ci nie zrobiłem. Po chwili popatrzył na mnie zszokowany.
Stary ty się trzęsierz... Jesteś przerażony... - Powiedział bardziej do siebie. Popatrzyłem na swoje ręce, i miał rację, trzęsły się. George pomógł mi wstać i złapał mnie za ramiona.
James... Co...co zobaczyłeś? - Chyba wiedział co się dzieje, we przeciwieństwie do mnie.
To moja wina... Przeze mnie nie żyje... - Tylko tyle udało mi się wyszeptać. George popatrzył na mnie zdziwiony i popatrzył w stronę schodów. Po chwili przede mną pojawił się Fred razem z Syriuszem i Remusem. Kiedy już mieli coś powiedzieć drzwi do pokoju otworzyły się. Przez nie wybiegł młodszy ja a potem zniknął, tak po prostu. Inni patrzyli na to oszołomieni ale ja patrzyłem na to przerażonym i smutnym wzrokiem.
James, kto to był? - Zapytał Remus.
Ja. - Powiedziałem nadal wpatrując się w miejsce gdzie zniknął chłopiec.
Nagle usłyszałem strzał przez który wzdrygnąłem się. Nie myśląc za wiele wbiegłem do pomieszczenia, a za mną reszta. Zatrzymałem się na środku pomieszczenia a po moim policzku zaczęły spływać łzy. Biurko było całe we krwi która ściekała na podłogę, brudząc gazety leżące pod biurkiem. W ręce miał pistolet z którego jeszcze wydobywał się dym. Bliźniacy popatrzyli po sobie i wybiegli z pomieszczenia. Stałem jak słup soli. Nagle poczułesz jak ktoś szarpie za mój rękaw. Popatrzyłem w dół i zauważyłem, młodszego siebie całego wystraszonego.
Czemu zabiłeś mojego tatę? - Zapytał łamiącym się głosem a po jego policzku zaczęły spływać łzy. Przed oczami pojawiły mi się mroczki a potem ciemność.
Przykro mi ale kończę to opowiadanie. Mam straszne problemy z Wattpadem więc...zawieszam to konto.😥😥😥
Ale nie martwcie się, mam nowe konto o nazwie SilverNogitsune. Dziękuję wszystkim że czytaliście moje opowiadania. Zapraszam na nowe konto i nowe opowiadania.
GoldenWolf żegna😢
CZYTASZ
Taki jak ojciec
Fanfiction...dwa lata przed twoimi narodzinami Lily i Jamesowi urodził się syn. W dniu kiedy Lily miała opuścić szpital razem z Jamesem juniorem, Czarny Pan porwał ich syna, uśpił jego zdolności magiczne i oddał w opiekę mugolom a potem zaczarował szpital żeb...