In one's birthday suit

655 94 24
                                    

//Warning: Liczne przekleństwa. Enjoy//


  - A w dupie to mam, chcę rozmawiać z kierowcą tej pieprzonej taksówki!

  Yoogni od dobrych kilku minut próbował połączyć się z Biurem Obsługi Klienta. Wyraźnie było widać jego zdenerwowanie, tym bardziej, że w co drugie słowo wplątywał przekleństwo. Z czasem już tylko klął, ale komu się dziwić? Chłopak chciał jedynie odnaleźć zaginionych przyjaciół i przy okazji uniknąć rozpadu zespołu przez jedną, głupią imprezę. Niestety nie mógł tego zrobić, ponieważ nikt nie zamierzał podać mu potrzebnego adresu, a wiozący chłopaków taksówkarz był chwilowo nieobecny.

  Trwało to wszystko znacznie dłużej niż którykolwiek z nich by się spodziewał, dlatego ocenę szkód całej ich pijackiej nocy musieli przełożyć na później. O wiele później. W zasadzie to najlepiej na nigdy.

  - Chuja mnie obchodzi, że on ma dzisiaj wolne. Też chciałbyś mieć kurwa wolne! Halo? - spojrzał na ekran i widoczną na nim tapetę. Wybrał ten sam numer, nie szczędząc słów na temat pracujących tam zdzirowatych szmat. Reszta jego przyjaciół wolała się nie mieszać. Stan rapera nawet dla zjaranego maknae wydawał się bardziej przerażający niż zwykle, dlatego siedział w bezpiecznej odległości na jednym z barowych krzeseł. Podobnie jak reszta (w tym barman, zaopatrzony w nowy, kolekcjonerski papier toaletowy) w milczeniu przyglądał się starszemu, który był bliski rzuceniem w któregoś z nich telefonem. Jungkook miał wielką nadzieję, że w razie czego to nie on zostanie jego ofiarą.

  - Ostatni raz powtarzam ci mała szmato, że potrzebuje adresu, aby znaleźć kumpli! Jak to jest dla ciebie za trudne, to po prostu daj mi numer taksówkarza. - W Yoongim krew zawrzała, a twarz - o ile to możliwe, zrobiła się jeszcze bardziej czerwona, co zabawnie kontrastowało z jego bladą skórą. - Po co? Żeby się z nim kurwa spotkać i pieprzyć w jego jebanej taksówce! Znajdę cię kur-

  W tym momencie Seokjin wyrwał chłopakowi telefon z dłoni, zaraz odchodząc kawałek, aby przeprosić za zachowanie przyjaciela i na spokojnie przedyskutować parę kwestii. Młodszy przypominał teraz tykającą bombę, chociaż może to i błędne określenie. W końcu zdążył już kilka razy wybuchnąć. W szale złości kopnął bogu winną puszkę, która niefortunnie trafiła prosto w krocze Namjoona. Ten wydał z siebie zduszony jęk, łapiąc ponownie tego dnia za bolące miejsce. Zwinął się na klubowej posadzce i gdyby tylko mógł podnieść głowę, zapewne posłałby Yoongiemu mordercze spojrzenie. Hoseok zachichotał (chociaż brzmiało to bardziej jak parsknięcie konia), na chwilę zapominając o tym w jak beznadziejnej sytuacji się znajdowali. Kookie zaraz do niego dołączył. Natomiast winowajca zbyt skupiony na uzewnętrznianiu swojej agresji nawet niczego nie zauważył.

  - Dobra chłopaki, znalazłem Jimina - odparł najstarszy, podchodząc bliżej. Nie był pewien, co o tym wszystkim myśleć. W końcu lokalizacja Parka... To było zbyt absurdalne, a jednak prawdziwe. Yoongi zmarszczył brwi, już nie demolując lokalu, jednak wciąż oddychając zdecydowanie zbyt szybko. Lider nadal zwijał się z bólu, zbierając przy tym cały kurz z ziemi. Jako pierwszy wykazał zainteresowanie Kookie.

  - No i gdzie jest moja kluska?

  Jin podrapał się po nosie, co zdecydowanie zdarzało mu się, kiedy był zmartwiony. Odezwał się dopiero po dłuższej chwili, a jego odpowiedź zdecydowanie skupiła uwagę każdego.

  - W areszcie.

  Nawet przekrwione od naćpania oczy Jeona zdawały się być większe niż każdego innego Koreańczyka.


  Przepoceni od nadmiaru emocji, większość z nich nadal śmierdząca alkoholem (w tym jeden jeszcze marihuaną), siedzieli w taksówce, której kierowca na domiar złego musiał być obcokrajowcom. A to znacznie utrudniało dojazd. Kiedy przeprosił ich po raz tysięczny, jadąc tym razem w dobrym kierunku, Yoongi ponownie zaczął przybierać kolor dojrzałego pomidora, aż w końcu machnął na wszystko ręką, chyba do końca wyczerpując swoją energię kumulowaną na cały przyszły rok. Chciał jedynie odebrać Jimina zza krat i znaleźć ich kosmitę, o którym to jednak starał się za wiele nie myśleć. W końcu tak jak reszta widział nagranie z klubu i był pewien, że po zakończeniu tej śmiechu wartej sprawy, na pewno nie skończy się na milczeniu. Dopiero wtedy przyjdzie wiele pytań, na które Min nawet przed samym sobą nie potrafił odpowiedzieć. 

Just a swag « taegiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz