Rozdział 6

479 30 0
                                    

Powoli otwierałam oczy, jednak oślepiającą biel pomieszczenia zmusiła mnie do ponownego zamknięcia ich. Ponowiłam tą czynność jeszcze pare razy , aż w końcu udało mi się odzyskać normalny obraz. Rozejrzałam się po pomieszczeniu gdzie się znajdowałam. Leżałam w skrzydle szpitalnym, to pewne. Ale ile i jak długo będę musiała tu jeszcze leżeć?
Tego dowiem się tylko od pani Pomfrey. Spojrzałam w prawo i zobaczyłam tam piękny bukiet czerwonych róż. Moje ulubione kwiaty tylko ciekawe od kogo.
Moje rozmyślania przerwała pielęgniarka, która jak tylko zauważyła, że nie leżę już w śpiączce, przyszła zrobić mi badania, a ja postanowiłam zapytać się przy okazji kiedy będę mogła stąd wyjść. Jak pomyślałam tak zrobiłam :
Proszę pani jak długo tu leżę i kiedy będę mogła stąd wyjść ?
-Oj moje drogie dziecko nawet nie wiesz ile miałaś szczęścia gdyby pan Malfoy nie znalazł cię w sam raz wykrwawiałabyś się na śmierć. Leżałaś w śpiączce przez dwa miesiące, twój stan fizyczny jest dobry, ale martwię się o twoje zdrowie psychiczne. Co posunęło cię do popełnienia tak straszliwej rzeczy ? - powiedziała pielęgniarka.
-To nie pani sprawa. Ale nie odpowiedziała pani na moje pytanie: kiedy będę mogła stąd wyjść?! -powiedziałam już trochę rozzłoszczona, bo co ją to obchodzi to moja sprawa. Jakbym chciała to bym jej powiedziała.
- No już, już nie denerwuj się moja panno. Możesz stąd wyjść nawet dzisiaj na kolację. Jednak proszę cię, nie rób tego więcej. Panicz Malfoy bardzo się o panią martwił. Bywał tu codziennie przynajmniej przez dwie godziny. On jako jedyny nie tracił nadziei, cały czas wierzył, że przeżyjesz,że będziesz jeszcze normalnie żyć. - powiedziała mi kobieta.
- Proszę pani a czy mój brat lub ktoś z jego przyjaciół przyszedł mnie odwiedzić ? - zapytałam już nieco spokojniej
- Twój brat był tu raz , ale jakoś nie szczególnie się przejął , a nikogo z jego przyjaciół tu również nie widziałam. Przykro mi - odparła współczująca kobieta. Jednak mi nie było przykro. Przez ostatni czas przed całym zajściem z tą próba samobójczą zauważyłam , że dla niego jako ślizgonka i przyjaciółka Draco już nie istnieje. Czas mijał i mijał a zanim się obejrzałam był już czas kolacji, co znaczy , że w końcu mogę wyjść z tego białego i cuchnącego lekami i eliksirami leczniczymi więzienia.
Gdy stałam przed drzwiami Wielkiej Sali kolacja już trwała, a ja postanowiłam zrobić wejście smoka . Gdy przekroczyłam próg wszystkie pary oczu były skierowane na mnie i patrzyły z niedowierzaniem. Pierwszy otrząsnął się Draco- podbiegł do mnie i uważając żeby nie zrobić mi krzywdy, przytulił się do mnie a potem wyszeptał: Tak się cieszę , że żyjesz. Nareszcie będę miał z kim rozmawiać normalnie. Tęskniłem za tobą. Ten czas, kiedy leżałaś w Skrzydle Szpitalnym to była dla mnie katorga. Codziennie przychodziłem z nadzieją , że w końcu się obudzisz i udało się.
Po tych słowach złapał mnie za rękę i zaprowadził do stołu, nałożył mi jedzenie i kazał zjeść wszystko. Chciało mi sie śmiać, jednak widziałam, że on nie żartuje i posłusznie wszystko zjadłam. Gdy oboje skończyliśmy nasza kolację wstaliśmy od stołu i ruszyliśmy w kierunku naszego dormitorium. Na miejscu blondyn stwierdził, że dzisiaj śpi u mnie i będzie czuwał, żebym więcej nie popełniła takiego błędu. Pomimo tego, że straciłam brata i niby przyjaciół to zyskałam coś więcej. Zyskałam przyjaźń Draco- chłopaka dla którego zrobiłabym wszystko. Dopiero teraz zrozumiałam jaki błąd popełniłam próbując odebrać sobie życie. Po chwile poszłam się umyć, po mnie poszedł Draco . Jak już byliśmy gotowi żeby pójść spać powiedziałam chłopakowi ,,dobranoc" . On odpowiedział mi tym samym i odpłynęłam do krainy morfeusza.

Siostra Pottera  ❤️❤️❤️||draco malfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz