Min Yoongi nie był osobą żywiołową. W codziennym życiu, kiedy coś mu przeszkadzało, zwykł to ignorować. Zamykał się w swoich czterech ścianach, nie chcąc słuchać krzyków lidera, któremu najmłodsi wywinęli kolejny numer, czy Jina, który bronił swoich dzieci i jednocześnie opieprzał Namjoona za nowe zniszczenia w dormie. Był nadzwyczaj spokojnym człowiekiem, chociaż jego cierpliwość też miała swoje granice. Szczególnie, gdy za oknem od rana szalała burza, nic nie szło po jego myśli, a od samego mrugania zaczynał tracić chęć do życia. Czasami każdego to spotykało. Właśnie dzisiaj Yoongi budząc się, z góry założył, że ten dzień będzie beznadziejny, aż nie warto wstawać z łóżka. Jednak chcąc nie chcąc musiał to zrobić, co tylko pogorszyło sprawę. Spędził dzień na próbach, które zdawały się nie mieć końca. Chłopak nie wykazywał większego zainteresowania tańcem, za co zdążył usłyszeć parę ciepłych słów od reszty zespołu. Westchnął z ulgą, kiedy wrócili do mieszkania, a mu pozostało ponownie zaszyć się w swoim pokoju. Niestety, jeśli dzień był do tej pory nieciekawy, to wszystko świadczyło o tym, że...to się nie zmieni. Poirytowany raper siedział już drugą godzinę i kreślił kolejne linijki tekstu, które po wielu wylanych potach nadawały się jedynie do wyrzucenia. W dodatku pewna osoba od dobrej godziny wybrała sobie za cel uwieszanie się na jego biednym ramieniu, licząc na odrobinę uwagi.
- Ale hyung! Dlaczego nie?
Tak. Min Yoongi zdecydowanie nie był osobą żywiołową. Dlatego, kiedy komuś udało się wywołać w nim większe emocje, potrafił wybuchnąć gorzej niż pozostała szóstka razem wzięta. Taka osoba przypadkiem (lub też nie) skazywała się na śmierć.
Starszy wziął kilka głębszych wdechów, po czym spojrzał na winnego całej swojej irytacji.
- Bo nie. Mam wystarczająco dużo roboty i nie w głowie mi zalanie się w trupa, albo co gorsza oglądanie waszych popisów po pijaku - mruknął w odpowiedzi, co niestety za dziesiątym razem nie brzmiało już tak stanowczo. Jednak cokolwiek by nie powiedział, rudowłosy chłopak dalej drążyłby temat. Min prychnął pod nosem, widząc, jak Taehyung nadymał policzki. Od dłuższego czasu próbował go przekonać do urządzenia imrezy sylwestrowej. Suga doskonale wiedział, czym zakończyłoby się to świętowanie. Miał zbyt wiele pracy związanej z nową piosenką, żeby marnować noc na piciu, a kolejny dzień na leczeniu kaca i znoszeniu jęków reszty. Skrzywił się bardziej, kiedy poczuł silniejsze rwanie w ramieniu. Tym razem młodszy szarpnął zdecydowanie za mocno, czym w ogóle się nie przejął.
- Przecież to koniec roku hyung, zdarza się tylko raz!
- Zdziwiłbym się, gdyby było inaczej - odparł, ściągając z siebie dłonie Tae. Ten mruknął z dezaprobatą pod nosem, na co Yoongi zwyczajnie przewrócił oczami.
Młodszy nie miał najmniejszego zamiaru się poddawać. W ciszy spoglądał nieco dłużej na czarnowłosego, a w jego głowie tworzył się nowy pomysł, aby wreszcie dokonać swego i nakłonić hyunga do zabawy. Przecież cały urok krył się za tym, że świętowali wspólnie. Wszystko inne schodziło na dalszy plan. W ten jeden dzień mogli złożyć sobie obietnice i przywitać nowy rok z szerokimi uśmiechami na twarzach. Tae nie chciał pozwolić, aby w tym czasie jeden z nich spał, psując tym całą rodzinną atmosferę. Szczególnie, że był to Yoongi.
- Wiesz, hyung... Tuż przed sylwestrem też będziemy świętować, więc z tej okazji mógłbyś zrobić mi mały prezent i zjawić się na naszej imprezie... To znaczy wcale nie byłby taki mały! Byłby wręcz idealny! - Zmieszał się, nie panując do końca nad tym, co mówił. Jego wzrok szybko powędrował na puchaty dywan. Wciąż oczekiwał od starszego pozytywnej odpowiedzi, lecz jedyne co usłyszał to westchnięcie.
CZYTASZ
Just a swag « taegi
Fanfic❝Napijmy się, mówili. Będzie fajnie, mówili❞ « Co może zrobić siedmiu młodych idoli, aby godnie powitać nowy rok? Z litrami swagu i soju ta noc będzie należeć do nich. • fluff • non!au •