U got no jams, deal with it

728 89 34
                                    


 Yoongi spodziewał się niemal wszystkiego. Od znalezienia nagiego maknae, zabawiającego się z pierwszą lepszą prostytutką, po łysego i leżącego na ziemi pod innym facetem. Jednak zobaczenie najmłodszego, który siedział pośród wielu staruszek w krótkiej, różowej spódniczce, czarnych szpilkach i palącego jakieś zielsko przerosło rapera i jego już wystarczająco zniszczoną psychikę. Kiedy resztki nadziei mówiły mu, że może doszło do pomyłki i to wcale nie ich Kookie, usłyszał zachrypnięty głos młodszego.

  - Yoongi hyuuung.

  Cholera. To jednak Jungkook.

Suga zmarszczył brwi, widząc jak chłopak z trudem wstaje i zaraz wywraca się o jedną z jego pięknych towarzyszek. Spotkał się z podłogą jeszcze kilka razy, aż nie stanął chwiejnie przed swoim hyungiem, który właśnie żałował, że nie zrobił kariery solowej. Nie myśląc wiele, wziął wyższego pod rękę i zaprowadził do wyjścia. A raczej próbował...  Ciężkie ciało Jeona znalazło sobie w nim oparcie, w wyniku czego starszy niemal niósł go w stronę drzwi. Ze wszystkich sił starał się ignorować pomruki i różne propozycje lecące od wpół przytomnych kobiet. Niektóre z nich już całkiem przekroczyły granice dobrego smaku.

  - Hyung, one... One kazały mi być dziwką. No i tęcza mnie gniotła w spodniach. Chyba nadal gniecie.

  - Pieprzysz bez sensu - mruknął pod nosem Yoongi, z trudem łapiąc powietrze. Młodszy bynajmniej nie był skłonny do pomocy. Jedynie bardziej uwieszał się na raperze. Min zaklął cicho, marząc by ten koszmar się wreszcie skończył.

  Kolejne parę minut zleciało mu na tłumaczeniu reszcie tej opłakanej grupy przyczyny stanu maknae. Szczególnie Jinowi trudno było uwierzyć, że jego najmłodsze dziecko paliło coś innego niż gałązki na ognisko. A czerwone oczy Kooka zdaniem Sugi stanowiły wystarczający dowód. W zasadzie były to jedynie dwie szparki - w tym przypadku na nic większego nie można liczyć. 

  Znaleźli się ponownie przed burdelem, tym razem w piątkę. Brawo, było już o jednego więcej. Jeszcze tylko dwóch. Mimo to Yoongi miał dziwne wrażenie, że po znalezieniu wszystkich, jego psychika zejdzie na całkiem nowy poziom dna. Potarł skronie, przyglądając się każdemu z osobna. Zatrzymał spojrzenie dłużej na Jungkooku, który mimo przebywania we własnym kolorowym świecie, odczuwał zimno i lekko dygotał. Bądź co bądź był jedynie w kusej spódniczce i w dodatku na boso. Szpilki zdążył zgubić gdzieś po drodze. Najstarszy pchany matczynym instynktem chciał oddać szatynowi swoją kurtkę. Problem w tym, że jej nie posiadał, a jedyna noszona koszulka była przecież rozerwana. Szybko jednak znalazł rozwiązanie, zdzierając z Namjoona jego dużą bluzę, którą po chwili narzucił na ramiona młodszego. Kaptur jako jedyny mógł pozwolić na ukrycie tożsamości. Chyba, że fanki rozpoznają jego tyłek, a wtedy nie będzie już tak ciekawie.

  - I co teraz? - Ciszę przerwał lider, któremu jęczenie i ból penisa najwyraźniej minęły. Yoongi spojrzał wymownie na Hoseoka, a młodszy w odpowiedzi pokiwał twierdząco głową. Kolejnym przystankiem był mieszczący się obok klub, w którym mieli nadzieję spotkać Jimina albo Taehyunga, a najlepiej obu.

  - Wizyta w burdelu dobiega końca, zbieramy się.

  No to się zebrali. Może tylko poza Kookiem, który stanął pod jedną z ulicznych lamp, bardziej zakrywając twarz kapturem.

  - Teraz jestem jak dziwka spod latarni.

  - I zgarnijcie też tego idiotę.


  Klub sam w sobie nie był zbyt duży - zaledwie jedna sala, w której stał bar, a za nim młody mężczyzna z miną osoby kompletnie zmęczonej życiem. Przecierał z wolna jedną ze szklanek, powtarzając sobie w myślach, że jeszcze jedna prośba o numer telefonu i wyjdzie z siebie. Na co mu była ładna twarz, skoro wylądował w miejscu spotkań starych bogaczy, którzy tylko czyhali, aż się odwróci, by móc zatopić obrzydliwe spojrzenie w jego tyłku - żeby tylko spojrzenie chcieli zatopić...

Just a swag « taegiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz